Balangi pani Ewy

Gdy niedawno pisałem na tych łamach o memuarach artystycznych, nie przypuszczałem, że w tej materii cokolwiek może mnie jeszcze zaskoczyć. A jednak! Od pierwszej strony wciągającego niczym wir „Słodkiego życia” Ewy Marii Morelle (primo voto Frykowskiej, żony Wojciecha, czołowego playboya przełomu lat 50. i 60.) towarzyszyło mi zdumienie.

Publikacja: 30.11.2007 21:57

Balangi pani Ewy

Foto: Rzeczpospolita

Ta książka to cięty pamflet na środowisko socjety filmowej z okresu małej stabilizacji towarzysza Wiesława. Urodziwa autorka poznała je jak zły szeląg. Jako nastoletnia modelka stała się obiektem adoracji studentów Filmówki: „Tylko nieliczni byli zdolni, reszta trafiła do szkoły dzięki protekcji, a część przez pomyłkę.(…) Po czterdziestu latach (…) ich dorobek okazuje się znikomy. (…) Jest nawet taki, który nakręcił film kultowy. Widzowie przekazują go sobie z pokolenia na pokolenie, niczym pałeczkę sprinterską, a znajomi zastanawiają się jak on to robi, że tyle lat żyje z jednego filmu”. Autorka od ponad ćwierćwiecza mieszka w Paryżu, ma więc prawo nie wiedzieć, że ta ostatnia kwestia została niedawno wyjaśniona przez IPN.

Nawiasem mówiąc, pisarka przyznaje, że choć SB kilkakrotnie ją nachodziła, ofiarowując wszechstronną pomoc w zamian za informacje o środowisku, zawsze odmawiała. Nie może tego powiedzieć o mężczyznach, których – nie ukrywa – starannie kolekcjonowała. Nie tylko podczas nostalgicznie wspominanych balangowych konwentykli z alkoholem w roli wiodącej oraz surogatami narkotyków w epizodach.

Chociaż kamufluje swych bohaterów, z reguły łatwo ich rozszyfrować. „Napoleon był tym naprawdę utalentowanym, który zrobił światową karierę, a żywym pomnikiem polskiej szkoły filmowej, rozsławionym na całym świecie, jest Mistrz, który niezależnie od tego, w jakiej kondycji politycznej znajduje się nasza ojczyzna, od 1954 roku nieprzerwanie zbiera laury. Niebawem pewnie go zabalsamują i wystawią na Wawelu. (…) Nigdy go nie widziałam w towarzystwie ludzi pijących. Nie pojawiał się na żadnych nocnych hulankach, a jego partnerki opowiadały, że w łóżku wyłącznie czyta poezje”.

Zdarza się, że autorka przekracza granicę dobrego smaku. Jak w przypadku „wieloletniej konkubiny Reżysera Blondyna, gwiazdy kina, teatru i telewizji, która wychowała się w domu dziecka, miała na głowie sześć włosów, matkę alkoholiczkę i zachłanną siłę przebicia. Pruła do przodu, aż któregoś dnia naprawdę przeholowała i jej kariera szybko i smutno się zakończyła (…) Byłam pełna podziwu, że z tak pospolitą urodą miała odwagę wybrać ten zawód”. Morelle odwiedziła kiedyś Radio Wolna Europa. O niektórych pracownikach sekcji polskiej nie ma najlepszego zdania. Zwłaszcza o „dziennikarce z gazety o komunistycznym profilu, która uciekła z Polski, twierdząc, że ją prześladowali, a było akurat odwrotnie. Widywałam ją szalejącą nocą w łódzkim Klubie Aktora. Ważyła dziewięćdziesiąt kilogramów”, tudzież o „pisarzu młodego pokolenia, który w swojej książce nagle okazał się dwulicowy – napluł na zgniły Zachód, czym po powrocie do kraju zyskał aprobatę samego Gomułki. (…) Za drugim razem wylądował w Kanadzie. Skończył jako kierowca autobusu w domu starców”.

„To jedna z najbardziej pasjonujących autobiografii, jakie czytałem” – napisał Andrzej Łapicki w liście do wydawcy „Słodkiego życia”. Nie sądziłem, że były: aktor, reżyser, poseł, prezes, rektor, dyrektor – jak był się łaskaw podpisać, zapominając o posadzie lektora, ma tak krótką listę lektur.

Ewa Maria Morelle „Słodkie życie”. Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2007

Ta książka to cięty pamflet na środowisko socjety filmowej z okresu małej stabilizacji towarzysza Wiesława. Urodziwa autorka poznała je jak zły szeląg. Jako nastoletnia modelka stała się obiektem adoracji studentów Filmówki: „Tylko nieliczni byli zdolni, reszta trafiła do szkoły dzięki protekcji, a część przez pomyłkę.(…) Po czterdziestu latach (…) ich dorobek okazuje się znikomy. (…) Jest nawet taki, który nakręcił film kultowy. Widzowie przekazują go sobie z pokolenia na pokolenie, niczym pałeczkę sprinterską, a znajomi zastanawiają się jak on to robi, że tyle lat żyje z jednego filmu”. Autorka od ponad ćwierćwiecza mieszka w Paryżu, ma więc prawo nie wiedzieć, że ta ostatnia kwestia została niedawno wyjaśniona przez IPN.

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne