Na taki pomysł wpadła trójka podróżników z Warszawy, którzy na tydzień utknęli w wiosce Syabru Bensi w nepalskich Himalajach. Jej mieszkańcy, choć sami biedni jak myszy kościelne, dzielili się z nimi wszystkim, co mieli. W zamian Michał Plichta, copywriter, Zuza Wójcińska, psycholog, i Paweł Skawiński, dziennikarz, postanowili pomóc wydobyć się gościnnym gospodarzom z nędzy. – Ludzie z wioski żyją niemalże w XIX-wiecznych warunkach, bez szans na pracę czy solidną edukację.
Po rozmowach z nimi wspólnie wymyśliliśmy, że zbudujemy piekarnię, która da pracę mieszkańcom, a jednocześnie będzie pełnić rolę centrum edukacyjno-kulturalnego – mówi Michał Plichta, jeden z „budowniczych" piekarni. – Pomysł podsunął nam Nyima Tamang, miejscowy kucharz. Syabru leży na popularnym szlaku turystycznym do doliny Langtang. Piekarnia ma wykorzystać ten potencjał i wesprzeć lokalną społeczność nie tylko w sposób bezpośredni. Liczymy, że ludzie zobaczą swoją szansę i na przykład otworzą obok stoiska z herbatą czy rękodziełem – dodaje Plichta.
Piekarnia ma też wyjść z ofertą do turystów: oprócz tradycyjnych nepalskich wypieków w rodzaju ćapati będzie można tu także kupić „europejskie" pieczywo, za którym zwykle tęsknią zmęczeni wspinaczką podróżnicy.
Zapaleńców finansowo wsparło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a werbalnie nepalscy politycy. Budowa będzie kosztowała ok. 30 tys. zł i tyle już udało się zebrać. – Pozostało jeszcze zabezpieczyć środki na rozruch, dopóki piekarnia nie zacznie na siebie zarabiać, oraz wyposażyć miejsce w komputer czy rzutnik do prezentacji, kursów czy pokazów – opowiada Plichta.
Samo zbieranie funduszy nie jest tak trudne jak załatwianie niezbędnych formalności. Zwłaszcza że podróżnicy robią to w wolnym czasie z Warszawy, z odległości 8 tys. km.