Pewnej fetyszystki kariera jak z burleski

Kariera Dity Von Teese pokazuje, że udział w pornobiznesie dziś nie obciąża gwiazd i nie kompromituje. Przeciwnie – otwiera wszystkie drzwi eleganckiego świata

Publikacja: 19.06.2008 01:27

Pewnej fetyszystki kariera jak z burleski

Foto: BULLS

O Dicie Von Teese piszą kolorowe magazyny: „Elle”, „Twój Styl”, „In style”, jej zdjęcia publikują rubryki towarzyskie i portale mody. A ja, przyznaję ze wstydem, do niedawna nie wiedziałam dobrze, kim jest ta bladolica i kruczowłosa piękność wystylizowana na gwiazdę Hollywood lat 40.

Modelka? Aktorka? Żona milionera czy barona kurlandzkiego?

Ale zaległości już nadrobiłam. Przy bliższym poznaniu pani Von Teese zaczyna wydawać się postacią z dziewiętnastowiecznych bulwarowych powieści. Skromne pochodzenie, uroda, talent wymieszane ze szczęściem, samozaparciem, wsparte potężną dawką autokreacji. Część jest prawdą, część zmyśleniem.

Wyszukane imię oraz arystokratyczne nazwisko to tylko nom de guerre, bo własne – Heather Sweet – córka manikiurzystki i maszynisty w mieście Rochester w stanie Michigan uznała za nie dość eleganckie dla swojej przyszłej, zakrojonej na szeroką skalę, kariery.

Chciała zostać tancerką i świetnie jej to szło. W wieku 15 lat tańczyła już solówki. Ale jeszcze bardziej niż taniec fascynowały ją, tak samo jak jej matkę, gwiazdy złotej ery Hollywood. W tych gwiazdach zaś najbardziej pociągająca wydawała się jej staroświecka i seksowna bielizna, którą miały na sobie. Chciała dowiedzieć się o tym więcej, zapisała się więc na studia historii kostiumu i skończyła college. Marzyła, żeby nosić bieliznę jak modelki w „Playboyu”, którego czytał ojciec. Kupiła w sex-shopie pierwszy gorset i odtąd bielizna stała się jej fetyszem.

Któregoś dnia znalazła się w barze ze striptizem. Oglądając na scenie tancerki w wulgarnej bieliźnie, doszła do wniosku, że sama o wiele lepiej wypadłaby w tej roli. Za zgodą właściciela wykonała własny krótki program. Widzowie i właściciel jednogłośnie stwierdzili, że debiutantka w dziko erotycznym tańcu wypadła doskonale.

Na progu tak szczęśliwie rozpoczętej kariery dziewczyna postanawia, że jej stare dane osobowe są już nieaktualne. Umarła Heather, urodziła się Dita. Imię zapożyczone od aktorki kina niemego Dity Parlo, nazwisko Von Treese z książki telefonicznej. Gdy jeden z magazynów pomylił się i zmienił je na Teese, jego właścicielka machnęła ręką na błąd i Von Teese zostało.

Z nowym szyldem gra w filmach erotycznych i pornograficznych. Ubrana w swoje bieliźniane fetysze pozuje w śmiałych pozach dla magazynów. Dla „Playboya” aż 30 razy.

Zwrotem w karierze jest ślub z Marilynem Mansonem, idolem muzyki goth trash. To rok 2001. Wszystkie oczy i obiektywy zwrócone są na nią. Wkrótce wystąpi na koncercie Pussycat Dolls w Las Vegas, za chwilę w MTV. Szybko piękna bladolica zostaje przechwycona przez świat mody. Najpierw jest ozdobą wieczoru, na którym elegancki dom mody Louis Vuitton urządza premierę nowej torby, potem jej wystylizowaną na posąg urodę postanawiają wykorzystać inni kreatorzy – Jean Paul Gaultier, Vivienne Westwood, John Galliano, Marc Jacobs.

Wkrótce nie ma przyjęcia w Hollywood bez jej udziału ani rubryki towarzyskiej, której Von Teese nie byłaby bohaterką. Pozuje, uśmiecha się, jest wybierana na najlepiej ubraną i najpiękniejszą gwiazdę.

W 2006 roku wydaje biografię „Sztuka glamour, sztuka fetyszu”. W zeszłym roku rozwiodła się z Mansonem. Według niektórych komentarzy już nie potrzebuje podpierać się jego sławą, wystarczy jej własna popularność. – Wszystkie piękne historie się kończą. Cieszę się, że narkotyki wreszcie znikły z mego życia – tak sama komentuje rozwód. On wydaje po rozstaniu płytę „Eat me, Drink me” określaną jako kanibalistyczna i romantyczna

Udział w porno, narkotyki nie są dzisiaj czymś, co kompromituje, nawet co zawstydza. Są to po prostu szczeble kariery w show-biznesie

Jest naturalną blondynką i farbuje włosy na czarno. Ma zawsze wypracowany makijaż w stylu dawnych gwiazd. Nigdy nie opala skóry, która ma kolor kości słoniowej. To ona wprowadziła modę na bladą cerę. Ma 168 cm wzrostu i 41 cm w talii. W wywiadzie dla „New York Timesa” przyznaje, że posiada znaczne kolekcje kapeluszy, balerinek oraz pończoch i gorsetów z lat 40. Prowadzi chryslera z 1939 roku, jaguara typu S z 1965 i współczesne bmw Z4.

Dziś magazyny pełne są Dity, nazywają ją największą sensacją erotyczną świata mody („Le Figaro”). Trudno nie zauważyć, jak bardzo ta kariera jest symptomatyczna dla współczesnego świata popkultury.

Show-biznes, pornobiznes, reklama i moda są bliskimi sąsiadami, a czasem stają się krewnymi. Udział w porno, narkotyki nie są dzisiaj czymś, co kompromituje, nawet co zawstydza. Są to po prostu szczeble kariery w show-biznesie.

Dość długotrwały epizod soft porno Madonny z albumem „Sex” tylko podniósł jej atrakcyjność rynkową, Amy Winehouse otwarcie jest narkomanką, domy mody zerwały kontrakty z Kate Moss, kiedy opublikowano jej zdjęcia, na których wciąga kokainę, ale wkrótce Kate wróciła do reklam. Złe prowadzenie – kto jeszcze używa takiego określenia? Dzisiaj to komplement.

O Dicie Von Teese piszą kolorowe magazyny: „Elle”, „Twój Styl”, „In style”, jej zdjęcia publikują rubryki towarzyskie i portale mody. A ja, przyznaję ze wstydem, do niedawna nie wiedziałam dobrze, kim jest ta bladolica i kruczowłosa piękność wystylizowana na gwiazdę Hollywood lat 40.

Modelka? Aktorka? Żona milionera czy barona kurlandzkiego?

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"