Telepraca: być panem swojego czasu

„Nie chce ci się iść do pracy? Nie idź” – namawiają organizacje i fundacje. I nie jest to bynajmniej zachęta do nieróbstwa

Publikacja: 26.03.2008 00:39

Telepraca: być panem swojego czasu

Foto: Rzeczpospolita

Chodzi o to, by jeśli tylko to możliwe i jeśli tylko mamy na to ochotę, część lub całość swojej pracy wykonywać w domu. W ten sposób kształtuje się nowoczesne społeczeństwo – mobilne i elastyczne.

– Przyznam szczerze, że tak zasmakowałam w samodzielnym organizowaniu sobie czasu pracy, że założyłam stronę internetową www.dobresamopoczucie.pl. Dzielę się na niej swoimi zawodowymi doświadczeniami – mówi Joanna Motylska-Komsta, socjolog i mama trójki małych dzieci.

Joanna Komsta zdecydowała się na telepracę, gdy była na urlopie wychowawczym po urodzeniu drugiego dziecka (starsza córka miała wtedy już sześć lat). – Szukałam wówczas idealnego pracodawcy, takiego, któremu nie przeszkadzają dzieci w życiu pracowników, który zrozumie, że są sytuacje, z powodu których w pracy pojawić się po prostu nie można – opowiada. – I choć z zawodu jestem doradcą zawodowym, to takiego pracodawcy nie znalazłam – wyjaśnia ze śmiechem. – Zgłosiłam się za to z ofertą współpracy do Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej (centrum dolnośląskie). Tam otrzymałam propozycję spełniającą moje oczekiwania – była to... telepraca. I co ja na to? Byłam przerażona. Telepraca do dziś jest pojęciem dla wielu niezrozumiałym. Kojarzy się z pracą, której głównym narzędziem jest telefon, czyli z udzielaniem informacji, ankietowaniem, wydzwanianiem, wiszeniem na słuchawce. Kiedy wyjaśniono mi, że to praca jak każda inna, tyle że wykonywana w domu – znowu dopadł mnie lęk. Pewnie będę musiała pracować chałupniczo, zaklejać jakieś koperty – myślałam. Tymczasem redaguję teksty na strony internetowe, piszę programy z dziedziny doradztwa zawodowego, organizuję szkolenia. A przy tym jestem z dziećmi, teraz mam już trzecie. I choć kiedyś pracowałam poza domem, dziś nie wyobrażam sobie wychodzenia na osiem godzin do biura.

Komsta trafiła do fundacji w czasie, gdy ruszała ona z ogólnopolskim projektem „Rodzic – pracownik. Rozwój zawodowy podczas urlopu wychowawczego”, finansowanym z Europejskiego Funduszu Społecznego. Fundacja namawiała różnych pracodawców, by zastosowali formę telepracy wobec tych spośród swoich pracowników, którzy przebywają właśnie na urlopie wychowawczym. Inicjatywa kończy się w marcu tego roku, ale projekt się sprawdził. Zadowolone są obie strony: i pracodawca, i pracownicy. Wszyscy biorący udział w projekcie (blisko 30 młodych rodziców i firm) wierzą, że telepraca to przyszłość.

– Mój urlop wychowawczy właśnie się skończył i wróciłam do pracy na cały etat – mówi Ania Kutrzyńska z Wrocławia, mama dwuletniej Karolinki. – Ale nie mam poczucia, że muszę wdrażać się na nowo, bo ja z rynku pracy nawet na moment nie wypadłam! I to jest w telepracy najpiękniejsze – opowiada.

– Pracowałam i pracuję w firmie, która sprzedaje usługi recyklingu. Na urlopie wychowawczym robiłam to samo co przed nim, tyle że na pół etatu i w domu. Raz w tygodniu pojawiałam się w biurze, by zdać relację ze swoich zadań i wziąć kolejne.

Jak godziła pracę z wychowywaniem małej? – Dziecko przez pierwszy rok życia ma specyficzny rytm: dwie godziny jest aktywne, dwie godziny śpi. Dostosowałam się do tego rytmu – wyjaśnia Kutrzyńska. – Umiałam wykorzystać każdą minutę snu córki. Nic nie było zaniedbane – ani dom, ani ona, ani praca, ani ja. Naprawdę polecam to rozwiązanie wszystkim młodym mamom. Taki pracowity urlop wychowawczy dodaje niesamowitej pewności siebie. I optymizmu na przyszłość, wiary, że można mieć wszystko i że wszystko jest możliwe. Tylko teraz, gdy stoję ponad godzinę w korku, dojeżdżając codziennie do biura, zastanawiam się: po co? Te dojazdy to taka strata czasu...

W pilotażowym projekcie „Rodzic – pracownik” mogli brać też udział ojcowie. Warunkiem było tylko to, by przysługiwał im urlop wychowawczy. Na telepracę zdecydował się m.in. Wojciech Szeduła, kierownik jednostki powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

Zadowolone są obie strony: i pracodawca, i pracownicy. Wszyscy biorący udział w projekcie wierzą, że telepraca to przyszłość

– Nie każdy zawód i nie każda branża nadają się do formy telepracy. Moja żona jest nauczycielką, w jej przypadku praca w domu w ogóle nie wchodzi w grę – mówi. – Pomyślałem jednak, że przecież ja mogę sobie na to pozwolić. Tym bardziej że na macierzyński poszła w tym czasie koleżanka z pracy, która miała podobne do mnie zadania. Podzieliliśmy się więc pracą. W efekcie na tacierzyńskim byłem na pełnym etacie, ale przez pół dnia w domu, gdzie wypełniałem bazy danych o podopiecznych centrum, tworzyłem nowe programy pomocy. Nawiązałem wówczas taki kontakt z synem, jakiego nigdy bym się nie spodziewał. Dziś żałuję tylko, że nie zdecydowałem się na taką formę pracy wcześniej. Gdy szedłem na tele-tacierzyński, mały miał już ponad półtora roku.

Dla młodych rodziców telepraca to alternatywa. Kompromis między życiem zawodowym a rodzinnym. Jednocześnie propagatorzy telepracy w Polsce (m.in. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości) podkreślają, że np. dla osób niepełnosprawnych praca w domu to często jedyna szansa na jej podjęcie. To samo dotyczy ludzi mieszkających z dala od miast i zakładów pracy. Często nie dociera tam pociąg ani autobus. Ale Internet dociera wszędzie.

– Uzupełniam bazę danych w firmie Mikrotech, pracuję od 10 do 16, oczywiście w domu – mówi Damian Bigus z Gdańska. – Astma i alergie dokuczają mi do tego stopnia, że gdybym miał dojeżdżać do pracy, nie dotarłbym, bo pyłki by mnie zabiły – opowiada ze śmiechem. – W domu mam sterylne warunki i chyba dobrze wywiązuję się ze swojej pracy. Wykonuję ją od trzech miesięcy i pracodawca jest zadowolony.

– A ja żałuję, że telepraca pojawiła się w Polsce dopiero teraz – mówi Tomasz Rakowski (mieszka w okolicach Zielonej Góry). – Mam już 35 lat i dopiero teraz, za pośrednictwem Stowarzyszenia Integracja podjąłem pracę. Mam porażenie czterech kończyn, co nie przeszkadza mi w pracy na komputerze, ale skutecznie uniemożliwia przemieszczanie się, czyli dojazdy do pracy. Pracuję w firmie handlowo-usługowej, dla której uzupełniam na bieżąco dane o przedmiotach, aukcjach i przetargach ogłaszanych w Internecie. Czuję się potrzebny. I w końcu jestem niezależny finansowo. Gdy słyszę, że telepraca to przyszłość, czuję ulgę.

Telepracę określa się też jako: teledojazdy, pracę na odległość, pracę elastyczną, pracę mobilną, e-pracę. W Polsce dopiero od 16 października 2007 r. stosowane są wobec telepracy specjalne przepisy prawne.

Terminu telework użył po raz pierwszy w 1972 r. Jack Shiffab na łamach „Washington Post”. Autor zastanawiał się „jak to jest, że ludzie potrafią stanąć na Księżycu, a nie potrafią poradzić sobie z korkami ulicznymi?”. Postawił też pytanie: „czy wszyscy musimy chodzić do pracy, skoro istnieją możliwości techniczne, które pozwalają na wykonywanie wielu prac w domu lub w jego pobliżu?”.

Dziś w systemie telepracy zatrudnionych jest w USA ok. 13 mln ludzi, w Europie 5 mln. W Finlandii, Szwecji i Holandii telepracownicy to 15 proc. zatrudnionych. Kraje te zaczynają doganiać Dania, Wielka Brytania i Niemcy.

W Polsce telepracownicy to na razie zaledwie 1 proc. zatrudnionych. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że barierą jest znikoma wiedza na temat korzyści płynących z telepracy również dla pracodawcy oraz mentalność pracodawców – dla wielu z nich ważna jest ilość godzin spędzonych przez pracownika w biurze, a nie efekty jego pracy.

Ostatnio przeprowadzono wiele kampanii promujących telepracę. (np. „Telepraca. Ogólnopolski program promocji i szkoleń dla przedsiębiorców” pod nadzorem PARP i „Rodzic – pracownik” pod nadzorem Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej). W wyniku tych akcji 19 proc. ankietowanych pracodawców wyraziło gotowość zatrudniania w systemie telepracy. Najczęściej telepracownikami są tłumacze, projektanci stron WWW, analitycy finansowi, księgowi, architekci, projektanci, telemarketerzy, pracownicy biur podróży i biur obsługi klientów, informatycy, graficy, redaktorzy, dziennikarze.

Telepracownik – osoba, która wykonuje pracę na odległość.

Telecentrum – miejsce, gdzie pracownik ma lub wynajmuje stanowisko do telepracy z komputerem, łączem internetowym.

Telechata – telecentrum, którego oferta jest skierowana do lokalnej społeczności.

Off-shore telework – przeniesienie wykonywania pracy za granicę, aby wykorzystać różnice w wysokości wynagrodzenia za pracę.

Chodzi o to, by jeśli tylko to możliwe i jeśli tylko mamy na to ochotę, część lub całość swojej pracy wykonywać w domu. W ten sposób kształtuje się nowoczesne społeczeństwo – mobilne i elastyczne.

– Przyznam szczerze, że tak zasmakowałam w samodzielnym organizowaniu sobie czasu pracy, że założyłam stronę internetową www.dobresamopoczucie.pl. Dzielę się na niej swoimi zawodowymi doświadczeniami – mówi Joanna Motylska-Komsta, socjolog i mama trójki małych dzieci.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"