Randkowe scenariusze

Profesor Piotr Szarota opowiada, jak zmieniał się charakter randki na przestrzeni wieków

Publikacja: 18.02.2012 00:01

Randkowe scenariusze

Foto: copyright PhotoXpress.com

Red

Wywiad z tygodnika Uważam Rze

Czy gdybyśmy 100 lat temu, tak jak teraz, spotkali się w kawiarni, byłaby to już randka?

– Samo pojawienie się kobiety w kawiarni mogłoby wywołać pewne poruszenie, bo z tego, co można znaleźć w źródłach historycznych do I wojny światowej, tego typu lokale były miejscami spotkań wyłącznie mężczyzn. Na obrazach z przełomu wieków widać, jak w kawiarniach podejrzane nieco kobiety spotykają się z mężczyznami i przeprowadzają z nimi transakcje handlowe...

Sugeruje pan, że nasze spotkanie mogłoby mieć raczej charakter czysto biznesowy?

Jest taka smutnawa scenka na płótnie Degasa „W kawiarni" z ok. 1875 r.: półprzytomna pani nad kieliszkiem absyntu i rozglądający się nerwowo pan. Na o ćwierć wieku późniejszym obrazie Wojciecha Weissa kawiarnia ciągle jest podejrzanym miejscem. Tytuł „Demon" mówi sam za siebie.

To może moglibyśmy się spotkać w parku?

W parku byłoby mniej skandalicznie. Można się spotkać z kimś „przypadkowo". Nie byłoby to takie oczywiste, że się umówiliśmy...

Powinna być z nami przyzwoitka?

Przydałaby się. Starsza ciocia byłaby idealna. Szłaby kilka kroków z tyłu, ale wciąż miałaby nas na oku. Jej zadaniem byłoby pilnowanie, żeby nie doszło do skandalu, na przykład by ktoś nie wziął kogoś za rękę... Takie perwersje nikomu się zresztą wtedy nie śniły! (śmiech)

W swojej książce „Anatomia randki" pokazuje pan, jak w ciągu ostatnich 100 lat diametralnie zmieniała się koncepcja spotkania dwojga ludzi. Dziś nie potrzebujemy przyzwoitek, jesteśmy tylko we dwoje, by się lepiej poznać.

Nie wstydzimy się bycia razem. Współczesna randka jest w sposób otwarty upubliczniona, a mimo to zachowuje element intymności. Nie trzeba się już chować, czasami wręcz dobrze jest być widzianym we dwoje. Kiedy przyglądałem się ewolucji randki, zauważyłem, że w modelu amerykańskim już kilkadziesiąt lat temu dobrze się było pokazać z dziewczyną na mieście. W ten sposób status chłopaka wzrastał. Koledzy musieli ich zobaczyć i im pozazdrościć, inaczej randka nie miała sensu.

U nas też tak to chyba działa. Wyobraźmy sobie 50-letniego biznesmena, który pokazuje się w mieście z 22-letnią modelką...

Takie spotkanie może mieć w sobie pewną dwuznaczność. Wszystko zależy od tego, czy mężczyzna jest żonaty. Tu dochodzimy do definicji randki. Czy jest to spotkanie „przedmałżeńskie", czy „pozamałżeńskie". Chodzi o to, by odróżnić randkę od schadzki. Bo schadzka zakłada jednak pewną sekretność spotkania...

Czyli randka to spotkanie dwojga wolnych ludzi?

Tak należy to rozumieć. Bo kiedy biznesmen jest żonaty i spotyka się z 22-letnią modelką, raczej nie chciałby być widziany, zwłaszcza przez znajomych swojej małżonki.

W USA randkowanie ma swoje rytuały, dobrze opisane w pańskiej książce. Poszczególne jego elementy możemy podglądać w hollywoodzkich komediach romantycznych. Na przykład dość często spotykamy się z zasadą, że na pierwszej randce możemy się co najwyżej pocałować na dobranoc przed domem. Ten amerykański rytuał naprawdę jest taki sztywny?

Tak, w Stanach istnieje tendencja do rytualizacji spotkań męsko-damskich. Kiedy ktoś w takiej kulturze randkowania się wychowuje i od czasów szkolnych poznaje jej zasady, czuje się w niej jak ryba w wodzie. Nie ma żadnej refleksji „o rany, gramy tu jakieś skomplikowane role według cudzych scenariuszy". Jak wiadomo, że w restauracji nie wolno zdejmować koszuli, bo wszyscy będą zdziwieni, podobnie jest z randką. Ma swoje reguły. To wynika ze specyfiki kultury amerykańskiej. Amerykanie nie spotykają się dlatego, że się lubią i chcieliby się jeszcze bliżej poznać. Randkują, by dać sobie szansę, dlatego na pierwszą randkę umawiają się zwykle zupełnie obcy sobie ludzie.

Stąd w serialach i filmach oglądamy „randki w ciemno"?

Tak. By dobrze funkcjonować w tym kontekście, potrzebny jest dokładny scenariusz postępowania. Zamiast kłopotliwej ciszy i niepokoju mamy proste reguły, wiadomo nawet, o czym rozmawiać. To duży komfort, wszystko jest przewidywalne jak w sieci McDonald's.

A jeśli między takimi obcymi osobami w ogóle nie iskrzy?

Wiele amerykańskich randek jest randkami pierwszymi i ostatnimi. Dzięki ustalonym, znanym powszechnie regułom ludzie są w stanie spotkanie dokończyć, ale od razu wiadomo, że nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. To rodzaj poligonu doświadczalnego. Jak nie wyjdzie – trudno, nikt nie wpadnie w depresję. Natomiast w konwencji randki europejskiej, bardziej otwartej, na przykład francuskiej, kiedy idzie się na pierwszą randkę, sympatia obopólna jest już spora. Następne spotkanie jest czymś mniej lub bardziej oczywistym, bo inaczej w ogóle byśmy się nie umówili. Musi stać się coś naprawdę nieprzyjemnego, by nie doszło do kolejnych spotkań.

Kto płaci na randce?

Nadal nie wiadomo. Tradycyjne scenariusze, które gdzieś w nas wciąż siedzą, zakładają, że mężczyzna. Kiedyś było to oczywiste i nienegocjowalne, nikomu nie przyszłoby do głowy, by zaproponować kobiecie pokrycie choć części rachunku. To się jednak zmienia. Dziś sugestia zapłacenia połowy sumy nie wywołuje zazwyczaj szoku. Największa zmiana dotyczy tego, że to kobieta może na randkę zaprosić. W związku z tym powstała nowa norma, że ten, kto zaprasza, funduje. Pani też może zapłacić cały rachunek, a mężczyzna coś dorzucić.

Jak randkują Polacy? Mamy swoje rytuały?

Chyba jest w nas niechęć do zbyt daleko posuniętej improwizacji. O ile randka amerykańska jest bardzo mocno zrytualizowana, a randka francuska nastawiona na spontaniczność, o tyle nasza spontaniczność jest trochę na niby. Przygotowując swoją książkę, przeglądałem wydany u nas w połowie lat 60. przez Mikołaja Kozakiewicza poradnik dla dorastających chłopców, w którym – według słów autora – znalazły się odpowiedzi na najczęściej zadawane przez młodzież pytania. Przecierałem oczy ze zdumienia, bo są to dylematy zaiste kosmiczne w stylu: gdzie się najlepiej spotkać i o czym rozmawiać na randce. Pewnie dziś jest trochę inaczej, ale wydaje mi się, że wciąż istnieje silna potrzeba zamknięcia tego intymnego spotkania w pewne ramy. Przejawia się to przejmowaniem pewnych wzorców z amerykańskiej pop-kultury, ale zupełnie wyjętych z kontekstu. Na przykład magicznych trójek z amerykańskich komedii romantycznych...

Magicznych trójek?

Trzy dni trzeba poczekać, żeby zadzwonić do kogoś po randce, albo seks dopiero po trzecim spotkaniu. W Stanach owe „magiczne trójki" mają większy sens, bo są wpisane w całościowe scenariusze. U nas wyciąga się je z kontekstu i wchodzą do naszego systemu randkowania, tylko że nie mają się gdzie zaczepić. Powstają hybrydy, które nie zawsze są sensowne.

Trochę jesteśmy pogubieni?

Tak mi się wydaje. W mojej książce cytuję wypowiedzi kobiet dotyczące zachowań polskich mężczyzn, 20-, 30-latków, którzy posługują się takimi wyjętymi z kontekstu amerykańskimi schematami. Panie się skarżą, że panowie nie chcą zadzwonić zaraz po randce, bo uważają, iż trzeba odczekać. Nie chcą ich pocałować, bo to będzie za duża deklaracja. Żyjemy w świecie, w którym rozmaite scenariusze mogą się ze sobą splatać, chłoniemy treści podawane w mediach. Częściowo jest to też myślenie biznesowe, które wkrada się do życia prywatnego. Randkowanie zaczyna przypominać wtedy negocjacje handlowe, dobrze jest trochę „wyczekać" partnerkę, pokazać, że aż tak to nam nie zależy. Poza tym istnieje też cała osobna klasa literatury poradniczej dotycząca sztuki randkowania. Problem w tym, że jest to niemal wyłącznie literatura amerykańska.

Na ile Internet zmienił sposób naszego randkowania? To medium natychmiastowego kontaktu.

Samo wejście Internetu nie zmieniło zbyt wiele. Nie spowodował on, że tempo życia się zwiększyło, tylko wyszedł temu przyspieszeniu naprzeciw. Szybko działamy, ale i oczekujemy, że wszystko zostanie błyskawicznie wyjaśnione i załatwione.

Nie odczekujemy trzech dni, by zadzwonić po randce?

I tu jest problem, bo z jednej strony jesteśmy niecierpliwi i bardzo chcielibyśmy, by ponowny kontakt nastąpił szybko, a z drugiej – mamy te nieszczęsne reguły. Na przykład „odczekiwania". W sumie wydają się one idiotyczne, nawet trudno je wytłumaczyć. Jeśli spotyka się dwoje ludzi, którzy je znają i stosują, nie ma problemu. Ale najczęściej jest tak, że jedna osoba przyswaja sobie te zasady, natomiast druga nie. To może być źródłem konfliktu – działanie według różnych scenariuszy. Takie randkowanie nie zakończy się happy endem, tylko katastrofą.

Co zrobić, żeby randka się udała?

Nie wiem, czy jestem przygotowany na to pytanie... (śmiech)

Z punktu widzenia psychologa, specjalisty?

Zaskoczę panią. Rozmawiamy o różnicach historycznych, kulturowych, ale okazuje się, że na to, czy nam ktoś się będzie podobał, a nawet na to, ile zdecydujemy się wydać na randce pieniędzy, wpływ może mieć kolor ubrania. Amerykańskie poradniki z lat 50. zachęcały kobiety, aby zakładały na randki czerwone sukienki. Wydawałoby się, że to tylko gra stereotypami, wiadomo: czerwień – kolor namiętności... Ale całkiem niedawno przeprowadzono eksperymenty, które świadczą o tym, że to naprawdę działa. Mając do wyboru zdjęcie tej samej kobiety ubranej na czerwono lub niebiesko, mężczyźni zdecydowanie częściej wybierają to pierwsze. Uważają, że ta ubrana na czerwono jest ładniejsza i bardziej pociągająca seksualnie. Na randkę z „czerwoną panią" chcieli też przeznaczyć więcej pieniędzy niż na spotkanie z „niebieską". Najciekawsze jest jednak to, że panie też wolą mężczyzn mających w stroju jakiś czerwony akcent. To już zdecydowanie pachnie biologią. Jakaś pamiątka, którą dostaliśmy w spadku po człekokształtnych!

Prof. Piotr Szarota pracuje w Instytucie Psychologii PAN

Wywiad z tygodnika Uważam Rze

, maj 2011

Wywiad z tygodnika Uważam Rze

Czy gdybyśmy 100 lat temu, tak jak teraz, spotkali się w kawiarni, byłaby to już randka?

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali