Meduzy z Zatopionego Pałacu

Pod ruchliwą ulicą, po której jeżdżą tramwaje, kryje się jeden z najciekawszych zabytków dawnego Konstantynopola. Meduzy, szkaradne kobiety o włosach splecionych z węży miały zamieniać ludzi w kamień

Publikacja: 09.11.2012 00:53

Meduzy, szkaradne kobiety o włosach splecionych z węży miały zamieniać ludzi w kamień

Meduzy, szkaradne kobiety o włosach splecionych z węży miały zamieniać ludzi w kamień

Foto: Rzeczpospolita, Monika Witkowska MW Monika Witkowska

Yerebatan Sarnűć – informuje tabliczka. Turyście nieznającemu tureckiego nic to nie mówi. Niektórzy przechodzą obojętnie, innych zastanawia kolejka do kasy. Jakaś Angielka pyta mnie, co to takiego? – Cysterna... – mówię. Kobieta dziwi się, no bo co ciekawego może być w cysternie? Przekonuję ją, że skoro miejsce to nazywa się również „Zatopionym Pałacem", zajrzeć chyba warto.

Kilkadziesiąt schodków w dół i stajemy oniemiali. Przed nami wyrasta las kolumn. W sumie jest ich 336, ustawione w 12 dyskretnie podświetlonych rzędach. Każda ma 9 metrów wysokości, ale odbijając się w wodzie, wydają się wyższe. James Bond – w tej roli Sean Connery – w filmie zatytułowanym „Pozdrowienia z Rosji" (1963 r.) pływał w tej niezwykłej scenerii wiosłową łódką. Teraz do dyspozycji turystów są specjalnie zbudowane podesty, gra cicho muzyka.

Trudno uwierzyć, że ta niezwykła budowla ma już prawie 1500 lat. Powstała w czasach, kiedy Stambuł był jeszcze Konstantynopolem, za czasów rządzącego w VI wieku cesarza Justyniana I. Mogła pomieścić 80–100 tys. litrów wody, którą doprowadzano akweduktem z miejsca odległego o około 20 kilometrów. Służyła jako zbiornik zaopatrujący przede wszystkim pałac cesarski, chociaż w razie czego (na przykład przy zatruciu przez wroga innych zbiorników) mogła stanowić rezerwę dla wszystkich mieszkańców. Teraz wody jest w niej mało, chociaż pływającym w niej rybom w zupełności wystarcza.

Przy budowie cysterny pracowało 6 tysięcy niewolników. Tych, którzy przypłacili to życiem, ponoć upamiętnia stojąca nieco z boku „Łzawa Kolumna" wyróżniająca się motywami wyrzeźbionych łez. Jednak najciekawsze kolumny są na samym końcu, prawdopodobnie celowo tam postawione, aby nikt ich nie oglądał. Chodzi o dwie kolumny na cokołach z głową Meduzy, co wiązało się z dawnym przesądem. Według mitologii Meduza, czyli szkaradna kobieta o włosach ze splecionych węży, każdego, kto na nią spojrzał, zamieniała w kamień. Stąd właśnie na rękojeściach bizantyjskich mieczy motywy Meduzy mające unieszkodliwiać wroga.

Na szczęście czasy się zmieniły i mitologiczne czary nie działają. Meduzy stały się symbolem Cystern, a jeśli spojrzymy na nie jako na arcydzieło sztuki kamieniarskiej, uznamy, że są naprawdę ładne. Skąd się wzięły, nie wiadomo. W wielu budowlach bizantyjskiej stolicy wykorzystywano budulec i elementy przywożone z różnych stron cesarstwa. To właśnie tłumaczy choćby różne rodzaje marmuru w znajdujących się w Cysternie kolumnach, jak też różne ich kształty. Część kolumn ma kapitele korynckie, inne doryckie, jest też seria kolumn mających profil pękatej butelki.

Po zdobyciu miasta przez Turków (1453 r.) Cysterna straciła swoje znaczenie. Korzystali z niej jedynie biedniejsi mieszkańcy, którzy czerpali wodę wiadrami spuszczanymi w dół przez dziury w podłogach swoich mieszkań. Zaintrygowało to francuskiego badacza Orientu Petrusa Gylliusa, który w połowie XVI wieku odwiedził Stambuł. Ciekawski Gyllius za pomocą pożyczonej łódki i pochodni spenetrował zbiornik, po powrocie do Europy skrupulatnie go opisując. Trzeba było jednak kolejnych ponad 350 lat, zanim następni Europejczycy zeszli w tajemnicze, wypełnione wodą podziemia – tym razem byli to marynarze z niemieckich łodzi podwodnych stacjonujących nad Bosforem w czasie I wojny światowej.

Atrakcją turystyczną Cysterna stała się w 1987 roku, po dwuletnim remoncie. Wielu turystów po zwiedzeniu Błękitnego Meczetu, Hagia Sophi czy kompleksu Topkapi – wszystkie te miejsca są oddalone od niej o zaledwie kilka minut spaceru – na mało w sumie rozreklamowany podziemny zbiornik nie ma już siły i czasu. Mają czego żałować.

Yerebatan Sarnűć – informuje tabliczka. Turyście nieznającemu tureckiego nic to nie mówi. Niektórzy przechodzą obojętnie, innych zastanawia kolejka do kasy. Jakaś Angielka pyta mnie, co to takiego? – Cysterna... – mówię. Kobieta dziwi się, no bo co ciekawego może być w cysternie? Przekonuję ją, że skoro miejsce to nazywa się również „Zatopionym Pałacem", zajrzeć chyba warto.

Kilkadziesiąt schodków w dół i stajemy oniemiali. Przed nami wyrasta las kolumn. W sumie jest ich 336, ustawione w 12 dyskretnie podświetlonych rzędach. Każda ma 9 metrów wysokości, ale odbijając się w wodzie, wydają się wyższe. James Bond – w tej roli Sean Connery – w filmie zatytułowanym „Pozdrowienia z Rosji" (1963 r.) pływał w tej niezwykłej scenerii wiosłową łódką. Teraz do dyspozycji turystów są specjalnie zbudowane podesty, gra cicho muzyka.

Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił