Oblicza bluesmana

Dziś premiera płyty Sławomira Wierzcholskiego „Matematyka serc” - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 17.03.2014 09:00 Publikacja: 17.03.2014 07:52

Sławomir Wierzcholski, Matematyk serc, Agencja Fonograficzna Polskiego Radia, 2014

Sławomir Wierzcholski, Matematyk serc, Agencja Fonograficzna Polskiego Radia, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Wirtuoz harmonijki kojarzony jest z korzennym bluesem, tymczasem na jego nowej solowej płycie można usłyszeć również rytmy latynoskie i soulowe.

– Od 32 lat stoję na czele założonej przez siebie Nocnej Zmiany Bluesa – mówi „Rz" Sławomir Wierzcholski, którego zespół otwierał koncerty BB Kinga i The Blues Brothers. – Gramy nieprzerwanie od 32 lat, co podkreślam z dumą. Jednak lubię czasem sobie zrobić skok w bok.

Sławomir Wierzcholski przypomina, że wcześniej nagrał album „Polski blues", wykorzystując polskie instrumenty ludowe. Była to jedyna polska płyta, o której napisał magazyn „Blues Review" – napisał z entuzjazmem. Kompakt „Piątek wieczorem" nagrany z Wojciechem Karolakiem łączył blues z jazzem. A poprzedni album „Blues w filharmonii" jest zaaranżowany na orkiestrę symfoniczną.

– Byłem kiedyś bluesowym ortodoksem, słuchałem tylko surowego Muddy'ego Watersa, ale otworzyłem się na nowego amerykańskiego bluesa inkorporującego elementy innych gatunków – podsumowuje swoje przemiany muzyk. – Cenię bardzo takich artystów jak Eric Lindell, Anders Osborne czy John Mooney, bo oni odświeżają muzyczne pomysły i wyznaczają kierunki rozwoju.

Jednocześnie powrócił do muzyki dzieciństwa.

– I to takiego, które pamiętam jak przez mgłę – wspomina. – Mieszkałem przy Szerokiej, głównej ulicy Torunia, i tam, z knajpy Pomorzanka, dochodziły mnie dźwięki, które po latach stały się inspiracją najnowszych piosenek.

Bluesman pamięta, że klasa robotnicza bawiła się przy grającej na żywo orkiestrze. Nie było w niej gitarzystów, ale saksofoniści – jak najbardziej. O takich zabawach śpiewał Wojciech Młynarski w „Jesteśmy na wczasach".

– Ja też mam na nowej płycie jeden utwór w rytmie beginy – mówi Sławomir Wierzcholski.

Inną inspiracją była muzyka, która rozbrzmiewała w domu, słuchana przez rodziców melomanów.

Sławomir Wierzcholski podkreśla znaczenie aranżacji na nowej płycie oraz udział znakomitych instrumentalistów. Grają m.in. świetny pianista i organista Igor Nowicki oraz Adam Wendt, czołowy polski saksofonista.

– Zazwyczaj po trzech miesiącach od nagrania płyty chciałbym już coś w niej zmienić. Teraz jestem wyjątkowo zadowolony – mówi muzyk.

Album ma przewrotny tytuł.

– Śpiewam, że w sercu nie zawsze dwa razy dwa równa się cztery, a chodzi oczywiście o zawiłości uczucia. Matematyka serca nie takie zna numery. Wiemy o tym z życia – mówi muzyk.

Wierzcholski jest dumny szczególnie z tekstu „Whisky i baby", bo napisał go Bogdan Olewicz, legendarny tekściarz, m.in. Perfectu.

– Poszliśmy kiedyś na koncert Johna Mayalla, który jest dla nas bardzo ważnym muzykiem – mówi Wierzcholski. – Niestety, to był kiepski występ. Mam wrażenie, że muzycy nie oparli się tradycyjnej polskiej gościnności i dręczył ich kac. Mayall jest abstynentem, ale sam nie dał rady. Po koncercie poszliśmy z Bogdanem na piwo, żeby się trochę pocieszyć. I wtedy Bogdan powiedział: „Ty to jesteś polski Mayall. Napiszę o tobie tekst". Bardzo mi się to spodobało.

„Chińskie cienie" napisał Andrzej Kuryło.

– Wcześniej pisałem sam, bo uważałem, że to osobista sprawa. Teraz śpiewam teksty również tych autorów, którzy mnie bardzo dobrze znają. Z Andrzejem spędzamy wspólnie wakacje – opowiada artysta.

Sławomir Wierzcholski daje rocznie sto koncertów – solo i z zespołem.

– Dlatego mam prawo powiedzieć, że blues niesłusznie jest nazywany muzyką niszową – podkreśla. – W mediach grają go Wojciech Mann i Jan Chojnacki. Ale to za mało, bo słuchaczy jest wielu. Mało kto wie, że w Polsce organizuje się około 40 festiwali bluesowych. Kiedyś najważniejsze były Olsztyńskie Noce Bluesowe, Brodnica, Rawa Blues. Teraz w czołówce jest Suwałki Blues Festival.

– Najprężniej rozwijają się imprezy plenerowe, dlatego Rawa Blues w Spodku jest nieco anachroniczna – ocenia muzyk. – Również dlatego, że Irek Dudek wprowadził prohibicję. Już nas wychowywano zakazami w poprzedniej epoce. Przecież jak jest piwo bez ograniczeń, nie wszyscy muszą się nażłopać.

Niestety, bluesowa publiczność się starzeje.

– Kiedyś studenci byli bardziej niezależni, hippisowali, dlatego mogliśmy grać na juwenaliach – mówi Wierzcholski. – Teraz słuchają wyłącznie modnej muzyki. Mogę zaryzykować taką tezę, że popularność bluesa zależy również od dawnych podziałów politycznych. Polska była pod okupacją sowiecką, a Niemcy znaleźli się w strefie wpływów amerykańskich, gdzie przyjeżdżało wielu bluesowych artystów, choćby dlatego żeby grać dla amerykańskich żołnierzy, ale przy okazji dla Niemców.

Zapytałem Sławomira Wierzcholskiego, kto jest liderem środowiska po odejściu Tadeusza Nalepy, gdy dawno już nie ma wśród żywych Ryszarda Riedla.

– Myślę, że Andrzej Matysik, redaktor naczelny magazynu „Twój Blues" – odpowiada. –  Prowadzi pismo, agencję koncertową. Ja takiej potrzeby nie mam, chociaż jestem prezesem Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego. Ważni są naczelni portali internetowych, m.in. Jurek Doroszkiewicz, który prowadzi Bluesonline.pl. Tam wszystko można znaleźć.

Wirtuoz harmonijki kojarzony jest z korzennym bluesem, tymczasem na jego nowej solowej płycie można usłyszeć również rytmy latynoskie i soulowe.

– Od 32 lat stoję na czele założonej przez siebie Nocnej Zmiany Bluesa – mówi „Rz" Sławomir Wierzcholski, którego zespół otwierał koncerty BB Kinga i The Blues Brothers. – Gramy nieprzerwanie od 32 lat, co podkreślam z dumą. Jednak lubię czasem sobie zrobić skok w bok.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"