W zeszłym tygodniu odbyła się w Warszawie III Wystawa Kur Ozdobnych.
Rz: Skąd się wzięła pana pasja?
Leon Tarasewicz: Od młodości podglądałem ptaki. Hodowałem gołębie, a po studiach orientalne rasy bażantów: trogopany emincga, himalajskie olśniaki i uszaki białe. Przez hodowców bażantów poznałem kury ozdobne. Jeździłem na wystawy do Niemiec, Holandii, Belgii. I z innymi pasjonatami założyliśmy w 1999 roku klub Gallus (łac. kura), obecnie Stowarzyszenie Kur Ozdobnych, skupiające około 30 hodowców.
Hoduje pan rasy mało znane?
Tak, staram się wyszukiwać coś nowego. Trzy lata temu sprowadziłem kury ajam cemani. Całe czarne. Mają czarne upierzenie, grzebień, czarne mięso, czarną krew. Tylko jajka znoszą białe. Pochodzą z Jawy, w Europie pojawiły się osiem lat temu. Przywiozłem je z Niemiec. Teraz oddałem w leasing do Akademii Rolniczej w Warszawie. Powstaje tam praca doktorska na ich temat.