Po latach współpracy z polskim kwartetem i okresie, który można nazwać skandynawskim, ze względu na udział muzyków z tego regionu w koncertach i nagraniu albumu „Dark Eyes”, w nowym zespole naszego muzyka pojawili się dwaj Amerykanie. Nowatorską grą perkusista Joey Baron i grający na instrumentach klawiszowych Craig Taborn nadali nowy wymiar muzyce Stańki. Przede wszystkim intrygujący okazał się skład instrumentarium.
Dwóch jazzmanów: Craig Taborn i Dominik Wania grali na fortepianach elektrycznych Fender Rhodes, a na nich mieli ustawione nowoczesne, elektroniczne klawiatury. To pozwoliło uzyskać brzmienie przypominające elektryczne zespoły Milesa Davisa z końca lat 60., a więc okresu, kiedy nagrał przełomowe dla historii jazzu albumy „In A Silent Way” i „Bitches Brew”. W jednym z utworów Taborn grał nawet na obu klawiaturach równocześnie.
Ważną postacią zespołu jest perkusista Joey Baron. Jego niekonwencjonalny styl gry na perkusji, łączenie parzystych i nieparzystych rytmów, często w zawrotnym tempie, podniosło temperaturę koncertu. Po jednym z jego popisów publiczność wybuchła brawami. Ekspresyjna perkusja Barona kontrastowała z łagodnym, melodyjnym brzmieniem kontrabasu Sławomira Kurkiewicza. To jedyny muzyk, który pozostał w zespole Stańki z jego polskiego kwartetu. I też jedyny, który na koncercie nie miał przed sobą nut, bo doskonale zna repertuar trębacza. Amerykanie i Dominik Wania często w te nuty zaglądali, by dokładnie odczytać kompozycje Stańki i Komedy, które złożyły się na program koncertu.
Trudno powiedzieć, czy specjalny projekt naszego trębacza przetrwa dłużej, a najważniejsze, czy efektem tej współpracy będzie nowy album. Byłoby bardzo dobrze, bo amerykańscy muzycy dopingują mistrza trąbki do jeszcze ciekawszej gry. Tomasz Stańko powiedział „Rz”, że program wypełniły w większości „stare kompozycje z całkiem nowych konfiguracjach i kilka nowych”.
[ramka] [b] Dzięki uprzejmości artysty podaję pełny program koncertu:[/b]