– Pani to czyta z powodów literackich czy plastycznych? – nagle ten z góry przerywa milczenie.
Jezus, Maria! Podryw? Nie pamiętam, co w takich sytuacjach… Że nie jestem dysponowana? Nie, to nie ta okazja. Jak pan śmie? Ale on na razie niczego nie śmie! Przede wszystkim, muszę sprostać wyzwaniu. Spojrzeć intruzowi w oczy. Fan komiksu? A może autor?
– Zna pani Koniora? – rzucił konfidencjonalnie. Zaprzeczyłam. Padły kolejne nazwiska. Dyskretnie przyjrzałam się współpasażerowi. Nie wyglądał na don Juana (choć kiedyś awanse robił mi staruszek, któremu chciałam pomóc wykaraskać się z pojazdu; pretekstem też była czytana przeze mnie w czasie jazdy książka). Gość bez wieku. Żadnych znaków szczególnych. Jakby paradował w czapce niewidce. Bieda w tym, że komiksiarze nie odróżniają się niczym szczególnym od reszty świata. Ba, w ogóle artyści wszelkich specjalności wtopili się w tłum. Dziś to nie fason mieć fason. Dobre dla japiszonów z pierwszego tłoczenia, markowymi ciuchami demonstrujących gaże z czterema zerami. Albo dla sezonowych telewizyjnych gwiazdek, które skalę osiągnięć przeliczają na Blahniki i Vuittony. Twórca z prawdziwego zdarzenia ignoruje zewnętrzne oznaki sukcesu.
A były czasy, gdy niepokorne duchy wyglądem informowały świat o braku uległości.
Wielki abnegat Michał Anioł, znany ze skąpstwa, pozostawił po sobie znoszone do nitki czarne łachy i na okrasę dwa futra z wilczych skór. Przeciwnie Albrecht Dürer. Ten paradował wymuskany co do pukla długich złocistych włosów. Elegant, przykładał wagę do zestawu kolorów, materii i każdego detalu. Nawet wystrojony w czerwoną czapeczkę z kutasikiem nie przypominał Czerwonego Kapturka, lecz dumnego z własnej urody samca.Barwa krwi przyciąga uwagę nie tylko byków. Théophil Gautier, pisarz i krytyk romantyczny, na premierę „Hernaniego” Victora Hugo (rok 1830, Paryż) założył atłasową kamizelkę w odcieniu chińskiego cynobru. Odniósł „sukces skandalu”, długie lata potem określany jako „długowłosy młodzieniec w czerwonej kamizelce”. Nawet gdy po stroju i po włosach zostały tylko wspomnienia.