Jeden z najważniejszych gitarzystów na świecie opowiedział o swoim życiu równie błyskotliwie i porywająco, jak gra solówki. Soczyście, barwnie, szczerze i od serca.
Niesamowita jest już historia jego rodziny. Mama poznała ojca, gdy grając o poranku na skrzypcach, szedł przez miasto na czele pochodu prostytutek wraz z burmistrzem, który go uwielbiał. Uwielbiały go przede wszystkim kobiety, dlatego ostrzegana przez dziadka Carlosa mama nieraz musiała wybaczać mężowi zdrady. A kiedy przyszła potrzeba – pojechać za nim z wszystkimi dziećmi, wytargać za kudły kochankę i przywrócić niesfornego małżonka do porządku. Nieustannie przeżywała stratę czwórki dzieci, który padły ofiarą sztucznego poronienia wywołanego za pomocą trujących ziół. Takie zioła ojciec kazał wypić mamie, gdy pod jej sercem biło już serduszko Carlosa. Na szczęście gosposia zamieniła trujące ziele na herbatę i dzięki niej możemy się zachwycać muzyką Santany.