Filip Zawada (grał jako basista w Pustkach) oraz Peve Lety (grał na gitarze solo) spotkali się, by tworzyć muzykę filmową. Projekt nie wypalił, ale przy okazji postanowili wykorzystać własne utwory pisane do szuflady, a nawet je nagrać. Ich kompozycje ułożyły się w oszczędne, smutne, pełne niezbywalnego uroku piosenki zagrane na akustycznym instrumentarium. Debiut reklamowano jako „avant-folkowe echa niesione od Appalachów w stronę Karpat, melancholijny blues północnych wiatrów i obłąkany słowiański liryzm”.
Na drugim albumie „Blanik” nie rezygnują z popowych harmonii oraz wszechobecnej melancholii. Indigo Tree uciekają od tego, do czego przyzwyczajona jest polska publiczność. Tak gra się dziś na Zachodzie i inspiracje są w ich twórczości widoczne. W polskiej muzyce alternatywnej ciągle nie ma co szukać zespołu równie dobrze odpowiadającego na światowe trendy i jest to wielka zasługa tego duetu.
Tym bardziej że ostatnio ich granie zwiększyło swój ciężar, gitary akustyczne zastąpiono elektrycznymi, wyraźna jest wreszcie partia basu. Brzmią w pełni profesjonalnie, a za stworzenie jednych z najlepszych melodii ubiegłego roku czekają ich zasłużone nagrody.
[i] Indigo Tree, Café Kulturalna, PKiN, Warszawa, pl. Defilad 1, bilety: 15 zł, rezerwacje: tel. 22 656 62 81, sobota (22.01), godz. 22.[/i]