Nawet w najmniejszych kafejkach można zamówić solidny posiłek, nie tylko słodycze. Dziś oprócz klasycznego sznycla, w kartach występują dania hinduskie, arabskie, chińskie, typu fusion. Na razie nie ma zakazu palenia. Planowana jest antynikotynowa ustawa, ale w znacznie łagodniejszej niż we Francji wersji: lokale o powierzchni ponad 70 mkw. mają odgrodzić ścianą część dla palaczy, w mniejszych kafejkach decyzja będzie należała do szefa. Informacja – no smoke lub przeciwnie – musi być umieszczona na drzwiach wejściowych.
Najbardziej wiedeńskie są kawiarnie klasyczne: Café Mozart, Café Museum, Café Prückel, Café Demel (to także najsłynniejsza cukiernia) czy Café Sacher (część słynnego pięciogwiazdkowego hotelu obok opery). Zadziwiające, lecz te przybytki nie są zabójczo drogie: pyszna kawa (zawsze serwowana ze szklanką wody) z gigantycznym ciastkiem kosztuje w granicach 10 – 15 euro. Sernik, jabłecznik, ciastko czekoladowe i strudel – obowiązkowo w karcie. Odwiedzają je nie tylko turyści, również autochtoni.
Większość ma podobnie urządzone wnętrza – w stylu z końca XIX wieku. Na ścianach lustra, przy stolikach wygodne tapicerowane fotele i kanapy. Dyskretne oświetlenie. Wieczorem fortepianowa muzyka na żywo. Kelnerzy w uniformach roznoszą zamówienia na srebrnych tacach. Nastrój, jakiego nie ma gdzie indziej na świecie.
Inna aura panuje w kafejkach przy muzeach i galeriach. To jasne, nowoczesne wnętrza. Mają świetną, tanią kuchnię i cieszą się wielkim powodzeniem wśród mieszkańców miasta – co uważam za najlepszą reklamę. Wpadają tam na kawę lub większy posiłek. W porze lunchu bądź w weekendy niełatwo upolować wolny stolik.
Od 2002 r., kiedy otwarto MuseumsQuartier, na terenie tej „dzielnicy” sztuki powstało aż dziewięć café-restaurant. Każdy lokal z innym menu, niektóre czynne do godz. 24. Najtańsza jest Daily ze wschodnią kuchnią (ogromna misa zupy za 2 euro!), ale dania nie są tu najsmaczniejsze. Uwielbiam natomiast pomysłowe potrawy w stylu fusion w lokalu przy Museum Leopold lub włoskie w Muzeum Architektury. Łosoś z jarzynami z rusztu w stylu toskańskim – pycha! Do tego kieliszek grüne veltliner i obowiązkowo na koniec espresso (wszystko za 20 euro).