Woda na zdrowie

Dzięki szczawom, solankom i wodom siarczkowym polskie lecznictwo uzdrowiskowe należy do najlepiej rozwiniętych w Europie

Aktualizacja: 24.01.2008 16:09 Publikacja: 24.01.2008 00:09

Źródła wód mineralnych biją w całej Polsce – w górach, na nizinach, na wybrzeżu Bałtyku. To nasze niedoceniane często bogactwo.

Na podziemne zasoby wód leczniczych natrafiono nawet w miejscowościach, które nigdy nie będą uzdrowiskami i do tej roli nie aspirują – m.in w Rzeszowie, Skierniewicach, na przedmieściach Poznania. Choć nie przyciągną kuracjuszy, mogą być wykorzystywane do leczenia okolicznych mieszkańców. Wody mineralnej niczym bowiem nie można zastąpić. Na pozór nic prostszego, niż odtworzyć ją w laboratorium czy przemyśle – to tylko kwestia dobrania odpowiednich proporcji występujących w niej związków chemicznych. W rzeczywistości nigdy się to nie udaje.

Jak podkreślają balneolodzy, każda podziemna woda lecznicza to niepowtarzalny koktajl minerałów. O jego własnościach terapeutycznych przesądzają często ledwo uchwytne różnice składu chemicznego, który nie zawsze potrafimy dokładnie zbadać, nie mówiąc już o próbach jego podrabiania. Dlatego sława zdroju Zuber w Krynicy, któremu zawdzięczają poprawę zdrowia tysiące pacjentów cierpiących na chorobę wrzodową czy jednej z najbardziej wartościowych i najsmaczniejszych polskich szczaw ze źródła Wielka Pieniawa w Polanicy – trwać będzie z pewnością jeszcze długo.

Jedne uzdrowiska znane są z doskonałego klimatu, inne z wysokiej jakości borowin. Ale nie ma uzdrowiska bez podziemnych wód leczniczych. To one właśnie uważane są za główne z trzech „tworzyw” leczniczych stosowanych w kuracji uzdrowiskowej.

Ich zdrowotne walory znane były starożytnym. Na ziemiach polskich korzystano z nich już w średniowieczu, najwcześniej w Cieplicach na Śląsku. Złote lata uzdrowisk to wiek XIX, gdy wyjazdy do wód stały się nie tylko częścią medycyny, ale i kultury. To wtedy właśnie narodziła się legenda Krynicy, Ciechocinka czy Nałęczowa. Dziś postęp medycyny sprawił, że tryumfują intensywne metody terapii. Ale balneolodzy nie składają broni. Jest wiele dowodów, że leczenie uzdrowiskowe to najbardziej efektywny sposób leczenia coraz powszechniejszych w starzejących się społeczeństwach przewlekłych chorób cywilizacyjnych jak np. nadciśnienie czy schorzenia reumatyczne.

Jeśli chodzi o ogólny bilans wody, należymy do najuboższych krajów w Europie. Inaczej z podziemnymi wodami leczniczymi. Tu Polska zalicza się do krajów przez naturę uprzywilejowanych, podobnie jak Francja. Rumunia, Słowacja, Czechy czy niektóre landy Niemiec. Wody mineralne to nasze prawdziwe, nie zawsze doceniane bogactwo. Dzięki nim istnieją w Polsce 43 uzdrowiska, z których wiele powstało już po II wojnie światowej. Oprócz tego ponad 30 miejscowości, które mają odpowiedni klimat i warunki, może status „zdroju” uzyskać w przyszłości.

– Nasze wody są ponadto bardzo zróżnicowane. To właśnie dzięki temu w polskich uzdrowiskach można leczyć tak wiele rozmaitych schorzeń – podkreśla dr Teresa Latour, kierownik Zakładu Tworzyw Uzdrowiskowych Państwowego Zakładu Higieny.

Uzdrowiska na nizinach i nad Bałtykiem – w tym Ciechocinek, Połczyn-Zdrój i Kołobrzeg – słyną przede wszystkim z solanek, stosowanych z najlepszym skutkiem w schorzeniach reumatycznych i neurologicznych. Wiadomo też od wieków, że aerozole solankowe, które wdycha się np. w pobliżu tężni ciechocińskich, sprzyjają, dzięki zawartości jodu i bromu, obniżaniu się ciśnienia krwi.

Kurorty górskie, zarówno w Karpatach, jak Sudetach, zawdzięczają swoje powodzenie głównie szczawom, wykorzystywanym do picia i działającym leczniczo w schorzeniach kardiologicznych, gastrycznych, urologicznych i wielu innych niedomaganiach, z nerwicami włącznie. Oprócz krynickich źródeł Jan czy Słotwinka(Zuber zawierający znaczne ilości chlorków to nieco inny rodzaj wody) do najbardziej popularnych szczaw należą wody w Szczawnicy – woda z Józefiny wskazana jest przy astmie, a ze Stefana pomaga w kamicy nerkowej – a także Iwonicza i Rymanowa (Tytus). W Sudetach z doskonałych wód znane są zwłaszcza uzdrowiska kłodzkie – Kudowa, Duszniki i Polanica.

Wody z uzdrowisk które można pić na co dzień, tzw. naturalne wody mineralne – w odróżnieniu od wód stricte leczniczych, służących do kuracji na zlecenie lekarza – można dziś kupić w sklepach w całym kraju. Ich produkcja to istotny czynnik napędzający rozwój uzdrowisk. Najbardziej cenione marki to m.in. Kryniczanka ze Zdroju Głównego w Krynicy, Staropolanka (źródło Pieniawa Józefa w Polanicy) oraz Muszynianka i Piwniczanka. Naturalnych wód mineralnych nie należy mylić ze znacznie częściej spotykanymi i mniej wartościowymi wodami źródlanymi i stołowymi.

Dzięki szczawom w Krynicy, Kudowie czy Nałęczowie rozkwitało i rozkwita – wokół pijalni wód – ożywione życie towarzyskie. Dla niektórych pacjentów to wręcz najważniejszy aspekt kuracji. W uzdrowiskach, których głównym bogactwem są wody siarczkowe, na pierwszym planie jest zdecydowanie leczenie. Najważniejsze są w nich nie pijalnie, lecz zakłady kąpielowe, wokół których roztacza się mało zachęcająca woń siarkowodoru. Jednak to właśnie wody siarczkowe, zwłaszcza że występują w Polsce stosunkowo rzadziej, należą do szczególnie cenionych. Ich wysoką skuteczność w leczeniu zastarzałego nawet reumatyzmu, następstw urazów np. wypadków drogowych oraz skórnych potwierdzają badania i statystyki.

Największym i najważniejszym krajowym uzdrowiskiem, gdzie wykorzystuje się wody siarczkowe – zaliczane do najsilniejszych w Europie – jest Busko-Zdrój. Ich zasoby powstawały przez setki tysięcy lat w wyniku przesączania się wód z deszczów i śniegów do zalegających dolinę Nidy pokładów gipsu, gdzie nasycały się związkami siarki. Łączyły się także z wodą morską, jaka pozostała w głębi ziemi po pradawnym morzu mioceńskim. Te szczególne warunki geologiczne sprawiły, że buskie wody mają też właściwości solanek. W celach leczniczych stosowano je z powodzeniem już we wczesnych średniowieczu, za Bolesława Wstydliwego. W naszych czasach ich znaczenie wzrasta, bo – w związku ze starzeniem się społeczeństwa i plagą wypadków komunikacyjnych – przybywa osób ze schorzeniami narządu ruchu.

Oprócz Buska wśród uzdrowisk, które dzięki wodom siarczkowym specjalizują się w ich leczeniu, wymienić należy przede wszystkim sąsiedni, niewielki Solec-Zdrój. Wody siarczkowe wykorzystywane są także m.in w Wieńcu Zdroju i Horyńcu – znacznie jednak słabsze. W wodach soleckich natomiast mineralizacja i stężenie siarki (103 mg w 1 litrze) jest prawie 3-krotnie wyższe niż w źródłach w Busku i niemal 5-krotnie wyższe w porównaniu ze zdrojami w słynnych słowackich Pieszczanach. W pobliżu Solca odkryto źródło wody (odwiert Malina) o stężeniu siarki ponad 900 mg/l. Balneolodzy uważają tę wodę za najsilniejszą na świecie.

Źródła wód mineralnych biją w całej Polsce – w górach, na nizinach, na wybrzeżu Bałtyku. To nasze niedoceniane często bogactwo.

Na podziemne zasoby wód leczniczych natrafiono nawet w miejscowościach, które nigdy nie będą uzdrowiskami i do tej roli nie aspirują – m.in w Rzeszowie, Skierniewicach, na przedmieściach Poznania. Choć nie przyciągną kuracjuszy, mogą być wykorzystywane do leczenia okolicznych mieszkańców. Wody mineralnej niczym bowiem nie można zastąpić. Na pozór nic prostszego, niż odtworzyć ją w laboratorium czy przemyśle – to tylko kwestia dobrania odpowiednich proporcji występujących w niej związków chemicznych. W rzeczywistości nigdy się to nie udaje.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"