Woda pod podłogą

Zamki na lodzie, na piasku, szklane domy. Czy do tych obiektów architektonicznych marzeń należy dodać domy na wodzie? Nic podobnego. Przekonują o tym polscy projektanci i światowe realizacje.

Publikacja: 02.06.2008 18:49

Woda pod podłogą

Foto: Camera Press

Tradycyjny dom nad wodą – z pomostem prowadzącym do jeziora, rzeki czy nawet wychodzącym w morze – to marzenie równie piękne co niedostępne. Na przeszkodzie stoi najczęściej koszt: działki, projektu, konstrukcji, przyłączeń.

Niepoprawni amatorzy wody chlupiącej za oknem radzą sobie, adaptując barki i jachty do celów mieszkalnych. Celują w tym nacje żyjące z morzem za pan brat: Holendrzy, Anglicy, także Amerykanie i Kanadyjczycy oraz obywatele Nowej Zelandii.

Spacer po Amsterdamie to właściwie wyszukiwanie drogi pośród kanałów, na których przycumowane do brzegów stoją mniejsze i większe "house boats", mieszkalne statki. W Londynie do miejsc najdroższych – i najmniej dostępnych dla potencjalnych kupców – należy tzw. Little Venice, odcinek wąskiego kanału opływającego Regent's Park, ze starymi malowniczymi barkami.

Nie brakuje miłośników życia na wodzie w Berlinie – miasto obfituje w jeziora i kanały, na Renie we Frankfurcie stworzono miejsca do zacumowania nawet sięgających 40 m długości barek. To wręcz domiszcza, z ogrodami na dachu i miejscem na dwa samochody na rufie.

Uczestnicy egzotycznych podróży znają domy na palach wbitych w dno rzeki czy przybrzeżnych wód. Tak budowano od stuleci. Pomysł rodem z mórz południowych spodobał się w świecie zachodnim. Podobne domy spotkać można w Luizjanie, na Florydzie, po amerykańskiej i kanadyjskiej stronie Wielkich Jezior.

Najsłynniejsze osiedle, budowane dla majętnych snobów, to Palm w Dubaju – 2500 domów zaprojektowanych pod sznurek. Prywatności tu tyle co w pierwszym lepszym blokowisku, ale liczy się adres.

Dariusz Dołowy i Robert Szumilewicz z firmy Water Home przekonują, że domy na wodzie mają szanse i u nas. – Przyjęło się, że mieszkanie na wodzie to luksus – mówi Dołowy. – W filmach widzimy marinę z białymi jachtami albo koktajle serwowane na pokładzie przez kelnera. A to może być przecież normalny dom mieszkalny, restauracja, hotel, komisariat policji, warsztat naprawczy – wylicza.

Przykładem mogą być rozwiązania holenderskie. W samym Amsterdamie ponad 2400 rodzin mieszka na zaadaptowanych jednostkach pływających: ogrzewanych, podłączonych do mediów, ze stałym adresem. Uwagi ekspertów ostrzegających przed stale rosnącym poziomem morza sprawiły, że urbaniści zmienili podejście: zamiast otaczać tereny zabudowane kolejnymi wałami i polderami, proponują dosłownie wyjść wodzie naprzeciw.

Pierwsze osiedla "pływających domów" powstają nad rzeką Mars koło Arnhem (proj. Factor Architekten) oraz w Ijburg nieopodal Amsterdamu i – bardzo ekskluzywne – w Leeuwarden na północy kraju (proj. Art. Zaaijer). W Ijburg stanęło już 100 z planowanych wstępnie 500 domów, chętnych zgłosiło się ponad 5000. Planiści miejscy przebąkują o osiedlu na 18 tys. domów – indywidualnych, szkół, biur, nawet szpitali…

Budynki od stawianych na trwałym gruncie różnią się fundamentem: tworzą go betonowe komory wypełnione polistyrenem ekstrudowanym. Mogą być cumowane do nabrzeża lub do wbitych w dno pali, na głębszej wodzie utrzymuje je system zatopionych kotwic i cięgien. W niczym nie przypominają łodzi albo barek.

To zwyczajne domy, które mogą mieć dachy płaskie albo spadziste, balkony na piętrze, duże tarasy i ogrody, kominki, wielkie okna, ściany z lekkiego betonu, klatki schodowe, wszystkie niezbędne przyłącza, nawet baterie słoneczne. Jedyna niedogodność to ta, że dzieci nie mogą wyjść na podwórko, by pograć w piłkę…

Pomysły zyskują popularność – przymierzają się do nich inwestorzy w Hamburgu (gdzie można oglądać pokazowy dom projektu pracowni Förster & Trebitzsch) i w Berlinie. W USA i Kanadzie podobne osiedla istnieją od wielu lat, ale też działka wodna traktowana jest tam jak grunt stały i jej wykupienie nie sprawia kłopotu. Od kilku lat mówi się o rozbudowie… Monaco.

Projekt, do którego przymierzają się najlepsi architekci, w tym Frank O'Gehry i Norman Foster, ma kosztować 2,5 mld funtów. Nowe osiedle powstanie na 25-akrowym terenie, zamieszka w nim 4 tysiące osób. W wyniku protestów ekologów, których wsparł "zielony" książę Albert, domy budowane będą na wbitych w morze pylonach omijających chronione tereny ławic koralowych.

Decyzja o rozbudowie już zapadła, agenci nieruchomości zbierają zamówienia, amatorów tego adresu nie brakuje.

U nas, niestety, wygląda to nieco inaczej. – Wszystko, co na wodzie, jest w Polsce traktowane jako obiekt pływający – mówi Dariusz Dołowy. – A jako taki wymaga certyfikatów Urzędu Żeglugi. Powinny je mieć również osoby stale na nim przebywające. Konieczny jest "kierownik statku", najlepiej bosman. Przepisy, jak to często u nas, są nieprecyzyjne i wiele zależy od indywidualnej wykładni.

Proponowane przez Water Home domy mają dwie wersje podstawowe: dla użytkowników indywidualnych (całoroczny - mieszkanie 120 mkw. plus tarasy) i przedsiębiorstw (obiekt gastronomiczny na 238 miejsc ma 367 mkw. ).

– Jedne i drugie mogą być większe, nawet dwupiętrowe – przekonuje Dołowy. – Da się je łączyć, natomiast podział wewnętrzny jest dowolny, trzeba tylko pamiętać, by nie obciążać zbytnio jednej strony.

– W miastach, w których bieg rzeki jest uregulowany, mogą przy nabrzeżach stanąć restauracje i kawiarnie, dyskoteki, małe hotele – Dariusz Dołowy jest dobrej myśli. – Na jeziorach można w nich umieścić np. sanitariaty dla jachtów. posterunek policji wodnej, siedziby klubów.

Przyznaje, że jest to propozycja dla majętnych. Cena metra kwadratowego sięga 10 tys. zł, ale jest to dom luksusowy. Działkę wystarczy wydzierżawić od miasta.

Niewielu jest jednak amatorów permanentnej zmiany adresu na "drugi pal przy moście, zakole rzeki". Uparciuch Kamil Zaremba, który we Wrocławiu zabrał się w 2005 roku do budowy pierwszego domu na wodzie, dwa lata później skarżył się w prowadzonym kalendarium na jednego z urzędów: "Opór i blokada połączone z niezrozumieniem idei są naprawdę nie do pojęcia".

Tradycyjny dom nad wodą – z pomostem prowadzącym do jeziora, rzeki czy nawet wychodzącym w morze – to marzenie równie piękne co niedostępne. Na przeszkodzie stoi najczęściej koszt: działki, projektu, konstrukcji, przyłączeń.

Niepoprawni amatorzy wody chlupiącej za oknem radzą sobie, adaptując barki i jachty do celów mieszkalnych. Celują w tym nacje żyjące z morzem za pan brat: Holendrzy, Anglicy, także Amerykanie i Kanadyjczycy oraz obywatele Nowej Zelandii.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"