Nie na rosół

Rozmowa z hodowcą kur malarzem Leonem Tarasewiczem

Publikacja: 01.03.2008 00:49

Nie na rosół

Foto: Rzeczpospolita

W zeszłym tygodniu odbyła się w Warszawie III Wystawa Kur Ozdobnych.

Rz: Skąd się wzięła pana pasja?

Leon Tarasewicz: Od młodości podglądałem ptaki. Hodowałem gołębie, a po studiach orientalne rasy bażantów: trogopany emincga, himalajskie olśniaki i uszaki białe. Przez hodowców bażantów poznałem kury ozdobne. Jeździłem na wystawy do Niemiec, Holandii, Belgii. I z innymi pasjonatami założyliśmy w 1999 roku klub Gallus (łac. kura), obecnie Stowarzyszenie Kur Ozdobnych, skupiające około 30 hodowców.

Hoduje pan rasy mało znane?

Tak, staram się wyszukiwać coś nowego. Trzy lata temu sprowadziłem kury ajam cemani. Całe czarne. Mają czarne upierzenie, grzebień, czarne mięso, czarną krew. Tylko jajka znoszą białe. Pochodzą z Jawy, w Europie pojawiły się osiem lat temu. Przywiozłem je z Niemiec. Teraz oddałem w leasing do Akademii Rolniczej w Warszawie. Powstaje tam praca doktorska na ich temat.

A inne rasy?

Na wyobraźnię zawsze bardzo mi działały niezwykle rzadkie onagadori z kolorowymi długimi ogonami osiągającymi 6 – 12 metrów. To japońska rasa (o – znaczy duże, naga – kogut, dori – ogon), której przywilej hodowania w XIX wieku cesarz dawał tylko dwóm rodom. A ich pióra były używane do samurajskich ozdób. W Europie ma je tylko czterech hodowców. Ciekawe są też bojowniki z Madagaskaru, które hoduję od dwóch lat. Ze względu na gołą szyję mają wyższą temperaturę niż inne kury.

Mają wrodzony instynkt walki?

Tak. Przypomnę, że rozwój hodowli kur liczącej 4,5 tys lat zawdzięczamy hazardowi i hodowli bojowników w Azji Mniejszej i w Indiach. Do Europy sprowadzili je Rzymianie. Współcześnie walki kogutów dozwolone są w północnych kantonach Francji i w Belgii, a także w Meksyku, Malezji, Stanach Zjednoczonych.

Czy kury ozdobne wymagają specjalnej pielęgnacji?

W większości mają podobne wymogi do wszystkich innych. No, ale jeśli się hoduje np. onagadori, to kogut musi siedzieć wysoko na kołku, żeby miał miejsce na długi ogon. I trzeba się tymi piórami troskliwie opiekować, żeby gdzieś mu się nie zaczepiły i nie poplątały.

Bardzo atrakcyjne rasy czubate – którym pole widzenia zasłaniają malownicze czuby, mogą więc stać się łatwym łupem drapieżnika – także wymagają większej uwagi i lepszych warunków. Te kury znane były w Rzymie już w III wieku. Można je także podziwiać na XVI-wiecznych holenderskich obrazach.

Cochiny z kolei to ptaki, które zgodnie z chińskim ideałem powinny wpisywać się w koło, więc trzeba przycinać im pióra przy ogonie.

Czyli w historii kur odbijają się dzieje cywilizacji?

Każda cywilizacja odcisnęła swoje piętno na kształtach kur. Patrząc na nie, rozpoznaję, z jakiego kraju pochodzą. Bojownik angielski przypomina brytyjskiego arystokratę, jak z obrazów Hogartha, rasy niemieckie mają oficerski szyk, rosyjskie oddają umiłowanie przepychu w tym kraju. Różnorodność historii, ras, kolorów jest fascynująca.

Czy to hobby tylko dla elit?

W tej chwili raczej tak, ale gorąco namawiam także innych. Za stosunkowo niewysoką cenę (25 – 100 euro) można zostać hodowcą z najwyższej europejskiej półki. Stowarzyszenie Gallus wszystkim zainteresowanym służy pomocą.

W zeszłym tygodniu odbyła się w Warszawie III Wystawa Kur Ozdobnych.

Rz: Skąd się wzięła pana pasja?

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"