Sprawiedliwy z Gomory

W książce „Piękno i piekło” Roberto Saviano opowiada o życiu z wydanym przez mafię wyrokiem śmierci

Publikacja: 20.07.2010 02:09

Sprawiedliwy z Gomory

Foto: ROL

Ukrywa się teraz w małych i ciemnych mieszkaniach.

O wyjściu na balkon marzy tak, jak kiedyś o dalekiej podróży. Gdy sąsiedzi odkryją, kim jest, zmienia adres. Czasem musi przenieść się do koszar. Wdycha wtedy zapach pasty do butów, słyszy nieustanny szum telewizorów nadających transmisje meczów i przekleństwa karabinierów, gdy gol strzela drużyna przeciwników. Jeśli wyjeżdża za granicę, miasta, które zawsze chciał zwiedzić, ogląda przez pancerne szyby samochodu. Oto życie Roberta Saviano, autora książki „Gomorra”.

Tytuł zgrabnie łączy nazwę neapolitańskiej organizacji mafijnej z odniesieniem do znanego z Biblii symbolu niegodziwości i braku poszanowania dla prawa. Bossom kamorry nie spodobało się, że młody i zbuntowany autor pokonał strach. Że z pasją i literackim talentem ujawnił kulisy działalności najliczniejszej i najpotężniejszej organizacji przestępczej Europy. Prozę zrecenzowali więc negatywnie i dali wyraz rozczarowaniu w jedyny znany sobie sposób – obiecali pisarzowi śmierć.

[srodtytul]Umarli nie lubią życia[/srodtytul]

Książka momentalnie stała się bestsellerem. Równie szybko dali o sobie znać „życzliwi”. Jedni sugerowali, że Saviano działa na zlecenie jakiegoś polityka. Inni, że jedyną motywacją autora była chęć zbicia fortuny. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że tak młody człowiek (Saviano urodził się w 1979 r.) nie mógł napisać tak ważnej książki. Zresztą, kim on w ogóle jest? „To oszust”. „To narkoman”. „Ubiera się jak Cygan”.

Na ścianach domów widział rysunki trumny i wypisane obok swoje nazwisko. Z początku myślał, że nie zdoła tego wytrzymać. Wtedy Salman Rushdie powiedział mu: „Umarli nie lubią życia”. Umarli, czyli ludzie, którym Saviano udowodnił, że można postępować inaczej. Że można nie godzić się na zło, nie przymykać oczu, nie iść na kompromisy. W „Piekle i pięknie”, tomie artykułów z lat 2004 – 2009, znalazł się tekst „List do ludzi z moich stron”. Pisarz mówi tam o miasteczku Castel Volturno, gdzie w ciągu dwóch miesięcy kamorra zamordowała 16 osób. Mafijni cyngle czują się pewnie. Do bezbronnych ludzi strzelają z zaskoczenia. Mierzą w plecy. Wszyscy znają nazwiska kamorystów, czasem widzą, jak w barach chleją wódkę zmieszaną z likierem fernet branca. A mimo to gangsterzy pozostają nieuchwytni. Pisarz pyta więc krajan: „Czy naprawdę uważacie, że wasze zaangażowanie, okazanie sprzeciwu i tak nic by nie zmieniło? Że właściwie nie jest tak źle, ważne tylko, żeby żyć swoim życiem i nie wtrącać się do cudzych spraw?”.

To właśnie pisanie takich tekstów dało Saviano możliwość istnienia. Nie dał sobie odebrać słów. Tylko one mu pozostały i pomogły przetrwać.

Pisał wtedy o literaturze. Wrażenie, jakie wywarł na nim „Inny świat” Gustawa Herlinga- -Grudzińskiego przyrównał do ciosu pięścią w brzuch. Przyznał, że ogarnął go lęk, kiedy wyobraził sobie, iż któregoś dnia mógłby trafić do tego samego piekielnego kręgu co Polak.

[srodtytul]Literatura jak futbol[/srodtytul]

Innym z istotnych dla Saviano tematów jest sport. W reportażu „Tatanka” opisał dwóch świetnych bokserów pochodzących z miasteczka Marcianise. Uważa, że to dzięki ciężkiej pracy trenerów udało się ustrzec wielu młodych ludzi przed wstąpieniem do mafii. „Ring jest w tym przypadku skuteczniejszy niż uniwersytet – twierdzi Saviano. – Bo jeżeli przez lata zmagasz się w pocie czoła ze swymi słabościami i walczysz własnymi rękami, wstąpienie do kamorry jest równoznaczne z porażką”.

„Gra o wszystko” to portret Leo Messiego, z którym pisarz spotkał się na Camp Nou w Barcelonie. Argentyński gwiazdor piłki zgodził się porozmawiać z Saviano wcale nie dlatego, że szczególnie go ceni. Prawdopodobnie nawet nie słyszał o Włochu. Zrobiło na nim wrażenie, że pisarz pochodzi z Neapolu. „Dla niego znaczy to tyle, co dla muzułmanina urodzić się w Mekce – wyjaśnił Saviano. – Neapol dla Messiego i dla wielu kibiców Barcelony jest świętym miejscem piłki nożnej. Jest miastem, w którym bóg futbolu grał w swoich najlepszych latach, skąd wyruszył, by zwyciężyć najlepsze drużyny, wyruszył na podbój świata”. Może uchował się człowiek, który nie wie, o kim mowa. Dla niego wyjaśniam: chodzi o Maradonę.

Spotkanie z Messim, który dzięki futbolowi przezwyciężył ciężką chorobę, pozwoliło Saviano na sformułowanie zaskakującego wniosku. Dobra zaangażowana proza powinna przypominać rajd przez boisko – szybki, z piłką przy nodze. Wypad wcale nie musi się zakończyć strzałem na bramkę. Wystarczy, że w odpowiedniej chwili poda się do lepiej ustawionego zawodnika. „Najważniejszy jest nie gol, ale wypad do przodu, drybling i fakt, że nie oddało się piłki”. Futbol, podobnie jak literatura, stanowi narzędzie oporu. Daje nadzieję.

[b]ZAMÓW TERAZ!cena: 38 zł

Wyślij SMS o treści piekno1k1na numer 70500 (koszt SMS 0,61 zł z VAT)Płatność przy odbiorze. Szczegóły usługi na www.one-step.pl[/b]

Ukrywa się teraz w małych i ciemnych mieszkaniach.

O wyjściu na balkon marzy tak, jak kiedyś o dalekiej podróży. Gdy sąsiedzi odkryją, kim jest, zmienia adres. Czasem musi przenieść się do koszar. Wdycha wtedy zapach pasty do butów, słyszy nieustanny szum telewizorów nadających transmisje meczów i przekleństwa karabinierów, gdy gol strzela drużyna przeciwników. Jeśli wyjeżdża za granicę, miasta, które zawsze chciał zwiedzić, ogląda przez pancerne szyby samochodu. Oto życie Roberta Saviano, autora książki „Gomorra”.

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski