[b]Świat się wali. W McDonaldzie nie ma kawy? [/b]
Nie tylko w McDonaldzie, ale nigdzie w Paragwaju nie mogłem kupić kawy. Nie znalazłem ani jednej kawiarni! Były lodziarnie, ciastkarnie, restauracje, ale kawiarni brak. Skoro tak – zacząłem jak wszyscy pić mate.
[b]Ale miał pan chyba okazję napić się yerba mate tak, jak ja to sobie wyobrażam, czyli wśród Indian?[/b]
U Indian jest to cała celebra. Wygląda to troszkę tak jak z fajką pokoju, która krąży od osoby do osoby. Fajkę można palić cięgiem, przekazując ją następnemu, i ona nie gaśnie. Natomiast do yerba mate trzeba co chwilę dolewać małe porcje wody. Gospodarz najpierw sam próbuje naparu, potem dolewa odrobinę wody i podaje siedzącemu po swojej prawej stronie. Naczynie zaczyna krążyć z rąk do rąk, ale nie po kole – tak jak fajka pokoju – lecz po gwieździe. Za każdym razem musi przecież wrócić do siedzącego z czajnikiem gospodarza, by je napełnił.
[b]Czy w trakcie takiej ceremonii coś może nas zaskoczyć? [/b]
Trzeba uważać, by nie powiedzieć za wcześnie „dziękuję”. Ja tak zrobiłem, gdy podano mi mate za pierwszym razem. Potem już do końca celebry byłem omijany – wypadłem z kolejki, z gwiazdy, bo „dziękuję” oznacza, że ktoś już nie chce więcej dolewek. Indianie nie narzucają się z pytaniami. Może ci nie smakuje, może masz dość. Po prostu tracisz kolejkę.