Reklama

Andrzej Żuławski stworzył „Kosmos”

Po 15 latach wraca do kina wybitny reżyser, autor „Opętania" czy „Kobiety publicznej".

Aktualizacja: 20.11.2015 05:46 Publikacja: 19.11.2015 17:34

Światowa prapremiera „Kosmosu" odbyła się podczas festiwalu w Locarno i przyniosła Andrzejowi Żuławskiemu nagrodę za reżyserię. Pokaz na festiwalu Camerimage to jego pierwsza publiczna projekcja w Polsce. Nic dziwnego, że była jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń bydgoskiej imprezy.

Reklama
Reklama

Do powrotu do kina namówił Andrzeja Żuławskiego producent Paulo Branco, z którym razem zrobili wcześniej „Wierność". Wydaje się, że ekranizacja ostatniej powieści Witolda Gombrowicza jest zadaniem karkołomnym. „Kosmos" to nie jest książka o rzeczywistości, lecz o jej tworzeniu się, o jej bolesnym rodzeniu się w naszej świadomości.

Żuławski przeniósł akcję z Zakopanego lat 30. do współczesnej Portugalii. Albo może lepiej byłoby powiedzieć: do Europy. Nie chciał zapewne bawić się w kostium, odniesienia do polskiego drobnomieszczaństwa. W małej zachodnioeuropejskiej miejscowości dwaj bohaterowie szukają ucieczki od codzienności. Witold chce przygotować się do egzaminów, Fuks próbuje zapomnieć o trudnych relacjach z szefem.

Żuławski zachował wszystkie motywy śledztwa opisanego w książce. Są więc: wróbel powieszony na sznurku w zagajniku, strzałki na suficie, zabity kot, wykrzywione usta służącej Katasi i żywa ropucha w pudełeczku. Jest też dziwny świat rodziny, która prowadzi pensjonat. Świat pełen napięć, wspomnień, namiętności.

Reklama
Reklama

W „Kosmosie" quasi-kryminalna historia jednak się urywa, na ekranie też jest ledwo zaznaczona. Film kończy Gombrowiczowskie zdanie: „Dziś na obiad była potrawka z kury". Niespodzianka czeka widza dopiero przy końcowych napisach. Reżyser podkreśli wtedy sztuczność całej sytuacji, grę z rzeczywistością.

Reżyser zaangażował plejadę aktorów, głównie francuskich. Wyraziste kreacje tworzą Sabine Azema jako pani Wojtyś i znakomity Jean-François Balmera jako wuj. Niepokojący i zagubiony jako Witold jest Jonathan Genet – odkrycie Żuławskiego – aktor dotąd nieznany. Nie mówiąc o ślicznej Portugalce – Victoria Guerra bawi się postacią młodej mężatki Leny rozpalającej zmysły i wyobraźnię Witolda.

Andrzej Żuławski powiedział w Locarno, że choć należy do pokolenia uwielbiającego Gombrowicza, nigdy „Kosmosu" nie rozumiał. I dlatego zdecydował się tę książkę zekranizować. Po obejrzeniu filmu widz też, niestety, wszystkiego nie zrozumie. Ale w końcu o tym jest „Kosmos", że rzeczywistości nie da się obiektywizować. Ona tworzy się w nas.

O tym, jak trudno jest ekranizować Gombrowicza, przekonali się już Jerzy Skolimowski i Jan Jakub Kolski. Teraz wyzwanie podjął Andrzej Żuławski. Specjaliści od Gombrowicza nie zaakceptują tego filmu, gubiącego filozoficzną głębię oryginału. Ale kino ma swoje prawa.

Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Kultura
Hockney, Cézanne, Niki de Saint Phalle i Cartier. Wakacyjne wystawy w Europie
Reklama
Reklama