Szaman i jego medium

Reżyser tygodnia: Andrzej Żuławski. Erudyta. Syn cenionego literata i dyplomaty. Ojciec ciekawie zapowiadającego się reżysera. Ten wizerunek Andrzeja Żuławskiego nie wzbudza emocji. Wpisuje się w wyobrażenie o roli intelektualisty, który zasłużył się dla polskiej kultury. Ale jako reżyser Żuławski zamienia się w artystę, dla którego nie ma sfer tabu. Prowokuje, oburza

Publikacja: 17.04.2008 01:06

Andrzej Żuławski

Andrzej Żuławski

Foto: Rzeczpospolita

Dzieciństwo i młodość spędził niemal nieustannie podróżując. W 1945 roku, gdy miał pięć lat, rodzina przeniosła się ze Lwowa na dyplomatyczną placówkę ojca do Francji. Potem była Czechosłowacja i powrót w latach 50. do Polski. Jednak młody Żuławski szybko wrócił do Paryża, gdzie studiował reżyserię w szkole filmowej i nauki polityczne na Sorbonie. Być może właśnie podróże po Europie, swobodne przekraczanie granic, fascynacja zachodnią kulturą — w czasie gdy Polska była krajem zza żelaznej kurtyny — sprawiły, że nabrał dystansu do rodzimej tradycji.

Chociaż pierwsze kroki w zawodzie stawiał jako asystent Andrzeja Wajdy, to gdy sam został reżyserem, obcy mu był zarówno nurt szkoły polskiej, jak i kina moralnego niepokoju. Ten ostatni określał jako „rzecz, która utłukła film polski”.

Żuławskiego pociąga awangarda. Kino jest dla niego sposobem na wydobycie tego, co drzemie w podświadomości.

„Uważam, że kino musi niepokoić ludzi — mówił w 2000 roku w wywiadzie dla »Kina«. — Jest to więc pragnienie odnalezienia prawdy o moich postaciach, ale nie w czynnościach codziennych, w psychologii pospolitego zakotwiczenia w życiu. Chodzi o spojrzenie bardziej od wewnątrz.”

Rzeczywiście, poczynając od debiutanckiej „Trzeciej części nocy” (1971) poprzez „Diabła” (1972), „Najważniejsze to kochać” (1975), „Na srebrnym globie” (1976), „Opętanie” (1981) „Narwaną miłość” (1985), „Szamankę” (1996) aż po „Wierność” (2000), Żuławski kręci obrazy oniryczne, nadekspresyjne, rozgorączkowane. Tak jakby chciał wejść w rolę szamana pragnącego wprowadzić widza w hipnotyczny stan, w którym uwolnione zostają głęboko skrywane obsesje, koszmary i lęki. Medium w tym transie stanowią dla Żuławskiego kobiety.

To poprzez aktorki reżyser opowiada o tym, co go torturuje, ale także pociąga. W ich portretach jest coś fascynującego i jednocześnie złowieszczego. Bohaterki filmów Żuławskiego są często histeryczne, miotają się, unicestwiają mężczyzn, jakby tylko w ten sposób mogły uwolnić własną stłumioną seksualność.

Pracował ze znakomitymi aktorkami: Małgorzatą Braunek, Romy Schneider, Isabelle Adjani, Sophie Marceau (pierwsza i ostatnia były jego żonami). Dla każdej występ u reżysera był skrajnie wyczerpujący, wręcz traumatyczny. Choć podkreślały, że również je wzbogacił. Inaczej było w przypadku Iwony Petry, która zagrała w „Szamance”. Studentka bez aktorskiego przygotowania przypłaciła swoją kreację depresją i nerwicą.

To wydarzenie wzmocniło mroczną legendę Żuławskiego jako artysty radykalnego, szargającego świętości. Zaczęło się już w chwili debiutu. Komunistyczne władze nie wiedziały, co począć z „Trzecią częścią nocy”, w której okupacja — wbrew romantycznym mitom — została pokazana jako bezsensowny koszmar.

Żuławski otrzymał za ten film m.in. Nagrodę im. Andrzeja Munka, ale dystrybucję obrazu bardzo ograniczono. Pełen grozy „Diabeł” nie miał tyle szczęścia. Rozpowszechniania filmu zakazała cenzura, a Kościół katolicki uznał go za obrazoburczy i pornograficzny.

„Diabeł” przeleżał na półce 16 lat. Po tych kłopotach Żuławski wyjechał do Francji, ale gdy wrócił, by nakręcić opowieść science fiction „Na srebrnym globie”, nakazano mu przerwać pracę, a część negatywów zniszczono. Mógł dokończyć produkcję dopiero w latach 80.

Od 2000 roku Żuławski nie stanął za kamerą. Poświęcił się pisaniu. Jako literat nic nie stracił ze swego temperamentu. Na okładce wydanego w 2001 roku „Zaułka pokory” jest odwrócony do góry nogami Stańczyk, a obok widnieje pytanie: „Po co nam tradycja?”.

Filmy Andrzeja Żuławskiego w Zone Europa: „Najważniejsze to kochać” (piątek, godz. 21.30 i 2.45), „Narwana miłość” (sobota, godz. 3.45, niedziela, godz. 21.45)

Dzieciństwo i młodość spędził niemal nieustannie podróżując. W 1945 roku, gdy miał pięć lat, rodzina przeniosła się ze Lwowa na dyplomatyczną placówkę ojca do Francji. Potem była Czechosłowacja i powrót w latach 50. do Polski. Jednak młody Żuławski szybko wrócił do Paryża, gdzie studiował reżyserię w szkole filmowej i nauki polityczne na Sorbonie. Być może właśnie podróże po Europie, swobodne przekraczanie granic, fascynacja zachodnią kulturą — w czasie gdy Polska była krajem zza żelaznej kurtyny — sprawiły, że nabrał dystansu do rodzimej tradycji.

Pozostało 84% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla