Widział kto we Włoszech renesansowy zamek z ogromnym‚ spadzistym dachem? Oczywiście nie. Taki zamek stoi w Polsce i nazywa się Wawel. Wielki‚ dwuspadowy dach z okazałym okapem nad Dziedzińcem Arkadowym to nie fanaberia budowniczych.
W zimnym‚ dżdżystym i wietrznym kraju dach musiał skutecznie chronić przed śniegiem i deszczem. I takie okazałe, spadziste dachy miały budynki mieszkalne‚ gospodarcze‚ karczmy‚ kościoły, cerkwie i synagogi w I i II Rzeczypospolitej. Niezależnie od zróżnicowanych cech architektury danego regionu.
Tę cechę wydobył Stanisław Witkiewicz w swoich projektach eleganckich‚ drewnianych willi. Ich styl nosi nazwę zakopiańskiego‚ gdyż czerpie z tradycji budownictwa podhalańskiego. Stanowił reakcję na powstające w drugiej połowie XIX w. pod Tatrami budowle w stylu alpejskim. Przede wszystkim jednak był próbą stworzenia stylu narodowego w architekturze i rzemiośle artystycznym. Szybko stał się popularny‚ jak wcześniej muzyka Chopina czy Moniuszki. Niestety‚ ta popularność rychło minęła. W PRL Podhale‚ zgodnie z panującą ideologią‚ chciało być postępowe. A postęp oznaczał murowane domy. Górale zrobili je jednak po swojemu: zamiast przysadzistych pudeł‚ jakie pokryły całą Polskę‚ stawiali strzeliste niczym góry „kamienice”. To mistrzostwo świata w zakresie ekonomii budynku: dom na planie kwadratu ma z definicji najmniejszą powierzchnię ścian‚ a więc najniższe straty ciepła.
Kilka kondygnacji upchniętych w dachu to z kolei sprytne wykorzystanie powierzchni małej z reguły działki. Dużo pokoi dla ceprów‚ a władza ludowa wystrychnięta na dudka. I – paradoksalnie – zachowany paradygmat architektury polskiej‚ czyli proporcje ścian do dachu budynku.
Niestety‚ tradycyjne drewniane domy góralskie poszły w odstawkę. Ale dziś ten ukochany styl rozlał się w nowej formie po całej Polsce.