Reklama
Rozwiń

Lisbon Story ścieżka filmowa Lisbon Story

Muzyka w „Lisbon Story" nie jest ilustracją, ale bohaterką filmu. Nicią prowadzącą widza do rozwikłania reżyserskiej tajemnicy.

Aktualizacja: 04.08.2011 18:05 Publikacja: 04.08.2011 18:04

Informacje na temat kolekcji i oferta subskrypcji: www.rp.pl/e-sklep lub 801 15 15 15

Informacje na temat kolekcji i oferta subskrypcji: www.rp.pl/e-sklep lub 801 15 15 15

Foto: Archiwum

Wim Wenders zawdzięcza powstanie filmu portugalskiej grupie Madredeus. Jej członkowie zaś zawdzięczają Wendersowi światowe uznanie. W rzeczywistości i na ekranie związek między muzyką, obrazem i opowieścią stał się nierozerwalny.

Po melancholijnym instrumentalnym wstępie rozbrzmiewa głos Teresy Salgueiro – subtelny, a jednocześnie bolesny i poruszający. Można powiedzieć, że to od niego i samej Salgueiro zaczęła się „Lisbon Story". Wim Wenders znał dorobek Madredeus na długo przed rozpoczęciem prac nad obrazem, widział ich koncerty, miał wszystkie płyty. Najpierw dostrzegł Salgueiro i wprowadził ją do filmowej opowieści jako fascynującą, tajemniczą postać. To z jej powodu główny bohater, dźwiękowiec Philip Winter, zostaje w Lizbonie. Przyjechał tam, otrzymawszy pocztówkę od znajomego reżysera, który wzywał go do Portugalii, by nagrał „melodię miasta". Winter zjawia się w Lizbonie, ale nie zastaje reżysera – jedynie niedokończony film i zagadkę, do której rozwikłania prowadzą go intrygujące podpowiedzi.

Salgueiro zagrała w „Lisbon Story" samą siebie, a wraz z Madredeus stworzyła ścieżkę dźwiękową będącą nie tyle dopełnieniem, ile treścią zmysłowej historii. Filmowcy poszukiwali nieodkrytej, niepokazywanej wcześniej twarzy stolicy Portugalii. Madredeus podejmuje w muzyce podobne próby. Zespół założony w połowie lat 80. w Lizbonie, przy przystanku tramwajowym, od którego wziął nazwę, łączy tradycję fado z muzyką folkową.

Ścieżka dźwiękowa z „Lisbon Story" jest unikatową wyprawą – nie podróżą po cudzych śladach, ale oryginalną kompozycją, która tworzy oblicze miasta z ulotnych impresji i zmysłowych wrażeń. W „Lisbon Story" muzycy i Wenders badali magiczną warstwę życia, unikali reportażowej dosłowności. Dlatego nawet podróż do Lizbony nie gwarantuje spotkania z takim miastem, jakie w swej delikatnej i przesyconej emocjami muzyce odnaleźli Salgueiro i Madredeus.

„Lisbon Story" Kultowa Muzyka Filmowa, tom 12 EMI Music/Rzeczpospolita

Informacje na temat kolekcji i oferta subskrypcji: www.rp.pl/e-sklep lub 801 15 15 15

"Kultowa Muzyka Filmowa"

to unikatowa kolekcja 20 albumów z muzyką filmową w oryginalnym wykonaniu. Po raz pierwszy w jednej serii znalazły się hity z takich filmów, jak "The Lisbon Story", "Bagdad Café" czy "Dziewczyna z perłą".

Piękne melodie, wybitni kompozytorzy, wzruszające chwile, genialni artyści - każda płyta to niezapomniana podróż w świat kina, wspomnień i najlepszych kompozycji filmowych. Dodatkowym atutem kolekcji są dołączone do płyt książki, pełne ciekawostek o filmach, mało znanych faktów o towarzyszącej im muzyce, kompozycjach i artystach. To prawdziwa gratka dla miłośników X muzy i muzyki filmowej!

Więcej informacji - sklep.rp.pl

KONKURS:

Dla naszych czytelników mamy 3 zestawy:

Wygrają 3 pierwsze zgłoszenia na adres kultura@rp.pl z linkiem do zamieszczonej w Serwisie Kulturalnym rp.pl recenzji filmu, który pojawił się w polskich kinach w miniony weekend. W tytule mejla proszę wpisać "Lisbon Story".

Start konkursu: czwartek, 4 sierpnia, godz. 17.00.

Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną.  Dziękujemy za udział w konkursie :)

Zostań fanem serwisu na Facebooku

.

Wim Wenders zawdzięcza powstanie filmu portugalskiej grupie Madredeus. Jej członkowie zaś zawdzięczają Wendersowi światowe uznanie. W rzeczywistości i na ekranie związek między muzyką, obrazem i opowieścią stał się nierozerwalny.

Po melancholijnym instrumentalnym wstępie rozbrzmiewa głos Teresy Salgueiro – subtelny, a jednocześnie bolesny i poruszający. Można powiedzieć, że to od niego i samej Salgueiro zaczęła się „Lisbon Story". Wim Wenders znał dorobek Madredeus na długo przed rozpoczęciem prac nad obrazem, widział ich koncerty, miał wszystkie płyty. Najpierw dostrzegł Salgueiro i wprowadził ją do filmowej opowieści jako fascynującą, tajemniczą postać. To z jej powodu główny bohater, dźwiękowiec Philip Winter, zostaje w Lizbonie. Przyjechał tam, otrzymawszy pocztówkę od znajomego reżysera, który wzywał go do Portugalii, by nagrał „melodię miasta". Winter zjawia się w Lizbonie, ale nie zastaje reżysera – jedynie niedokończony film i zagadkę, do której rozwikłania prowadzą go intrygujące podpowiedzi.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem