Reklama

Męski Polak i liryczni Azjaci

Zagrała już siódemka finalistów Konkursu Chopinowskiego, a trudno wskazać zwycięzcę. Werdykt jednak zapadnie dziś w nocy.

Publikacja: 19.10.2015 23:18

Tegoroczne finały są wyjątkowo ciekawe, o czym świadczy choćby fakt, że w ciągu dwóch wieczorów wysłuchaliśmy siedem razy tego samego Koncertu e-moll, a nikt nie odczuwa znużenia.

 

Każde wykonanie było inne, więc tym bardziej intryguje, kogo nagrodzi jury. Odpowiedź jest trudna, bo to nie będzie wskazanie, kto zagrał najlepiej. Jurorzy dokonają także wyboru między różnorodnymi koncepcjami muzycznymi, bo niemal każdy z dziesiątki finalistów podchodzi do Chopina inaczej.

 

W finale – jak dotąd – rozczarował tylko Aljoša Jurinić z Chorwacji. W poprzednich etapach grał niekonwencjonalnie, miał własny klucz do Chopina i do prowadzenia narracji muzycznej. Tym razem nie znalazł sposobu, by z pięknych melodii i efektownych pasaży Koncertu e-moll stworzyć spójną całość.

Reklama
Reklama

 

Precyzją wykonania mógł oszołomić Seong-Jin Cho z Korei Południowej. Zagrał absolutnie wszystkie nuty, co jak twierdzą najwnikliwsi analitycy Chopina, na konkursach zdarza się rzadko. Na dodatek uczynił to dźwiękiem pięknym i subtelnym. Ta delikatność gry Koreańczyka okazała się wszakże pułapką, momentom dramatycznym brakowało wyrazistości, a całość szybko uleciała słuchaczom z pamięci.

 

Bardzo dokładny w odczytaniu zapisu nutowego był też Eric Lu – niezwykle uzdolniony Amerykanin o chińskich korzeniach. Też mógł zachwycić subtelnością fraz, ale całe wykonanie rozpadło się na drobne, nieprzystające do siebie cząstki.

 

Aimi Kobayashi przez część publiczności traktowana jest z dystansem, w myśl zasady, że Japończycy grają perfekcyjnie, ale nie tworzą autentycznych kreacji. Ona we wszystkich etapach zadawała kłam temu twierdzeniu, a jej sposób odczytania Koncertu e-moll był stylowy, romantyczny i elegancki.

Reklama
Reklama

 

W nurcie tradycyjnym obok Aimi Kobayashi mieści się 20-letni Szymon Nehring, choć ten sam utwór zagrał inaczej: mocniejszym, męskim dźwiękiem, ale bogatym w niuanse. Warto było posłuchać, jak potrafił różnicować poszczególne pasaże prawej ręki, a lewa była zawsze dobrze słyszalna. W udanym występie Polaka zabrakło natomiast osobistego tonu, indywidualnego błysku, który na konkursach jest niezbędny.

 

Ma ten błysk inny 20-latek, Georgijs Osokins z Łotwy. Od początku podzielił publiczność na tych, którzy go uwielbiają i tych, którzy wybrzydzają. To jednak pianista o nieograniczonych możliwościach, któremu fortepian, nawet o tak niewdzięcznym dźwięku jak Yamaha, jest posłuszny. A Łotysz potraktował Koncert e-moll jak okazję do wirtuozowskiego, atrakcyjnego popisu, nie wnikając w istotę dzieła.

 

Własnej drogi do Chopina szuka natomiast nastrojowa Kate Liu. W wielu partiach Koncertu e-moll odkryła rzeczy, które umykają nawet doświadczonym pianistom. Jej interpretacja była tak interesująca, że można było wybaczyć, że Amerykanka nie ma jeszcze dobrze opanowanego całego utworu, bo były momenty, po których przemknęła jakby niepostrzeżenie.

Reklama
Reklama

We wtorek wystąpią: Charles Richard-Hamelin  i Yike (Tony) Yang z Kanady oraz Rosjanin Dmitrij Sziszkin, a potem jury zacznie obrady.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama