Niemal każdy chciałby prowadzić samochód tak świetnie jak kierowcy Formuły 1. Zwłaszcza tak doskonały samochód. I poczuć się choć przez chwilę jak Hamilton, Schumacher, Alonso, Button czy Kubica. Ogromne pieniądze, hektolitry adrenaliny, wspaniały świat przepychu i moc wrażeń. Właśnie tych ostatnich szukają widzowie przed telewizorami. Niektórzy po tę odrobinę emocji jadą na tory wyścigowe, by wczuć się w niepowtarzalną atmosferę, poczuć swąd rozgrzanych opon i usłyszeć przejmujący ryk silników.
Polacy najbliżej mają na tor węgierski oraz włoski. Szczególnie ten drugi – Monza – jest ciekawy i wyjątkowy. Daje chyba największe możliwości poczucia się częścią wielkiego sportowego świata. To kolebka i mekka włoskich wyścigów samochodowych. Jeden z najszybszych torów na świecie. To właśnie na niego – co niespotykane nigdzie indziej – widzowie mogą wejść po skończonych zawodach i świętować zwycięstwo wraz ze swymi idolami. Chodzić po powierzchni, po której przed chwilą pędziły wyjące bolidy z prędkością przeszło 300 km/h. Nigdzie indziej to święto nie trwa tak długo. Już na tydzień przed właściwym wyścigiem na torze odbywają się próby i treningi zespołów startujących w F1, GP2, Formuły BMW czy Porsche. Być może właśnie dlatego biura podróży organizują nawet firmowe wyjazdy integracyjne na tor w Monza.
Formuła 1 w wydaniu włoskim to sznyt, przepych i bogactwo. Wspaniałe stroje, stylowe dodatki, uznane marki – nie ma się czemu dziwić, Mediolan ze swymi butikami jest przecież tuż pod nosem. Cudowne słońce, piękne, eleganckie kobiety, prężący się opaleni mężczyźni, lekka, zdrowa kuchnia, wspaniałe trunki i show przygotowany w każdym detalu.
Na każdy dzień wyścigów (piątkowe treningi, sobotnie boje o najlepszą pozycję na starcie, niedzielny wyścig) organizatorzy wyposażają gości w odpowiednie, imienne, opatrzone zdjęciem, jednorazowe i bardzo eleganckie identyfikatory, bez których nie da się pokonać licznych bramek i barier. Dodatkowo do boksów z bolidami oraz sal dla VIP-ów dostaje się jednorazowe, estetyczne bransoletki. Dopiero tak oznaczonym można dostać się niemal wszędzie, a wyścigi F1 stoją otworem.
Przy wejściu do pomieszczeń Paddock Club – strefy dla VIP-ów – gdzie każdy team i marki związane z F1 mają sale dla swych gości i przyjaciół, odwiedzających tor Monza wita szpaler uroczych hostess. Namiot pełniący funkcję przedsionka to jednocześnie klub z ciężko pracującym, doskonałym mediolańskim DJ-em, symulatorami wyścigowej jazdy i dwoma świetnie wyposażonymi barami serwującymi najróżniejsze smoothies, drinki i ekskluzywne przekąski. Nie brak tu wspaniałych włoskich lodów, jak i wszechobecnego na zawodach szampana mistrzów – G. H. Mumm Cordon Rouge – tego samego, którym od niemal dziesięciu lat częstują z trzylitrowych butelek siebie i publiczność zwycięzcy każdego wyścigu F1. Ale – jak zapewniają przedstawiciele G. H. Mumm w Paddock Club – dla nikogo szampana nie zabraknie. Na każde zawody przygotowują przeszło 1200 butelek tego szlachetnego trunku, nie sposób więc przez te trzy najważniejsze dni wyścigów nie rozsmakować się w nim…