Reportaż Dariusza Rosiaka o świniobiciu

Dariusz Rosiak przy okazji swojej podróży po Suwalszczyźnie uczestniczył w świniobiciu

Publikacja: 23.07.2011 11:03

Reportaż Dariusza Rosiaka o świniobiciu

Foto: ROL

Pokłosiem tego doświadczenia i lektury głośnej książki Jonathana Foera „Eating Animals" jest reportaż Świnie i ludzie w najnowszym tygodniku Plus Minus. Poniżej fragment tego tekstu:

Mam oczywiście swoje poczucie winy za tę świnię i swoje usprawiedliwienia. Usprawiedliwienia biorą górę, bo poczucie winy mizerne jakieś. Nie  umiem zaakceptować ekologicznej ideologii natury, w której człowiek jest tak samo ważny jak świnia. To jest pytanie o to, co ma być regułą świata: sentymentalne przepoczwarzenie biblijnej wizji wiecznej szczęśliwości, w której jak u Izajasza "wilk będzie mieszkał z barankiem, a lampart z koźlęciem leżeć będzie, także cielę i lwie szczenię i karmione bydło pospołu będą, a małe dziecię paść je będzie"? Byłoby miło, ale tymczasem naturą rządzi przemoc, wrogość, zabijanie bez litości.

Natura pozbawiona człowieczego sentymentalizmu, nas w roli obserwatorów i twórców reguł moralnych, które przewidują m.in. szacunek dla zwierząt, to po prostu zbiór istot, które się nawzajem pożerają. Żadne zwierze nie umiera ze starości w domu opieki, zwykle jest rozszarpywane przez silniejsze, a jego resztki stanowią pokarm dla padlinożerców. Nikt, oprócz człowieka nie zabija snując refleksje moralne, każda inna istota poza człowiekiem niszczy inne życie — wyłącznie dlatego, że chce je zdominować i pożreć.

Człowiek od początku dziejów uczestniczy w tym spektaklu i od dawna próbuje nadać temu wzajemnemu pożeraniu jakiś porządek. Również dlatego jemy według ściśle określonych reguł, narzucanych przez kulturę, a zwłaszcza religię - chrześcijańskie posty, muzułmański halal, rastafariański ital, czy żydowskie koszerne to próby uczłowieczenia czynności jedzenia zwierząt. A chłop, hodowca ma być strażnikiem tego sensu, obrońcą reguł świata, w których zabijanie nie jest wyłącznie pozbawianiem życia, ale częścią  porządku wyrastającego ponad chaos.

Dramat Ameryki, który opisuje Foer polega na tym, że chaos zwyciężył, a jego triumf jest zapewne nieodwracalny. Horror przemysłowego tuczu zwierząt i wytwarzania jedzenia niszczy kraj i przede wszystkim ludzi. I tych, którzy pracują dla jednej z czterech firm produkujących całość jedzenia w USA (tak, w ojczyźnie wolnego rynku produkcja jedzenia jest zmonopolizowana przez garstkę korporacji) i tych którzy potem tę żywność jedzą.  W Ameryce mniej niż jeden procent całej żywności spożywanej przez ludzi pochodzi z normalnych gospodarstw rolnych, tzn.  takich, w których świnie mają chlew ze ściółką, krowy chodzą po łące i jedzą trawę, a kury ganiają po podwórku i wyjadają ziarna. W Ameryce praktycznie nie ma wolnego chowu drobiu, autor pisze o jednej jedynej fermie amerykańskiej na której indyki chodzą, a nie umierają żywcem tuczone w klatkach. Świnie i krowy żyją dzięki antybiotykom, które nie aplikuje się im po to, by leczyć z chorób, ale, by utuczone ponad własne siły, chore i pozbawione większości możliwości rozrodu jak najdłużej przeżyły w nieustannej agonii.

Wiem, że uczestniczyłem w zabijaniu, ale każda próba przełożenia tego na metaforę kończy się fiaskiem. Nie widziałem człowieka w tej świni, nie widziałem świni w człowieku, który ją zabijał. Widziałem dobrych, życzliwych ludzi i ich świnię. Zabijaną według reguł znanych człowiekowi od wielu pokoleń, akceptowanych przez każdego dorosłego chłopa. Potem jadłem zrobione z niej mielone. Na wsi poruszasz się gdzieś na granicy tego, co ludzkie i tego co zwierzęce. Jak wszyscy. I tak jest dobrze.

Pokłosiem tego doświadczenia i lektury głośnej książki Jonathana Foera „Eating Animals" jest reportaż Świnie i ludzie w najnowszym tygodniku Plus Minus. Poniżej fragment tego tekstu:

Mam oczywiście swoje poczucie winy za tę świnię i swoje usprawiedliwienia. Usprawiedliwienia biorą górę, bo poczucie winy mizerne jakieś. Nie  umiem zaakceptować ekologicznej ideologii natury, w której człowiek jest tak samo ważny jak świnia. To jest pytanie o to, co ma być regułą świata: sentymentalne przepoczwarzenie biblijnej wizji wiecznej szczęśliwości, w której jak u Izajasza "wilk będzie mieszkał z barankiem, a lampart z koźlęciem leżeć będzie, także cielę i lwie szczenię i karmione bydło pospołu będą, a małe dziecię paść je będzie"? Byłoby miło, ale tymczasem naturą rządzi przemoc, wrogość, zabijanie bez litości.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"