Miej na bakszysz i uważaj

O podejściu turystów i biznesmenów z całego świata do pieniądza, interesów i napiwków opowiada Jarosław Kret.

Publikacja: 09.07.2008 02:16

Miej na bakszysz i uważaj

Foto: Reporter

Rz: Czy w Indiach, w których był pan przez kilka lat, czy też w Egipcie, w którym bywa pan regularnie, są jakieś obyczaje finansowe, które mogłyby zaskoczyć Europejczyka?

Jarosław Kret: Wszystko, co jest związane ze sferą pieniądza, może nas tam zaskoczyć. Przede wszystkim zaskoczony może być turysta z Polski. A to dlatego, że w naszym kraju za nieeleganckie uchodzi rozmawianie o pieniądzach. Tymczasem w Azji co druga rozmowa toczona na ulicy dotyczy jakichś biznesów i interesów, czyli sposobów na zarabianie.

Mentalność ludzi jest pod względem finansowym zupełnie inna. Jednym z pięciu podstawowych obowiązków muzułmanina jest zakad. Nakazuje on pomaganie współwyznawcom islamu.

Jedną z form takiej pomocy jest bakszysz. To słowo oznacza zarówno jałmużnę, jak i napiwek. Wielu ludzi w krajach islamu z żebrania uczyniło zawód. Wiedzą, że jałmużna jest nakazem religijnym, więc żyją z żebractwa, doprowadzając swój fach wręcz do dobrego aktorstwa. Umieją udawać chromych i niewidomych lub starszych, niż są w istocie. Nachalnie zaczepiają turystów i to może być męczące.

Bakszyszu jako napiwku będą zaś żądać za każdą życzliwość i uprzejmość z ich strony. Jeśli zapytasz o drogę, każdy chętnie ci odpowie. Nawet jeśli o nią nie zapytasz, ale będziesz zatopiony w mapie, ktoś podejdzie i podpowie, jak trafić, a potem, wcale o to nieproszony, odprowadzi cię pod wskazany adres! Na końcu jednak uśmiechnie się szeroko, wyciągnie rękę i powie: bakszysz. Trzeba się z tym liczyć.

Na czym polega zjawisko klientyzmu w Azji Środkowej?

To zwyczaj, który rozwinął się już w systemach plemiennych, wśród ludów koczowniczych, a obowiązuje do dziś.

To zjawisko socjologiczne, które, mówiąc najprościej, polega na niepisanej umowie między ludźmi zobowiązującej jedną stronę (tę silniejszą) do udzielenia pomocy w postaci zapewnienia bezpieczeństwa, a drugą do płacenia za to.

W Polsce nazwalibyśmy to strukturą mafijną. Bo gdy u nas jedna grupa bądź człowiek powie: będę pilnował twojego sklepu i restauracji, ale ty mi za to płać – jest to według nas nic innego jak mafia, która zbiera haracz. W krajach Azji Środkowej nie powinniśmy jednak tak do tego podchodzić. Tam klientyzm jest czymś przyjętym i całkowicie naturalnym. Chociaż oficjalnie oczywiście nie istnieje.

Realizował pan filmy dokumentalne na Madagaskarze. Ponoć Malgasze w ogóle nie mają sklepów. Jak tam płacić i zaopatrywać się w towar?

To zaczyna się pomału zmieniać, choć rzeczywiście większość sklepów mają tam Chińczycy i Hindusi. Dlaczego? Bo większość Malgaszów podlega nakazom o nazwie fady. Jeden z nich mówi o tym, że rodzinie niczego nie można odmówić. Tak więc gdyby Malgasz otworzył sklep, bliższa i dalsza rodzina mogłaby mu wynieść cały towar, nie płacąc.

W Afryce w ogóle podejście do pieniądza jest dosyć swobodne. Zaczął on tam obowiązywać jako forma płatnicza bardzo późno. Przedtem wymieniano towary lub płacono – np. na wschodnim wybrzeżu – muszelkami kauri. W efekcie większość Afrykańczyków nie zdaje sobie sprawy z realnej wartości pieniądza.

Gdy więc kupujesz np. wizę do Tanzanii, słyszysz: „50”. „Ale czego?” – pytasz. „Euro albo dolarów, jak wolisz”. Patrząc dziś na kurs obu walut, doradzam mieć przy sobie dolary.

Przed czym przestrzegłby pan Europejczyków wybierających się do krajów Trzeciego Świata?

Nie wiem, jakie obowiązują zwyczaje w Ameryce Łacińskiej, ale przed wyjazdem do większości krajów Azji czy Afryki dobrze jest przemyśleć kwestię prezentów. Tam bowiem podarunki nie są tylko przejawem zwykłej serdeczności. Mogą uczynić z obdarowywanego dłużnika.

Rz: Czy w Indiach, w których był pan przez kilka lat, czy też w Egipcie, w którym bywa pan regularnie, są jakieś obyczaje finansowe, które mogłyby zaskoczyć Europejczyka?

Jarosław Kret: Wszystko, co jest związane ze sferą pieniądza, może nas tam zaskoczyć. Przede wszystkim zaskoczony może być turysta z Polski. A to dlatego, że w naszym kraju za nieeleganckie uchodzi rozmawianie o pieniądzach. Tymczasem w Azji co druga rozmowa toczona na ulicy dotyczy jakichś biznesów i interesów, czyli sposobów na zarabianie.

Pozostało 86% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kultura
MICAS - pierwsze Muzeum Sztuki Współczesnej na Malcie
Kultura
Koreanka Han Kang laureatką literackiego Nobla. Wiele łączy ją z Polską
Kultura
Holandia: Dzieło sztuki wylądowało w koszu. Pomylono je ze śmieciami
Sztuka
Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie coraz bliżej