Poeta, milczący buntownik

Ryszard Krynicki jako pierwszy polski poeta odbierze dziś nagrodę im. Zbigniewa Herberta.

Publikacja: 11.05.2015 20:59

Poeta, milczący buntownik

Foto: Fotorzepa/Łukasz L. Trzciński

Przewodniczący jury, amerykański poeta Edward Hirsch, uzasadniając werdykt w marcu, stwierdził, że „Ryszard Krynicki odpowiedział na przesłanie Herberta, tworząc poezję na najwyższym poziomie powagi, dążącą do kondensacji i ascezy".

– Zawdzięczam bardzo wiele przede wszystkim poezji i eseistyce Zbigniewa Herberta, im częściej wracam do jego wierszy, esejów i apokryfów, tym częściej odkrywam w nich dla siebie coś nowego – mówi „Rzeczpospolitej" Krynicki. – Miałem też to szczęście, że znałem go osobiście, że darzył mnie swoją przyjaźnią.

Swoje pierwsze kroki poetyckie laureat stawiał w Poznaniu, gdzie studiował polonistykę. Do Wielkopolski rodzina Krynickiego trafiła wskutek zawieruchy wojennej. Urodził się w 1943 r. w obozie pracy w Austrii, dokąd na roboty wywieziono jego rodziców. Do ojczystego Tarnopola już nie wrócili.

W tym samym czasie co Krynicki i Stanisław Barańczak w Poznaniu, w Krakowie tworzyli Adam Zagajewski, Julian Kornhauser oraz Ewa Lipska. Każde z nich to odrębna indywidualność, jednak uznawani są za przedstawicieli jednej pokoleniowo-artystycznej formacji – Nowej Fali.

Historycy literatury zwracają uwagę na wspólne doświadczenia nowofalowców. Byli za młodzi, żeby pamiętać wojnę, i dorastali już w komunie. Ich niechęć do ustroju narastała w latach 60., a czarę goryczy przelał marzec 1968 r. ze swoją agresywną propagandą.

Drugą składową Nowej Fali była nieufność wobec języka zdominowanego przez propagandę i ideologię.

Z poety wydawca

Pierwszy tomik Krynickiego „Akt urodzenia" został wydany w 1969 r. Wśród swoich mistrzów często wskazuje Tadeusza Peipera i Juliana Przybosia, dwóch wielkich awangardzistów. Co do Herberta i jego twórczości z początku był sceptyczny, ale z czasem to się zmieniło. Zaprzyjaźnili się i wzajemnie cenili.

– Po raz pierwszy w życiu widziałem i słuchałem Zbigniewa Herberta w kwietniu 1972 roku – wspomina Krynicki patrona nagrody. – Osobiście poznałem go trochę później, kiedy przyjechał do Krakowa. Ważne były dla mnie spotkania z nim i rozmowy. Chociaż nie widywaliśmy się zbyt często, bo wiele podróżował – a w drugiej połowie lat 80. minionego wieku wyjechał na kilka lat do Paryża – dodaje.

Patrząc dzisiaj na szacownego, małomównego Krynickiego, trudno uwierzyć, że w latach 60. był hipisującym buntownikiem. Kiedy w 1973 r. Zbigniew Herbert zdobył nagrodę Herdera i dzięki temu mógł wskazać młodego poetę na wiedeńskie stypendium, wybrał młodszego o 19 lat Krynickiego. Ten nie zdołał jednak dotrzeć do Wiednia, bo został zatrzymany na granicy w Cieszynie. Był mocno zaangażowany w działalność opozycyjną i często wchodził w drogę opresyjnej władzy. W 1975 r. podpisał protest przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, więc objęto go zakazem druku. Jego kolejne dzieła ukazywały się w paryskiej „Kulturze" i w drugim obiegu.

Z każdą kolejną dekadą wiersze Krynickiego stawały się coraz krótsze. Zaczął dążyć do perfekcji, poszukując jej w minimalizmie. Publikował coraz rzadziej, chętniej wracał do starszych utworów, które poprawiał i wydawał na nowo. Znany jest też jako wysokiej klasy tłumacz.

Po 1989 r. wraz z żoną Krystyną założył wydawnictwo a5, które dzisiaj jest jedną z ważniejszych oficyn drukujących poezję. Pod koniec lat 90. przeprowadzili się wraz z wydawnictwem do Krakowa.

W 2014 r. po dziesięciu latach przerwy Ryszard Krynicki opublikował nowy tomik „Haiku. Haiku mistrzów". Ta klasyczna japońska forma poetycka inspirowała go od wielu lat, ale dopiero teraz się z nią zmierzył.

W tym samym roku ukazały się jego „Wiersze zebrane", 400-stronicowa antologia twórczości wraz z płytą, na której autor czyta swe wiersze. Trzecią ubiegłoroczną publikacją bezpośrednio z nim związaną jest książka „Gdybym wiedział", w której zebrano rozmowy przeprowadzone w różnych latach z poetą.

Strażnik Herberta

Przyjaźń i więź twórczą pomiędzy Krynickim a Herbertem potwierdzają chociażby wzajemne dedykacje. Jednak poza znajomością poetów jest również wielka praca wydawnicza Krynickiego nad spuścizną Herberta po jego śmierci w 1998 r.

Ich ostatnie spotkanie Ryszard Krynicki pamięta bardzo wyraźnie. – Po raz ostatni widziałem Zbigniewa Herberta w Wielki Piątek 1978 r., kiedy z drukarni w Białymstoku przywiozłem mu pierwszy egzemplarz 89 wierszy, z dwoma jego rysunkami na okładce. Mówił wtedy z wielkim trudem, prawie szeptem. Na początku maja cudem odzyskał głos, nagrał wtedy wiersze dla Radia Kraków, miałem nadzieję, że wkrótce będę go mógł ponownie odwiedzić, niestety, tak się nie stało – wspomina.

Krynicki mówi, że częściej doświadcza poczucia robienia czegoś pożytecznego, tłumacząc zagraniczną poezję i wydając książki, niż pisząc swoje wiersze. Rzadko ma pewność, że spod jego ręki wyszło coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Nie dajmy się zwieść tej skromności. Małomówność i ważenie każdego słowa sprawiają, że tym uważniej należy wsłuchiwać się w jego głos.

Poeta odbierze statuetkę oraz czek na 50 tysięcy dolarów we wtorek na uroczystej gali w Teatrze Polskim w Warszawie, retransmitowanej w środę na antenie TVP Kultura. To już trzeci laureat nagrody ufundowanej w 2013 r. Wcześniej laur Herberta odebrało dwóch amerykańskich poetów: W.S. Merrwin oraz Charles Simic.

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Wyjarzmiona” jak zbiorowy pozew za pańszczyznę
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne