Najpierw zrezygnowała z biletowanych koncertów, śpiewając tylko na ekskluzywnych zamkniętych imprezach – jakby zapomniała, że była kiedyś hipiską i punkówą.
Z Maanamu odeszli instrumentaliści, którzy współtworzyli brzmienie zespołu, bo za dużo zarabiali i nie epatowali modnym wizerunkiem. Potem był konflikt z Markiem Jackowskim: gdy Kora występowała bez niego, korzystając ze wspólnego szyldu – musiało dojść do zawieszenia działalności grupy.
I tak Kora rozpoczęła karierę na własne konto. Nie było łatwo, bo stacje radiowe, dla których śpiewała na promocyjnych koncertach w okresie prosperity, nie chciały grać jej nowych piosenek. Między innymi dlatego zwlekała z premierą płyty. Rozstała się też z wieloletnim menedżerem. Zaryzykowała cały dorobek artystyczny, stając się jurorką i twarzą programu „Must Be the Music". Przed kamerą raz próbowała być pryncypialna i agresywna – innym razem przesadnie słodka. Szukała miejsca w nowej rzeczywistości.
Można odnieść wrażenie, że dylematy tego czasu opisała w jednej z najlepszych piosenek na nowej płycie „Nie jestem biała i nie jestem czarna": „Zgubiłam język i chęć do działania/Przeszłości nie ma, bo już się przeżyła/Jestem szara, jestem córką kamienia".