„Krzepiące związki mają dobroczynny wpływ na nasze zdrowie, natomiast związki toksyczne mogą je niszczyć niczym działająca powoli trucizna” – pisze Daniel Goleman w swojej najnowszej książce „Inteligencja społeczna” (Rebis, 2007). Nie ma wątpliwości, że ten najpopularniejszy dzisiaj na świecie psycholog się nie myli.
Trwanie w przygnębiającym związku z drugą osobą podnosi stężenie hormonów stresu. Ich poziom może być na tyle szkodliwy, by spowodować uszkodzenie genów sterujących pracą komórek zwalczających wirusy – udowodnił w swoich badaniach John Cacioppo, psycholog z Uniwersytetu w Chicago.
Ale niekorzystnie na zdrowie wpływa także brak jakichkolwiek relacji. Z prac tego samego naukowca wynika, że w przypadku niektórych osób samotność może być równie szkodliwa jak siedzący tryb życia, a nawet palenie papierosów.
Wiedza na temat związków między ludzką psychiką a odpornością nazywa się psychoimmunologią. Jej popularność rośnie wprost proporcjonalnie do zainteresowania naukowców stanami emocjonalnymi człowieka – szczęściem czy smutkiem. Centralne miejsce w tej dziedzinie zajmują właśnie relacje międzyludzkie.
– Większość moich pacjentów nie zdaje sobie sprawy z istnienia zależności między stanem swojego zdrowia a psychiką – opowiada Aleksander Teisseyre, psycholog z Instytutu Psychoimmunologii w Warszawie. Tymczasem, jak pokazuje jego wiedza i doświadczenie, trauma z dzieciństwa w postaci opuszczenia przez rodzica, wychowywania się w toksycznym domu czy wykorzystania seksualnego kilkadziesiąt lat później może skutkować pojawieniem się poważnej choroby.