Język trzmiela

Jedni trochę się go boją, inni nieco przesadnie wychwalają jego użyteczność. Ale prawie wszyscy myślą o trzmielu z sympatią

Aktualizacja: 12.09.2009 13:53 Publikacja: 11.09.2009 02:53

Trzmiel, Bombus sp. Długość ciała krajowych gatunków 9 – 23 mm. Wszystkie chronione

Trzmiel, Bombus sp. Długość ciała krajowych gatunków 9 – 23 mm. Wszystkie chronione

Foto: Rzeczpospolita

Miękka, miśkowata postać owada z wolna latającego od kwiatka do kwiatka usposabia nas raczej przyjaźnie. Dla reputacji zwierzęcia korzystne jest, gdy ma jakieś umocowanie w kulturze. Tu niewątpliwie jest nim „Lot trzmiela” Rimskiego-Korsakowa.

[srodtytul]Gdzie pszczoła nie może...[/srodtytul]

Trzmiele to pełnoprawne pszczoły należące do tej samej co pszczoła miodna podrodziny owadów o łacińskiej nazwie Apininae. Mówimy o nich w liczbie mnogiej, bo za słowem „trzmiel” tak naprawdę kryje się w naszym kraju prawie 30 różnych, acz na ogół bardzo do siebie podobnych, gatunków. Wszystkie te łąkowe, leśne, rude czy szare trzmiele pozwolimy sobie tu niejako zsumować, bo więcej je łączy, niż dzieli. Są wśród nich wielkie rzadkości, wpisane do czerwonej księgi gatunków zagrożonych, ale mamy też kilka pospolitych, których nie sposób nie spotkać na szlaku.

Te pracowite owady kręcą się nieustannie koło łąkowych, polnych i leśnych kwiatów. Ale nie wszystkie wokół wszystkich tak samo. Różne trzmiele różnicuje bowiem długość języka. Te o krótkich językach mogą się dobrać tylko do niektórych kwiatów, inne, mające języki nawet tak długie, jak połowa długości ich ciała, sięgają do kielichów głębszych. Ale bywa, że mogą się do nich wedrzeć także te o krótkich języczkach. Od czegóż ewolucyjne wynalazki! Można przecież wywiercić otwór w kielichu i wetknąć przezeń język. Niektóre gatunki brzęczących rabusiów i to potrafią. Zróżnicowanie technik pobierania nektaru i rozmaita długość przeznaczonych do tego narzędzi sprawiają, że trzmiele zapylają kwiaty, z którymi nie radzą sobie zwykłe pszczoły.

[srodtytul]Żądlą rzadko[/srodtytul]

Wiadomo, że pszczoły żądlą, i to zwykle boleśnie. A trzmiele? Też, ale tylko w ostateczności – gdy próbujemy je zgnieść albo w inny sposób brutalnie zniewolić. Nie ma jednak żadnego powodu, by tak robić. Trzmiel, który wpadł na werandę czy do samochodu, nie jest dla nikogo groźny, toteż niepotrzebnie wywołuje panikę.

Buczący i powolny lot stwarza wrażenie, że trzmiele to owady ciężkie, startujące i pokonujące przestrzeń z dużym trudem. Tymczasem trzmiel składa się w dużej mierze z włosów. Nie ma zbyt dużych w stosunku do reszty ciała skrzydeł, ale na całkiem swobodne starty pozwala mu – jeżeli można tak rzec – helikopterowość lotu. A więc nie tylko na sposób ptasi macha skrzydełkami w kierunku góra – dół, ale też rysuje nimi w powietrzu poziome ósemki, i to w tempie 200 na sekundę. W efekcie jest na swój sposób świetnym lotnikiem, a jego lot z pewnością godny był słynnego dzieła muzycznego!

[srodtytul]Jak miód[/srodtytul]

Trzmiele są tak samo społecznymi owadami jak popularne pszczoły. Mają kasty – z królową, robotnicami i trutniami. Tyle że nie tworzą okazałych plastrów. Każda trzmiela matka wyszukuje sobie odpowiedni zakamarek do założenia gniazda, korzystając nawet z nory gryzonia albo samodzielnie kopiąc jamkę. Tu odbywa się coś w rodzaju znanego u ptaków wysiadywania potomstwa. Czerw zasklepiony woskiem w gniazdku wymaga dużo ciepła. W pszczelim ulu są od tego specjalne, „grzewcze” zastępy robotnic, które pracę swych malutkich, wprowadzanych celowo w wibrację, mięśni przerabiają na ciepło w myśl praw termodynamiki. Trzmiela matka takiej służby nie ma. Ale sama dla siebie – i dla potomstwa – jest piecykiem.

Trzmiele, w przeciwieństwie do naszych ulowych pszczół, nie dzielą się pokarmem, nie tworzą też, jak tamte, zapasów. Toteż żaden z nich pożytek dla amatorów miodu. Ale oddają i przyrodzie, i nam, inną przysługę, zapylając wiele roślin, w tym użytkowych. Spadek liczby tych owadów już doprowadził do marnego plonowania niektórych roślin, choćby lucerny, czyniąc jej uprawę niewartą ekonomicznego zachodu. W sumie – trzmiel to owad jak... miód!

Miękka, miśkowata postać owada z wolna latającego od kwiatka do kwiatka usposabia nas raczej przyjaźnie. Dla reputacji zwierzęcia korzystne jest, gdy ma jakieś umocowanie w kulturze. Tu niewątpliwie jest nim „Lot trzmiela” Rimskiego-Korsakowa.

[srodtytul]Gdzie pszczoła nie może...[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"