Rz: Jak doszło do tego, że zaczął pan opisywać filmy osobom niewidzącym?
Dariusz Jakubaszek: Napisałem kiedyś scenariusz sztuki dla niewidomych. Opowiada ona o relacjach między chłopcem w pełni sprawnym a takim, który nie widzi. Przewiduje bezpośredni udział osób spośród niewidzącej publiczności. Za pomocą zmysłów innych niż wzrok poznają one sztukę. Woda i różne dźwięki delikatnie wprowadzają ich na scenie w treść spektaklu. Zrealizował go Teatr K3 w Białymstoku. Niedługo po premierze poznałem Tomka Strzymińskiego, niewidomego działającego społecznie w naszym mieście. Zaproponował mi zrobienie audiodeskrypcji filmu „Świadek koronny” na potrzeby seansu w kinie Pokój.
Jak przygotowuje się taką audiodeskrypcję?
Przy „Świadku koronnym” i przy spektaklu „Jest królik na księżycu” w Teatrze Lalek występowałem ze swoją dodatkową narracją na żywo. Trochę jak kiedyś taper, który siedział przed ekranem i grał, tak ja przedstawiałem przed mikrofonem poszczególne sceny. Mój głos płynął tylko do osób ze słuchawkami, dzięki temu seanse mogły być oglądane wspólnie z osobami widzącymi. A pełnosprawni, jeśli chcieli, też mogli nałożyć słuchawki oraz specjalne maski na oczy i spróbować zobaczyć film tak, jak widzą go niewidomi. Pierwszą audiodeskrypcję, której sam nie wykonywałem, bo powierzono to zadanie innym aktorom, napisałem na potrzeby filmu „Katyń”.
Jak niewidomi reagują na pana pracę?