Rz: Kazik Staszewski, omawiając waszą książkową biografię „Życie to surfing", gdzie nie kryliście sporów, napisał, że nie wyobraża sobie grania z ludźmi, których się nie lubi. Wróciliście po roku przerwy, wydaliście album. Jak teraz wam się układa?
Artur Rojek:
Zgadzam się z Kazikiem, aczkolwiek sprawy nie są takie proste. Na pewno nie można egzystować razem na dłuższą metę bez dobrej chemii. Nawet zakładając, że zespół to miejsce pracy. Rok przerwy był potrzebny. Natomiast nie załatwił wszystkich problemów. Nasze relacje są dalekie od ideału.
Mówi pan o tym szczerze. Kiedyś ten temat was irytował.