Spoglądając na listę laureatów ustaloną po długich dyskusjach przez 17 jurorów, trzeba zauważyć dwa nowe zjawiska: dwie trzecie nagrodzonych to młodzi ludzie – od 16 do 21 lat. I również dwie trzecie szczęśliwców to pianiści pochodzenia azjatyckiego.
Oczywiście dziesięć lat temu, gdy triumfował Rafał Blechacz, pozostałe nagrody również zgarnęli pianiści z Azji, a w wielu innych edycjach po nagrody sięgały przedstawicielki Japonii. Co najmniej dwie z nich: Mitsuko Uchida z 1960 roku i Akiko Ebi z 1985 roku, zrobiły potem światowe kariery. Teraz jednak pojawiła się jakościowo nowa generacja artystów azjatyckich.
Wschód i Zachód
Z wyjątkiem zwycięzcy, Seong-Jin Cho, pozostali Amerykanie: Kate Liu, Eric Lu, Kanadyjczyk Yang (Tony) Yang, nie reprezentują kraju, w którym się urodzili oni lub ich rodzice. Dorastali w Ameryce w innej tradycji, innym systemie edukacyjnym. Seong-Jin Cho także się uczy poza Koreą Południową, choć nie w USA, lecz w Paryżu.
Ich obecny sukces, a przede wszystkim to, jak grają i jak podchodzą do muzyki Chopina, jest oczywiście zasługą talentu, ale także mieszanki azjatyckiej mentalności z zachodnim systemem kształcenia. Oni nie boją się żmudnych ćwiczeń. Codzienne wielogodzinne zajęcia przy fortepianie traktują jako rzecz normalną i absolutnie niemęczącą. Uczą się natomiast w uczelniach kanadyjskich czy amerykańskich, które stawiają na rozwój osobowości, na umiejętność jak najlepszego wyrażenia siebie, nie wciskają studentów w sztywne ramy nakazów i powinności.
Sama bowiem pracowitość i upór nie wystarczą. Potwierdzeniem tego może być choćby tegoroczna klęska najliczniejszej poza Polakami ekipy chińskiej. Żaden jej przedstawiciel nie dotarł do finału, choć w tym kraju dziesiątki milionów młodych ludzi zgłębiają z oddaniem, jak należy grać Chopina.
Z dwunastki Japończyków na wyróżnienie zasłużyła jedynie Aimi Kobayashi. Skończyła się epoka ambitnych dziewczyn z tego kraju, kształconych często przez zasłużone polskie pianistki, które przez lata zasiadały w konkursowym jury. 20-letnia Aimi Kobayashi wyrasta zdecydowanie ponad dawną japońską przeciętność, gra stylowo i dojrzale, a jednak na tle innych wypadła zbyt blado.