Babcie w nowym formacie

Imponują wnukom niezależnością. Już nie chcą się kojarzyć tylko z pieczeniem ciastek. Wybierają fitness

Aktualizacja: 21.01.2010 16:26 Publikacja: 21.01.2010 00:06

Ala Bryszowa, babcia Tanny Jakubowicz, wywalczyła sobie studia prawnicze

Ala Bryszowa, babcia Tanny Jakubowicz, wywalczyła sobie studia prawnicze

Foto: archiwum prywatne

Red

100 lat temu były prekursorkami współczesnych menedżerek, dyrektorek, lekarek i architektek. Wówczas musiały toczyć boje, by móc kupować książki czy pójść na studia.

 

 

– Moja babcia, matka matki Marii Jakubowicz, Ala Bryszowa urodzona pod koniec XIX w. pochodziła z tradycyjnej rodziny żydowskiej. Miała 13 rodzeństwa – mówi Tanna Jakubowicz Mount, psychoterapeutka. – Jako pierwsza dziewczyna w rodzinie postanowiła się uczyć i zdobyła się na czyn w tamtych czasach niesłychany – uciekła z domu do Łodzi, gdzie głodowała, żeby tylko dostać się do szkoły. Niestety, bez wsparcia rodziny nie zdołała się utrzymać. Wróciła do domu.

Tanna Jakubowicz opowiada, że jedyne, co wtedy babcia miała, to kilka podręczników. Spalono je w piecu. Jednak Ala Bryszowa była tak zdeterminowana, że w końcu zdobyła wyższe wykształcenie prawnicze. Jako adwokat broniła biednych i angażowała się w obronę działaczy lewicowych.

Dr Bogna Szymkiewicz, psycholog, nosi portret swojej babci Maryli na koszulce. Na prosty biały T-shirt naniosła zdjęcie z lat 30. pięknej uśmiechniętej kobiety w sukience w kwiaty, z kapeluszem na kolanach. Dr Szymkiewicz opowiada, że obie jej babcie były niezwykłe i silne. – Mama mojego ojca była przed rewolucją jedną z pierwszych kobiet na uniwersytecie na wschodnich krańcach Polski. A babcia Maryla wyrwała się z małego miasteczka i skończyła liceum plastyczne. Całą swą postawą życiową mówiła, że jeśli czegoś się naprawdę chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. A przy tym była w niej bezdyskusyjna, oczywista gotowość do wspierania marzeń. Gdybym chciała np. badać egzotyczne ptaki, to babcia na pewno by takie ptaki dla mnie zdobyła.

– To, co kobiety czerpią od swoich babć, odbywa się na zasadzie przekazu międzypokoleniowego. Jest to nieświadomy przekaz – przyznaje w rozmowie z „Rz” psycholog i coach Beata Kalinowska. – To może być przekaz: „kobiety muszą walczyć o swój rozwój”, „muszę być silna” lub „muszę sama zadbać o siebie”. Ale gdy wrócimy do historii naszych babć i przyjrzymy się, w jakich czasach żyły i ile musiały włożyć wysiłku, by zdobyć wykształcenie, żyć według swoich zasad i że im właśnie się udało – ich życie staje się dla nas inspiracją i wzorem.

 

 

Babcie dzisiejszych dwudziestokilkulatków mają po 60 – 70 lat. W ogólnej populacji osób starszych w Polsce stanowią 60 proc. Czy są podobne do swoich babek, korzystają z ich życiowych doświadczeń?

Współczesne 60-latki dorastały w czasach rewolucji seksualnej, subkultury hipisowskiej, rozkwitu muzyki rockowej, były fankami Rolling Stonesów. Miały dostęp do szkół wyższych, zdobywały wykształcenie. Robiły kariery zawodowe i naukowe, godząc pracę z wychowaniem dzieci. Czy można wyobrazić sobie np. Korę z Maanamu (Olgę Jackowską, rocznik 1951) jako nobliwą babcię niańczącą wnuki? Albo wyłącznie w takiej roli aktorkę Małgorzatę Braunek (rocznik 1947)?

Dziś polskie 60-, 70-latki zapisują się na studia. I nie są to wyłącznie uniwersytety trzeciego wieku. Coraz częściej można je spotkać w klubach fitness, na basenie i uprawiające w parku nordic walking. Zakochują się i znów wychodzą za mąż.

Kim są dzisiejsze babcie dla swoich wnuków? Czy są tak odważne, jak były babki Tanny Jakubowicz czy Bogny Szymkiewicz? – Tak, są – mówi „Rz” dr Tomasz Sobierajski, socjolog. – Dzisiejsze babcie też są odważne, tylko w zupełnie inny sposób. Muszą mieć odwagę nie być babciami w starym stylu. Czyli być babciami, które sobie radzą, nie potrzebują opieki, potrafią zagospodarować sobie czas. Współczesne babcie chcą imponować wnukom niezależnością i dotrzymać im kroku. Wystarczy spojrzeć, jak bardzo zmienił się obraz babci w filmach i reklamach. Współczesne babcie mają razem z wnukami skakać na skakance, zażywając geriavit, a nie piec ciasta i hodować pelargonie, jak to bywało.

 

 

– W Anglii wnuczki i wnukowie mieszkają często w innych miastach, tam gdzie ich rodzice pojechali na studia. Więc rzadko się widują z babciami czy dziadkami. Kontakt jest raczej wakacyjny, nie codzienny – mówi „Rz” Agnieszka Pasek, historyk z Oksfordu.

Tu więzi z babcią zależą od sytuacji socjalnej i ekonomicznej. Rodziny robotnicze częściej mieszkają bliżej siebie, stąd więzi są silniejsze. Klasa średnia z kolei nie bardzo chce, by dziadkowie wtrącali się do wychowywania dzieci.

Dla Agnieszki Pasek to, jakie ma korzenie (urodziła się w Polsce) i jaki ma to wpływ na relacje z babcią, jest bardziej ciekawe niż ważne. – Może to kwestia mojego pokolenia. My, dwudziestokilkulatki, bardziej myślimy o sobie niż o swoich przodkach – mówi Pasek. – Choć z mamą mojej mamy czuję się bardzo związana. Inspiruje mnie jako osoba. Nie przez to jednak, co osiągnęła w swoich czasach – to raczej mnie frustruje. Pomimo swojej inteligencji nie parła, by odnieść sukces zawodowy. Zajmowała się rodziną. Ale mnie mówiła, żebym inwestowała w siebie. Kontakt z nią, choć rzadki (jako dziecko wyjechałam do Anglii), był wspierający. Uczyła mnie, co jest w życiu ważne. Nie zwracam się do niej babciu, tylko Hanysia.

Pasek wspomina, że babcia traktowała ją, jakby była dorosła, jej opinie były ważne, choć wyrażała je jako dziecko. – W naszych relacjach nie ma nic z pieczenia ciasteczek. To nie jest stereotypowa babcia. Ona nie boi się być inna.

Niestereotypowo i podobnie jak w Anglii żyją także dzisiejsze babcie w Australii. – Zajmują się sobą, stawiając na aktywność i podróże – mówi dr Sobierajski na podstawie swoich australijskich obserwacji. – Ale jeśli tylko mają okazję, wsiadają w samolot i lecą kilka tysięcy kilometrów, żeby piec pyszne ciasta i spełniać zachcianki wnuków. W Australii dzieci nie oczekują, że ich rodzice zajmą się wnukami. Babcia nie musi zostawać z wnukiem w domu, nie musi być podporą, nie musi spłacać telewizora dzieci ze swojej emerytury. Babcia jest ważną personą, gościem, takim Świętym Mikołajem codzienności.

100 lat temu były prekursorkami współczesnych menedżerek, dyrektorek, lekarek i architektek. Wówczas musiały toczyć boje, by móc kupować książki czy pójść na studia.

– Moja babcia, matka matki Marii Jakubowicz, Ala Bryszowa urodzona pod koniec XIX w. pochodziła z tradycyjnej rodziny żydowskiej. Miała 13 rodzeństwa – mówi Tanna Jakubowicz Mount, psychoterapeutka. – Jako pierwsza dziewczyna w rodzinie postanowiła się uczyć i zdobyła się na czyn w tamtych czasach niesłychany – uciekła z domu do Łodzi, gdzie głodowała, żeby tylko dostać się do szkoły. Niestety, bez wsparcia rodziny nie zdołała się utrzymać. Wróciła do domu.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"