Co roku przybywa mu kolejnych trofeów dziennikarskich i kolejnych wrogów. W ostatnich 20 latach przeszedł długą drogę - od sejmowego reportera po publicystę celebrytę. Był korespondentem TVP w USA, tworzył "Fakty" TVN, kierował "Wydarzeniami" Polsatu. W 2004 r. wymieniano go nawet wśród możliwych kandydatów na prezydenta RP. Ma swój program w TVP "Tomasz Lis na żywo".
Dziś poinformowano, że został naczelnym tygodnika "Wprost". Tego samego dnia pierwszy raz uczestniczył w kolegium redakcyjnym. Dziennikarze nie usłyszeli od niego tego, co kilka lat temu zespół "Wydarzeń" Polsatu: że zaczyna się myślenie i że zostaną tylko najlepsi. Był bardzo miły i mówił o konieczności pracy zespołowej. "Rz" powiedział: – Chcę z zespołem odbudować pozycję i wiarygodność "Wprost".
[srodtytul]Profesjonalista despota [/srodtytul]
Jego dawni współpracownicy nie mają wątpliwości: poprowadzi tygodnik twardą ręką. – Zadowolenie pracowników nie jest dla niego ważne – mówi Jarosław Gugała, naczelny "Wydarzeń" Polsatu. – Moje doświadczenia z nim nie były łatwe mimo łączącej nas kiedyś przyjaźni.
Polskie media pełne są dziennikarzy z "syndromem Lisa". Czyli osobami, które współpracę z nim wspominają jak zły sen.