Wnosi do polskiego popu, choć odrobinę spóźniony, powiew światowych tendencji. Nie tylko w sferze muzyki, ale jej brzmieniu i technice produkcji. Jest efektem współpracy Natalii Kukulskiej z Bartkiem Królikiem i Markiem Piotrowskim, którzy współtworzyli Sistars.
Powstał album utkany z odniesień do ikon popu oraz błyskotliwych muzycznych żartów. Jego zawartość chwilami nawet imponuje, ale głównie profesjonalizmem. Bo nie jest to płyta autorska ani unikatowa.
Nie ma tu dosłownych nawiązań do czyjejś twórczości ani stylizacji na konkretną epokę muzyczną, zatem o fałszerstwie czy plagiacie nie ma mowy. Ale słuchając, miałam wrażenie, że wszystko skądś znam. Tej płycie brakuje osobistego wyrazu, który przecież nie jest w popie zabroniony i nie wyklucza komercyjnego sukcesu.
Poza tym „Sexi Flexi” sprawia mnóstwo przyjemności. Tytułowy singiel jest genialnym utworem do tańca, dowcipnie spreparowane brzmienie kiczowatych lat 80. rozbraja i stymuluje do zabawy. W „Takim stanie” jest coś z atmosfery „Freedom” George’a Michaela – hymnu na cześć odwagi bycia sobą. Tu jest trochę bardziej funkowo. „Pół na pół” to czysty blues – zniewalający rytm, bas i wyraźnie frazowany, prosty tekst. Kukulska i Królik świetnie odnajdują się w korzennej muzyce z delty Missisipi – to najjaśniejszy punkt płyty. Kto lubi Prince’a, ucieszy się z „Fantasies”. Słychać kosmiczne podkłady przypominające, co potrafiły w latach 80. analogowe syntezatory. Niby plastikowe zabawki, a pozwalały czynić cuda.
Lifting dawnych mód udał się znakomicie, ale wygląda mi na wymówkę. Nawet jeśli w popie trudno wymyślić coś nowego, warto próbować. Płyta trójki zdolnych muzyków jest w tym samym stopniu zwycięstwem co walkowerem.