Ukrywa się teraz w małych i ciemnych mieszkaniach.
O wyjściu na balkon marzy tak, jak kiedyś o dalekiej podróży. Gdy sąsiedzi odkryją, kim jest, zmienia adres. Czasem musi przenieść się do koszar. Wdycha wtedy zapach pasty do butów, słyszy nieustanny szum telewizorów nadających transmisje meczów i przekleństwa karabinierów, gdy gol strzela drużyna przeciwników. Jeśli wyjeżdża za granicę, miasta, które zawsze chciał zwiedzić, ogląda przez pancerne szyby samochodu. Oto życie Roberta Saviano, autora książki „Gomorra”.
Tytuł zgrabnie łączy nazwę neapolitańskiej organizacji mafijnej z odniesieniem do znanego z Biblii symbolu niegodziwości i braku poszanowania dla prawa. Bossom kamorry nie spodobało się, że młody i zbuntowany autor pokonał strach. Że z pasją i literackim talentem ujawnił kulisy działalności najliczniejszej i najpotężniejszej organizacji przestępczej Europy. Prozę zrecenzowali więc negatywnie i dali wyraz rozczarowaniu w jedyny znany sobie sposób – obiecali pisarzowi śmierć.
[srodtytul]Umarli nie lubią życia[/srodtytul]
Książka momentalnie stała się bestsellerem. Równie szybko dali o sobie znać „życzliwi”. Jedni sugerowali, że Saviano działa na zlecenie jakiegoś polityka. Inni, że jedyną motywacją autora była chęć zbicia fortuny. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że tak młody człowiek (Saviano urodził się w 1979 r.) nie mógł napisać tak ważnej książki. Zresztą, kim on w ogóle jest? „To oszust”. „To narkoman”. „Ubiera się jak Cygan”.