Skandalistki. Podziwiane czy napiętnowane

Fascynują brawurą, inteligencją, urodą. Wielkie osobowości, które przyciągają tłumy. Niszczycielki starych wartości i samych siebie

Aktualizacja: 07.03.2008 18:12 Publikacja: 07.03.2008 01:43

Skandalistki. Podziwiane czy napiętnowane

Foto: AP

Bad girls to określenie kobiet wyłamujących się spod pruderyjnej moralności. Świadomie manifestujących przekorę wobec konwencji, konsumpcyjnych wartości i – zakłamania. Ten typ istniał od wieków, ale dopiero od lat 90. ubiegłego wieku bad girls występują grupowo. I spotykają się z coraz powszechniejszą aprobatą.

Zaczęło się od dwóch wystaw prezentowanych w 1994 r. w Nowym Jorku i Los Angeles. Pięć lat później w telewizji brytyjskiej zaczęto emitować serial „Bad Girls”. Bohaterkami były kobiety osadzone w więzieniu. Do 2006 r. zrealizowano osiem cykli, każdy po 10 odcinków (całość do obejrzenia na DVD). Finalny epizod nadany został – uwaga! – w Boże Narodzenie, jako Christmas Special.

Po tym wydaniu serial zmodyfikowano. Wrócił w styczniu tego roku w postaci reality show (siedem kobiet zamkniętych na cztery miesiące we wspólnym domu) w telewizji kanadyjskiej. Na podstawie pierwszej serii zrealizowano również musical, wystawiany na scenach West Endu do jesieni ub. roku.

W Internecie działają strony dla fanek (Bad Girls Club, Bad Girls Annex), na których można znaleźć takie atrakcje, jak wizyta w Oxford Prison, gdzie serial był kręcony, komentarze do wydarzeń i wszelkie dane o postaciach. A na Badgirls.org. osoby chętne do uczestnictwa w blogu mogą zapoznać się z charakterystyką określanych tym mianem pań. Same pozytywy: inteligentne, bystre, dowcipne, tolerancyjne, z godnością, za to bez zawiści. Choć nie są dobre, to mają złote serca.

Kiedy po raz pierwszy pojawiły się złe baby? Zawsze były, z nieodłącznym podziwem i napiętnowaniem. Pamiętacie Jagnę z „Chłopów” Reymonta? A lady Makbet? Balladynę? Carmen i Czarną Mańkę? Telimena też niezłe ziółko, podobnie jak Scarlett O’Hara. Nie mówiąc o perfidnej markizie de Merteuil z „Niebezpiecznych związków”.

Spod rygorów konwencji najczęściej wyłamywały się arystokratki krwi i arystokratki ducha. Damy i artystki. Dwie zupełnie inne kategorie, a jednak podobne. Żyły nie tak, jak podobało się innym, lecz jak same chciały. Oczywiście, płacąc wysoką cenę.

Dziś mało którą przedstawicielkę płci pięknej stać na naśladowanie udzielnych księżnych. Za to podążanie tropami gwiazd ekranu czy estrady – czemu nie? Ton nadają te, które fatalne prowadzenie się łączyły z wielkim talentem.

Modne są gwiazdy retro sprzed półwiecza lub nieco późniejsze. Francois Sagan, legenda francuskiej antypowieści lat 50., znana z zamiłowania do whisky, mężczyzn i szybkich samochodów. Brigitte Bardot, objawienie naturalności w filmie Vadima „I Bóg stworzył kobietę” (1956). Słodka Marilyn Monroe, poza kamerą wciąż na bani i koksie. Edith Piaf, najsłynniejszy wróbelek Paryża, uzależniony od hery i mężczyzn. Janis Joplin, głos młodzieżowej rewolty lat 60., zmarła w wieku 27 lat w efekcie nadużywania prochów i procentów. Uratowana z narkotycznego wiru Marianne Faithfull, kiedyś cud urody przyjaciółka Jaggera, teraz zniszczona, za to refleksyjna balladzistka. I niepoprawna Courtney Love, dziś 42-letnia wdowa po Kurcie Cobainie, liderze Nirvany, wciąż ćpająca, choć nadal piękna.

Demoniczna, ciemnoskóra Eartha Kitt (żyje i nagrywa do tej pory) w 1956 r. nagrała płytę „Ta zła Eartha”, ośmielając się przyznać, że zależy jej na pieniądzach, luksusie oraz adoratorach. Ona też interpretowała słynną piosenkę Monroe „Moje serce należy do tatuśka”.

W ostatnim francuskim „Vogue’u” bohaterką serii zdjęć jest Amy Winehouse. No, nie ona sama, lecz modelka idealnie ją przypominająca, z nieodzownymi tatuażami. Sfotografowana przez Petera Lindbergha, wystylizowana na gwiazdę rocka lat 50., wygląda równie ponętnie jak wulgarnie. Oko a la Kleopatra, natapirowany kok, namiętne usta. Papieros, drink. Mini ledwo za pupę, rozpięte, wydekoltowane topy, spod których widać koronkową bieliznę oraz rozliczne tatuaże.

Ta sesja mody to wyzwanie rzucone establishmentowi branży muzycznej: 24-letnia Angielka o fenomenalnym głosie nie została zaproszona na ostatnie rozdanie nagród Grammy, pomimo że była sześciokrotną laureatką tychże (m.in. za album roku, nagranie roku, najlepszy młody artysta).Obawiano się skandalu – bo dla nikogo nie jest tajemnicą, że Amy nadużywa koksu i trunków. Ona specjalnie się nie przejęła. „Nie znoszę zadowolonych z siebie głupków. Nie jestem tu, żeby nawiązywać przyjaźnie, lecz żeby odwalić moją robotę. I chrzanię opinię”.

W tym samym czasie włoski „Vogue” zakontraktował do roli fotomodelek dwie inne skandalistki. Jedną z nich już dobrze znamy – Charlotte Gainsbourg, córka Jane Birkin i Serge’a Gainsbourga, zasłynęła skandalicznymi filmami i klipami nagranymi z ojcem, z wyraźnymi aluzjami do miłości kazirodczej. Charlotte samodzielnie już odnosi coraz większe sukcesy jako aktorka. Mniej więcej od dwóch lat uzyskała status ikony mody. Przepiękne, poetyckie zdjęcia w „Vogue’u” ukazują 37-letnią gwiazdę w egzotycznych kreacjach. Klimaty jak z innej epoki. Ona sama – jak Sarah Bernhardt.

W tym samym wydaniu magazynu pojawia się postać z zupełnie innej dziedziny sztuki. Też głośna poprzez szokujące realizacje. Sam Taylor-Wood, fotografka i autorka wideo (pięć lat temu miała wystawę w Zamku Ujazdowskim). Jest jedną z przedstawicielek Young British Artists, należy do bojowego pokolenia Tracy Emin (która zbyt przytyła, żeby pozować do zdjęć mody), Damiena Hirsta i braci Chapman. Prezentując eleganckie ubiory Max Mary, Ralpha Laurena i Paula Smitha, nie omieszkała wygłosić życiowego credo: „Wszystko, co robię, wynika ze sprzeciwu wobec polityki Thatcher”. Czasy żelaznej damy minęły, anarchistyczny duch pozostał.

Bad girls to określenie kobiet wyłamujących się spod pruderyjnej moralności. Świadomie manifestujących przekorę wobec konwencji, konsumpcyjnych wartości i – zakłamania. Ten typ istniał od wieków, ale dopiero od lat 90. ubiegłego wieku bad girls występują grupowo. I spotykają się z coraz powszechniejszą aprobatą.

Zaczęło się od dwóch wystaw prezentowanych w 1994 r. w Nowym Jorku i Los Angeles. Pięć lat później w telewizji brytyjskiej zaczęto emitować serial „Bad Girls”. Bohaterkami były kobiety osadzone w więzieniu. Do 2006 r. zrealizowano osiem cykli, każdy po 10 odcinków (całość do obejrzenia na DVD). Finalny epizod nadany został – uwaga! – w Boże Narodzenie, jako Christmas Special.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla