Z hotelu Arts w Barcelonie można przywieźć fajne długopisy i ładnie pachnące, całkiem spore, jak na jednorazowe, mydła. W Kampala Serena w Ugandzie mają kosmetyki w staroświeckim stylu Old England firmy Gilchrist & Soames. Kosmetyki Bulgari z Hiltona na bazie białej herbaty w Abu Zabi nasycają ręczniki i pościel łagodnie orientalnym zapachem.
[srodtytul]Wspomnienia z podróży[/srodtytul]
Za zachowanie „na pamiątkę” szamponu nie grozi odpowiedzialność karna. Traktowany jest jako produkt jednorazowego użytku i wliczony w cenę pokoju.
Co innego ze stałym wyposażeniem. Kto w pięciogwiazdkowym Hyatt Regency w Hongkongu, gdzie cała łazienka jest z malachitu, oprze się pokusie wrzucenia do walizki malachitowej mydelniczki i szklanki do zębów? To niby drobiazgi, a jednak cudza własność.
– Moja żona uwielbia płócienne worki na pranie, które przywożę z Afryki, mówi Jacek W., przedsiębiorca z Wrocławia. – To moja jedyna słabość. Ręczników, szlafroków ani żadnych innych przedmiotów z hotelu nigdy nie zdarzyło mi się wziąć. To już byłaby kradzież.