Reklama

Kamperem za Pearl Jam

Niemal 7 tys. km, dziesięć krajów, sześć koncertów Pearl Jam. Piątka warszawiaków w jednym kamperze przejedzie pół Europy za swoim ukochanym zespołem

Publikacja: 18.06.2010 17:27

Tylko pierwsze rzędy: Filip Szcześniak (w centrum kadru) podczas koncertu w Berlinie.

Tylko pierwsze rzędy: Filip Szcześniak (w centrum kadru) podczas koncertu w Berlinie.

Foto: Życie Warszawy, Magda Szcześniak Magda Szcześniak

Ruszają dziś w nocy. Rodzeństwo Magda i Filip Szcześniakowie, Magda Różycka i Piotrek Lityński oraz nasz redakcyjny kolega Adam Robiński pojadą do Katowic, skąd wypożyczonym kamperem przemierzą pół Europy. Planują zobaczyć zespół Eddie’ego Veddera w sześciu miastach.

Zaczną od Dublina, potem na trasie są Belfast, Londyn, Nijmegen, Berlin i na deser koncert podczas Open’er Festival w Gdyni. Tyle koncertów jednego zespołu z rzędu. Czy to nie będzie nudne?

– Z boku może się tak wydawać, ale to zespół, który nawet jak gra koncert dzień po dniu, to są to dwa różne występy – mówi Piotr, student Politechniki Warszawskiej. – Kiedyś żartowaliśmy na internetowym forum, że jak nie grają „Even Flow”, to znaczy, że nie mają gitar. Niedługo potem zdarzył się występ, na którym go nie zagrali.

Potwierdzają to statystyki. Podczas pięciu ubiegłorocznych koncertów zespół zagrał 138 utworów, z czego tylko sześć na każdym koncercie, a aż 78 utworów tylko raz. Inne zespoły grają zazwyczaj trasy z przygotowaną listą kompozycji i rzadko pozwalają sobie na odstępstwo.

[srodtytul]Wróżki i żołnierzyki[/srodtytul]

Reklama
Reklama

– Poza tym koncerty są tylko częścią całej wyprawy. Zamierzamy odwiedzać ciekawe miejsca i się dobrze bawić – zapowiada Adam.

– W drodze do Dublina, kiedy będziemy przejeżdżać przez Anglię, wypada najdłuższy dzień w roku. Wpadniemy więc do Stonehenge, gdzie wtedy odbywa się impreza, na którą ściągają druidzi i wróżki. W Belfaście jest muzeum ołowianych żołnierzyków, które koniecznie chcemy zobaczyć, a po powrocie na kontynent mamy w planie muzea i parki narodowe w Niemczech oraz Holandii.

Ze względu na trasę nie mają zamiaru rezygnować z prawa wyborczego. Podczas pierwszej tury zagłosują w ambasadzie RP w Luksemburgu, a drugiej – na Open’erze w Gdyni.

– Jak zawsze podczas takich podróży w Holandii wpadniemy na frytki z majonezem. Piotrek z racji swej profesji nie odpuści nam pewnie Ha’Penny Bridge w Dublinie, w Gdyni będziemy wylegiwać się na plażach – dodaje Adam.

[link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/42,486812_Kamperem_za_Pearl_Jam.html]Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link]

Ruszają dziś w nocy. Rodzeństwo Magda i Filip Szcześniakowie, Magda Różycka i Piotrek Lityński oraz nasz redakcyjny kolega Adam Robiński pojadą do Katowic, skąd wypożyczonym kamperem przemierzą pół Europy. Planują zobaczyć zespół Eddie’ego Veddera w sześciu miastach.

Zaczną od Dublina, potem na trasie są Belfast, Londyn, Nijmegen, Berlin i na deser koncert podczas Open’er Festival w Gdyni. Tyle koncertów jednego zespołu z rzędu. Czy to nie będzie nudne?

Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama