Największy napór quadowców mamy na szlakach od Nowego Targu na Turbacz i od strony Ochotnicy. W niedziele notowaliśmy jeszcze niedawno po 20 i więcej nielegalnych wjazdów do parku. Teraz trochę mniej, bo naszym patrolom pomaga w najgorsze dni Straż Graniczna, która ma służbowe quady i dobre samochody terenowe.
A na co dzień jak sobie radzicie?
Mamy szansę zatrzymać quadowca, kiedy ten, nie wiedząc, że jesteśmy w pobliżu, podjedzie pod schronisko, np. na Turbaczu, i pójdzie na piwo. W innym przypadkach karać jest bardzo trudno. Kierowca quada wie, że w kasku z ciemną szybą nikt go nie rozpozna. Śmieje się nam w oczy, a nieraz, po alkoholu, obrzuca wyzwiskami albo pokazuje obraźliwe gesty. Oni wsiadają na quady po to, żeby poczuć się dzikimi ludźmi, którzy mają w nosie wszystko i wszystkich. Na tym tutaj polega główna radość.
Przecież macie broń?
Do obrony własnej, a nie np. do strzelania do opon czy innych takich zabaw. Moglibyśmy może kłaść np. kolczatki, ale prawnicy twierdzą, że to niezgodne z przepisami.
Gdzie mają jeździć quadowcy?
Czy rzeczywiście państwo ma każdemu gwarantować możliwość uprawiania każdego sportu? Niech sobie zresztą jeżdżą, gdzie chcą, ale wiem jedno – wara im od parków narodowych.
Krzysztof Dymura, nadkomisarz, pracuje w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie
Rz: Kierowcy quadów twierdzą, że trwa nagonka na nich i że ma w tym udział także policja.
Krzysztof Dymura: To nie żadna nagonka, tylko zdecydowana reakcja na zachowanie części quadowców. Dla prawdziwych miłośników tego sportu jazda na czterokołowcu to styl życia. Oni akurat przepisów nie łamią. I rzeczywiście nie bardzo mają gdzie jeździć. Stąd się biorą pretensje do nas. Ale muszą sobie zdawać sprawę, że opinię o quadowcach urabia ta mniejszość, która szaleje po lasach.
Czy reakcja policji jest rzeczywiście zdecydowana?
Musimy działać w zgodzie z przepisami i zasadami sztuki. A to oznacza, że nie możemy stosować takich metod, np. brawurowych pościgów, które zamiast zmniejszać, jeszcze zwiększyłyby zagrożenie na drogach i szlakach turystycznych. Nie chodzi o to, by komuś, w tym nawet najbardziej rozzuchwalonemu quadowcowi, zrobić krzywdę. Jednocześnie dopóki nie ma obowiązkowej rejestracji quadów, są i będą wielkie kłopoty z identyfikacją sprawców wykroczeń. Jeśli ludzie przysyłają nam zdjęcia quadów z kierowcą, którego twarzy nie widać, niewiele nam to daje. No, ale przynajmniej wiemy, że na daną okolicę trzeba zwrócić uwagę.
A przysyłają?
Coraz więcej. To znaczy, że problem narasta. A także że nie ma zgody na to, by część quadowców mogła korzystać z modnej rozrywki kosztem innych obywateli i przyrody. Czyli naruszając zasady współżycia społecznego i prawo, w tym np. prawo własności w przypadku lasów prywatnych.
Może to właśnie irytacja innych kręci quadowców?
Możliwe, że niektórych tak.