I tu jest problem, bo z jednej strony jesteśmy niecierpliwi i bardzo chcielibyśmy, by ponowny kontakt nastąpił szybko, a z drugiej – mamy te nieszczęsne reguły. Na przykład „odczekiwania". W sumie wydają się one idiotyczne, nawet trudno je wytłumaczyć. Jeśli spotyka się dwoje ludzi, którzy je znają i stosują, nie ma problemu. Ale najczęściej jest tak, że jedna osoba przyswaja sobie te zasady, natomiast druga nie. To może być źródłem konfliktu – działanie według różnych scenariuszy. Takie randkowanie nie zakończy się happy endem, tylko katastrofą.
Co zrobić, żeby randka się udała?
Nie wiem, czy jestem przygotowany na to pytanie... (śmiech)
Z punktu widzenia psychologa, specjalisty?
Zaskoczę panią. Rozmawiamy o różnicach historycznych, kulturowych, ale okazuje się, że na to, czy nam ktoś się będzie podobał, a nawet na to, ile zdecydujemy się wydać na randce pieniędzy, wpływ może mieć kolor ubrania. Amerykańskie poradniki z lat 50. zachęcały kobiety, aby zakładały na randki czerwone sukienki. Wydawałoby się, że to tylko gra stereotypami, wiadomo: czerwień – kolor namiętności... Ale całkiem niedawno przeprowadzono eksperymenty, które świadczą o tym, że to naprawdę działa. Mając do wyboru zdjęcie tej samej kobiety ubranej na czerwono lub niebiesko, mężczyźni zdecydowanie częściej wybierają to pierwsze. Uważają, że ta ubrana na czerwono jest ładniejsza i bardziej pociągająca seksualnie. Na randkę z „czerwoną panią" chcieli też przeznaczyć więcej pieniędzy niż na spotkanie z „niebieską". Najciekawsze jest jednak to, że panie też wolą mężczyzn mających w stroju jakiś czerwony akcent. To już zdecydowanie pachnie biologią. Jakaś pamiątka, którą dostaliśmy w spadku po człekokształtnych!
Prof. Piotr Szarota pracuje w Instytucie Psychologii PAN
Wywiad z tygodnika Uważam Rze
, maj 2011