[srodtytul]Katarzyna Biernacka, prezes Stowarzyszenia Empatia[/srodtytul]
Sposób zabijania czy przenoszenia karpi jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, jeśli chodzi o stosunek ludzi do zwierząt.
Dlatego nasze stowarzyszenie organizuje Dzień Ryby. Chcemy się odwołać do empatii, którą ludzie w sobie mają. Badania, a jest ich coraz więcej, pokazują bowiem, że również ryby są zdolne do odczuwania bólu i cierpienia. Dlatego głównym problemem nie jest to, w jaki sposób będziemy karpia przenosić do domu i zabijać. Jeśli bowiem nawet wymyślimy jakiś nowy sposób przenoszenia żywego karpia albo kupimy rybę mrożoną, to oszczędzimy jej cierpienia tylko w końcowym etapie życia. Jednak w XXI wieku w państwie takim jak Polska nie musimy w ogóle zabijać zwierząt. Mamy wiele tradycyjnych wigilijnych potraw roślinnych. Nie widzę powodu, dla którego trzeba koniecznie zabijać karpia, by hołdować takiej świątecznej tradycji.
[srodtytul]Zbigniew Szczepański, Towarzystwo Promocji Ryb „Pan Karp”[/srodtytul]
Ludzie, którzy bronią karpia, to w większości weganie i wegetarianie, którzy na co dzień nie jedzą mięsa i ryb. Chcą narzucić swoje zasady wszystkim. Tymczasem z badań wynika, że 75 proc. gospodyń domowych nie chce kupować filetowanego czy mrożonego karpia, woli świeże mięso. Dlaczego mamy im tego zabronić? Mięso karpia długotrwale chłodzone lub mrożone wiele traci ze swej atrakcyjności dietetycznej i kulinarnej.