Dusk – nieskazitelnie elegancki, niezmiennie młodzieńczy – wita widzów na dachu hotelu Rio w świątyni amerykańskiego hazardu, po czym zjeżdża do sali koncertowej i wyskakuje na scenę otoczoną stolikami. Za bliskie spotkanie z wokalistą trzeba było wtedy słono zapłacić, teraz zarejestrowany występ można odtwarzać do woli.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/good-news-special-edition-dusk-matt,prod59210056,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl [/link][/wyimek]
Kameralny koncert w hotelowej scenerii to dla Kanadyjczyka naturalne środowisko. Gdy w grę wchodzą swing, szyk i dobre maniery, Matt Dusk jest niezrównany. Proszę się jednak nie spodziewać fajerwerków ani nawet iskrzenia: zjawia się profesjonalista, dla którego najważniejsze to trzymać fason.
Tego szczególnego wieczoru w sierpniu 2010 r. Dusk zaprosił do współpracy 18-osobowy big band. W jednym utworze – „You’re Nobody Till Somebody Loves You” towarzyszy mu Lorna Luft, córka Judy Garland i przyrodnia siostra Lizy Minnelli. Na scenie pojawia się fortepian Franka Sinatry, a duch wielkiego poprzednika towarzyszy Duskowi. Młody kontynuator croonerskiego fachu prowadzi uprzejmy dialog z mistrzem, który na scenach Las Vegas wyśpiewał fortunę, a następnie obracał nią w tamtejszych kasynach.
Dusk stara się dorównać najwyższym standardom, ale też wprowadza elementy współczesnego popu. Piosenki, które pisze i produkuje sam, śpiewa z biglem. Puszcza wtedy do widzów oko, proponuje dynamiczną zabawę, taneczny rytm.