Ostatnie dziewięć miesięcy dla czarnej muzyki było naprawdę znakomite i – moim zdaniem – to właśnie 25-letnia piosenkarka z Kansas o tym przesądziła.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Monae+Janelle&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Zobacz na Empik.rp.pl[/link] [/wyimek]
Monae jest jeszcze odważniejsza od Eryki Badu, której występy otwierała, i jeszcze bardziej szalona od Big Boia, jej przyjaciela i partnera biznesowego. Album „The ArchAndroid (Suites II and III)” zdobył najwyższe oceny w magazynach na całym świecie, od amerykańskiego „Urb” przez brytyjskiego „Guradiana” po polski „Przekrój”. Ale nie tylko krytyka zwariowała na punkcie romantycznej historii beznadziejnie zakochanej w człowieku cybernetycznej istoty. Branżowy gigant Diddy, znany raczej z lansowania gwiazd, nie eksperymentów, bez mrugnięcia okiem sfinansował jej wydanie.
[wyimek][link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
Może dlatego, że Monae to towar unikatowej jakości, ale zarazem łatwy do sprzedania. Artystka bawi się w modelkę, designerkę, publicystkę. Podczas gdy jedną nogą tkwi w przeszłości, w podejrzanych, tętniących swingiem spelunach, drugą postawiła gdzieś w przyszłości, na platformie podpisanej „muzyka miejska XXII wieku”. Kto by nie chciał tego zobaczyć?