[b]Wasza muzyka bywa określana mianem lekkiej i łatwej. Nie przeszkadza to wam?[/b] [b] Paula Bialski:[/b] Nie, chociaż taka łatka wynikać może z faktu, że nas jest trudno zaszufladkować. Mało jest jeszcze w Polsce zespołów grających jak my. Chociaż składniki są proste – brzmienia pozytywne, wpadające w ucho melodie, trochę popu, trochę rocka, szczypta elektroniki. Okazuje się, że w naszej wersji takie połączenie jest dobrze przyjmowane przez publiczność.

[b]Często sięgacie po dźwięki wykraczające poza nurt amerykańskiego folku, z którym jesteście kojarzeni. Zadziwiający jest choćby dostępny w sieci cover „Can I Kick It?”, hiphopowego składu A Tribe Called Quest. Macie aż tak szerokie inspiracje?[/b]

Jasne, od hip-hopu, przez awangardowy post rock. Słuchamy różnych rzeczy. Zresztą uważam, że z naszej perspektywy bez sensu byłoby nagranie coveru Boba Dylana. Znacznie ciekawiej jest sięgnąć po jakiś rap i wykonać go „na folkowo“.

[b]Wasza kariera zaczęła nabierać rumieńców rok temu, już po pierwszym majowym koncercie na placu Zbawiciela. Myślicie, że występ w Cafe Kulturalna (godz. 22, bilety 35 zł) znów coś zmieni?[/b]

Jak zawsze w takich sytuacjach mamy nadzieję, że przekonamy do siebie nowych słuchaczy i pokażemy się tym starszym z innej strony. Od czasu pierwszego występu dużo się zmieniło. Choćby to, że dołączył do nas Igor, który jest tym „I“ w nazwie zespołu. Dzięki niemu zyskaliśmy nie tylko brzmienie perkusji i dodatkową gitarę, ale też mnóstwo nowych dźwięków. Ja i Karol mamy bardzo zajęte ręce, a Igor w czasie koncertów gra na indyjskim harmonium, melodyce i instrumentach z całego świata. Myślę więc, że wszyscy będą pozytywnie zaskoczeni.