Maksimum minimalnej czystej formy

Architekt Christian Kerez przyjechał do Warszawy, by przedstawić makiety i plany pierwszego etapu projektu Muzeum Sztuki Nowoczesnej. A jakie domy zbudował w swojej ojczyźnie?

Aktualizacja: 15.07.2008 15:42 Publikacja: 15.07.2008 01:08

Maksimum minimalnej czystej formy

Foto: Rzeczpospolita

Orson Welles był autorem niezbyt przyjaznego Szwajcarom powiedzenia: „Przez pięćset lat mieli pokój i demokrację, a co dali światu? Zegar z kukułką”. Deklaracja zdecydowanie krzywdząca. Oprócz zegarków mają jeszcze mleczną czekoladę, scyzoryki, fondue z sera i gwardię papieską. A sama kukułka ma się dobrze w domkach z gładkiego betonu.

Niezwykłą cechą szwajcarskiego krajobrazu jest architektura. Niezniszczony żadną wojną ani przemarszem wojsk obfituje we wzorcowe przykłady budownictwa wszystkich epok i stylów – w tym doskonale skomponowane z otoczeniem nowoczesne gmachy publiczne i domy prywatne. Pozornie zachowawczy Szwajcarzy nie unikają rozwiązań ambitnych i kontrowersyjnych, przegłosowując budowę szklanego domu obok drewnianej zagrody, a pozbawionej ozdób betonowej kaplicy czy studia o czerwonych ścianach pośród pruskich murów.

Szwajcarscy architekci wyraźnie lubią beton. Christian Kerez, Peter Zumthor, Valerio Olgiati, Pierre de Meuron i Jacques Herzog – należący do czołówki twórców helweckiej architektury – z upodobaniem sięgają po ten materiał. Potrafią wykorzystać w niezwykły sposób jego właściwości.

Christian Kerez jest zwolennikiem doświadczenia w architekturze. Pojmuje to szeroko: – Chodzi mi nie tylko o samo „doznanie” budynku, coś, co dziś chętnie określa się mianem „wow effect”, ale i czysto praktyczne odczucia, jakie wiążą się z badaniem otoczenia, światła, materiału – mówił podczas spotkania w jego mieszkaniu na Forsterstrasse w Zurychu. – Architekt powinien pozwolić się zaskoczyć swemu dziełu.

Brzmi to jak paradoks, ale jego zrozumienie nie jest trudne: architektura nie może być do końca wyobrażona i przewidywalna, bo przestanie być twórczością, przybierze zaś cechy produkcji masowej. Takie zjawisko ma coraz częściej miejsce – presja inwestora, któremu zależy na tempie i cięciu kosztów, nie wychodzi architekturze na dobre.

Sposób pracy Kereza cechuje kolejny paradoks. Jest twórcą wspierającym się w projektowaniu modelami. Robi ich wiele, z różnych materiałów – od papieru po cement – i w różnych skalach. Uważa, że przetworzone komputerowo obrazy jedynie symulują przestrzenność – to dobre dla prezentacji dla klienta biura nieruchomości, nie może jednak zaspokoić potrzeb architekta.

Kerez swe modele buduje w skali 1:50, używanej w teatrze 1:33, a nawet 1:10, pozwalającej wręcz wsadzić głowę do środka i obserwować, jak zachowuje się światło w budynku. Zestawienie modeli w różnych skalach umożliwia sprawdzenie relacji poszczególnych elementów. – Dzięki temu znaleźliśmy właściwe proporcje żebrowanych płyt okładzinowych w budynku szkoły, jaka powstaje w Zurychu – mówi Kerez.

Światło gra w jego realizacjach ważną rolę. Jest wpuszczane do wnętrza różnymi sposobami – najczęściej przez szklane ściany, jak w wypadku dwurodzinnego domu w Wittikon pod Zurychem. To nietypowa budowla: na wąskiej trójkątnej działce położonej na zboczu powstał trzykondygnacyjny budynek z jedną tylko nośną ścianą wewnątrz. Pomieszczenia w najwęższej części domu stawianego na planie wydłużonego sześciokąta mają niespełna 3 metry, nośny mur na każdym piętrze jest inny. Drobne różnice w długości czy linii indywidualizują wnętrza. Z rozsuwanych okien roztacza się widok na Jezioro Zuryskie.

Tuż obok stoi niemal trzystuletnia chałupa z czarnych drewnianych bali – gminny ośrodek kultury, wcześniej stodoła. Dom w Wittikon zbudowany został z jasnego betonu, który wewnątrz wygładzony i wypolerowany, potęguje wrażenie czystości, a dzięki odpowiednio dobranym meblom pomieszczenia są przytulne i ciepłe.

Kerez wykorzystał beton także w kilkurodzinnym domu na Forsterstrasse. Jego układ jest prosty: trzy wyraźne poziomy kondygnacji, szklane ściany zewnętrzne cofnięte na głębokość balkonu, wewnątrz rozwiązanie przypominające nieco labirynt. Projektant podzielił pomieszczenia wolno stojącymi ścianami, drzwiami zamykając jedynie sypialnię i sanitariaty. I beton, gładki i wypolerowany, a na podłogach zapomniane nieco lastryko. Typowe mieszkanie ma 125 mkw., ale wydaje się znacznie większe – to efekt szklanych ścian otaczających je z trzech stron, a także otwartych przejść między pokojami. Tylko jeden z lokatorów zdecydował się dodać parę drzwi. – Moim zdaniem było to niepotrzebne, bo każdy może znaleźć tu odosobniony kąt – mówi architekt. I dodaje ze śmiechem: – Trzeba tylko pilnować, by muzyka nie grała za głośno.

Jedna z pierwszych realizacji Kereza, kaplica św. Nepomuka w Oberrealta, jest jednym z najlepszych przykładów przemyślanego, pełnego ekspresji minimalizmu. Prosty budynek z szarego betonu, na którym pozostały ślady szalunku, w ścianie naprzeciw otwartego wejścia – szpara wpuszczająca do wnętrza światło. To wszystko, żadnych ozdób, obrazów, świec. Są niepotrzebne – kaplica stoi na łące na tle wspaniałej górskiej panoramy. – Jak przyjęli lokalni rolnicy tę kaplicę? Mówi pan o niej, że to „zero architecture” – spytałem Kereza. – Pokiwali głowami i przegłosowali. A teraz im się nawet podoba – odparł.

Inne efekty świetlne daje gładka fasada Kunstmuseum w Vaduz, stolicy Księstwa Liechtensteinu. Czerń użytego lokalnego bazaltu przełamały rzeczne otoczaki zawierające krzem, który po wypolerowaniu wylanej fasady skrzy się i połyskuje. Cała ściana odbija światło, dzięki czemu sześcian gmachu wtapia się w otoczenie.

Projekty Kereza pozostają wierne zasadom Witruwiusza, jego słynnej triadzie celów budowli: utilitas, firmitas, venustas – trwałość, celowość i piękno. Analiza rysunków, modeli i gotowych realizacji przekonuje, iż jest to architektura głęboko przemyślana, wielofunkcyjna, podatna na adaptacje, umiejętnie wykorzystująca bryłę, elewację i wnętrze. Czy może budzić kontrowersje? Byłoby bardzo źle, gdyby ich nie budziła.

Kaplica w Oberrealta nie wszystkim się spodobała, na internetowych forach można było znaleźć określenie „betonowe pudło”. Ale był i broniący ją komentarz: „Czasem ludzie są bardziej brutalni i zimni niż beton”.

Orson Welles był autorem niezbyt przyjaznego Szwajcarom powiedzenia: „Przez pięćset lat mieli pokój i demokrację, a co dali światu? Zegar z kukułką”. Deklaracja zdecydowanie krzywdząca. Oprócz zegarków mają jeszcze mleczną czekoladę, scyzoryki, fondue z sera i gwardię papieską. A sama kukułka ma się dobrze w domkach z gładkiego betonu.

Niezwykłą cechą szwajcarskiego krajobrazu jest architektura. Niezniszczony żadną wojną ani przemarszem wojsk obfituje we wzorcowe przykłady budownictwa wszystkich epok i stylów – w tym doskonale skomponowane z otoczeniem nowoczesne gmachy publiczne i domy prywatne. Pozornie zachowawczy Szwajcarzy nie unikają rozwiązań ambitnych i kontrowersyjnych, przegłosowując budowę szklanego domu obok drewnianej zagrody, a pozbawionej ozdób betonowej kaplicy czy studia o czerwonych ścianach pośród pruskich murów.

Pozostało 87% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kultura
Jubileuszowa Gala French Touch La Belle Vie! w Warszawie
Kultura
Polskie studio Badi Badi stworzyło animację do długo wyczekiwanej w świecie gamingu gry „Frostpunk 2”
Kultura
Nowy system dotacji Ministerstwa Kultury: koniec ingerencji gabinetu politycznego
Kultura
Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej za miesiąc, 25 października