– Gonimy je, bo są po prostu piękne. Dynamiczne, gwałtowne, zjawiskowe, niestety, także ulotne – mówi Artur Surowiecki, szef Polskich Łowców Burz i student Wydziału Inżynierii i Kształtowania Środowiska na SGGW. – Najbardziej lubię te, które mają ciekawe formacje chmurowe. Taka superkomórka burzowa na przykład! Wygląda jak UFO.
Łowienie burz polega na rejestrowaniu, czyli fotografowaniu i filmowaniu gwałtownych pogodowych zjawisk. Wypatrywanie ich zaś – na śledzeniu map, analizie prognoz numerycznych i patrzeniu w niebo. – Oczywiście, gdy widzimy, że burza jest daleko, nie gonimy jej przez kilkaset kilometrów. Mało kto ma na to czas i można jej nie złapać, bo to zjawisko zwykle krótkotrwałe i szybko się przemieszczające – mówi Surowiecki.
[srodtytul]Wczesne ostrzeganie [/srodtytul]
Przed tygodniem nad Sandomierzem przeszła nawałnica, której towarzyszył grad wielkości kurzych jaj. Jedna osoba zginęła. – Należy liczyć się z tym, że gwałtownych burz będzie w Polsce więcej niż kiedyś – mówi "Rz" dr Witold Lenart, klimatolog, wicedyrektor Centrum Badań nad Środowiskiem Przyrodniczym UW. – Ma to związek z globalnym ociepleniem. Chmury tworzą się wyżej, bardzo się rozbudowują, ich rozpiętość sięga 8 km. Gdy powstają wysoko, prądy wstępujące są silniejsze. Mogą udźwignąć i przenosić wielką chmurę z dużą warstwą lodu.
W całej Polsce niemal codziennie śledzi burze około 50 osób. Nieregularnie w Stowarzyszeniu Polskich Łowców Burz udziela się kilkaset miłośników złej pogody. By z osobliwej pasji był jakiś pożytek społeczny, łowcy przyłączyli się właśnie do międzynarodowej organizacji Skywarn, która zajmuje się wczesnym ostrzeganiem przed pogodowymi zagrożeniami.