Wenecja 2016: Mel Gibson pokazał swój nowy film „Hacksaw Ridge”

— Jak można krótko określić wieloletnie utrzymywanie się na hollywoodzkim topie? — spytał włoski dziennikarz Mela Gibsona, który w Wenecji pokazał poza konkursem swój nowy film – wojenny dramat „Hacksaw Ridge”.

Aktualizacja: 05.09.2016 15:05 Publikacja: 05.09.2016 14:22

Foto: AFP

Korespondencja z Wenecji

— To walka o przetrwanie — odpowiedział bez namysłu aktor, który zdaje sobie sprawę, że nie jest już dzisiaj gwiazdą tej miary, co przed piętnastoma laty. Ale walczy, by znów wejść na szczyt.

 

Gibson, który zasłynął jako aktor w serii filmów „Zabójcza broń” i reżyser Oscarowego „Braveheart”, nie miał w ostatnio łatwego czasu. Na własne życzenie. Bo od 2006 roku, gdy pokazał swój film „Apokalypto”, przykładnemu do tej pory obywatelowi, katolikowi i ojcu rodziny - nieustannie towarzyszyły skandale. Rozwód z matką jego siedmiorga dzieci, romans z rosyjską piosenkarką Oksaną Grigoriewą, która oskarżyła go o brutalne znęcanie się nad nią fizyczne i psychiczne, a w czasie sądowej bitwy o prawo do wychowywania córki wrzuciła do sieci kompromitujące byłego partnera nagrania.

Do tego jazda po pijanemu samochodem. Przekleństwa i antysemickie uwagi rzucane policjantowi, który zatrzymał go na szosie. Idiotyczne wypowiedzi na temat Holocaustu. Nieokiełznany język i brak hamulców, by w publicznych rozmowach występować przeciwko ruchom feministycznym i mówić o „czarnuchach”. A wreszcie interesująca,  ale źle przyjęta przez katolików „Pasja”. W Stanach przewrażliwionych na punkcie poprawności politycznej spowodowało to ostracyzm. „Apokalypto” zostało przyjęte chłodno, Gibson przez wiele lat nie stanął przed kamerą. Nie zagrał w kolejnej części „Zabójczej broni”, upadły inne jego projekty, a zdarzało się i tak, że bojąc się o swoją reputację nie chcieli z nim grać koledzy.

Gibson wycofał się na jakiś czas z publicznego widoku, ale ostatnio zaczął powili wychodzić z cienia. Dwa lata temu odebrał w Karlowych Warach Kryształowy Glob za całokształt twórczości, a w wywiadzie dla „Hollywood Reporter” ogłosił, że to, co złe ma za sobą. Że pracował swoim temperamentem. Wszystkich za swoje wybryki przeprosił.

Zagrał w kilku filmach (ostatnio w „Blood Father”), a do Wenecji przywiózł „Hacksaw Ridge”. To prawdziwa historia Desmonda Dossa, który należał do kościoła Adwentystów Siódmego Dnia i choć odmówił noszenia broni, w czasie II wojny światowej zgłosił się do armii jako lekarz. W czasie bitwy o Okinawę uratował 75 żołnierzy.

— To był zwykły człowiek, który dokonał rzeczy niezwykłych — stwierdził Gibson podczas weneckiej konferencji prasowej. — Pośrodku piekła ruszył do walki uzbrojony jedynie w swoją odwagę i wielką wiarę. Dla mnie jest bohaterem.

Korpulentny, z dużymi bicepsami i siwą brodą, Gison nie próbuje dziś udawać dawnego gwaizdora. W czasie weneckiej promocji to jego aktor, odtwórca roli Desmonda Dossa uśmiecha się przed kamerami i rozdaje autografy.

„Hacksaw Ridge” zbiera w Wenecji dobre recenzje. To dramat wojenny, przy którym krytycy  wspominają Spielbergowskiego „Szeregowca Ryana”. Gibson kreśli historię Dossa, poczynając od  jego dzieciństwa w małym miasteczku w Virginii: wiecznie pijany, agresywny ojciec, wypadek, gdy z rąk Desmonda omal nie zginął uderzony cegłą młodszy brat. Ale najważniejsza jest tu wojna, pokazana jako koszmar, potwornie realistycznie, z całym chaosem, śmiercią,  porozrywanymi ciałami żołnierzy. Co jest tu nowego? Właśnie pacyfizm, jaki wnosi na ekran Doss. Jego sprzeciw wobec przemocy.

Czy nadszedł moment, w którym podstarzały, ale pełen energii Mel Gibson pogodzi się z publicznością? Czas pokaże.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"