Tej klasy starożytnych arcydzieł nie oglądaliśmy w Polsce od trzydziestu kilku lat. Ale nie tylko dlatego polecam wszystkim czynną od wtorku wystawę "Ukraina światu".
Starannie i przejrzyście zaaranżowana, dopełniona mapami i wyjaśnieniami, odzwierciedla historię ludów żyjących na stepach Eurazji do czasów Bizancjum. Obejmuje – bagatela! – 7 tysięcy lat, w ciągu których powstało i przeminęło wiele zapomnianych dziś kultur.
– To największa ekspozycja wolnej Ukrainy – podkreślił prezydent Wiktor Juszczenko, który pojawił się na otwarciu w Muzeum Narodowym. – Możemy być z niej dumni, bo podobnej nie ma na świecie.
Przede wszystkim jednak pokaz jest przygodą estetyczną. Nie trzeba być znawcą, żeby docenić piękno przedmiotów i maestrię ich autorów. Przy okazji można się zadumać nad znikomością "postępów", jakie ludzkość uczyniła w dziedzinie artystycznego rzemiosła.
Większość ozdób mogłaby konkurować ze współczesnym designem szlachetnością formy i precyzją wykonania. Nie mówiąc o walorach użytych surowców. Najjaśniej lśni złoto, ale także przedmioty z innych metali, brązu i srebra, urzekły mnie urodą.