Miłośnicy programu, dzięki któremu przez 15 lat jego emisji ocalono wiele katowanych zwierząt, znaleziono m.in. dom dla dziesiątek bezpańskich psów czy kotów, a widzowie z jego pomocą odnajdowali swych zagubionych pupilów, na razie ma zapewnioną „bezpieczną perspektywę” – jak mówi dyrektor krakowskiego ośrodka telewizji Bogdan Wasztyl. To jedyny program krakowskiego ośrodka, o którego ocalenie widzowie walczą, deklarując wsparcie finansowe z własnej kieszeni.
Cały zespół przygotowujący „Kundla burego...” pod kierunkiem Magdy Hejdy pracuje jednak za połowę honorarium – informuje dyrektor Wasztyl. – Abyśmy mieli zapewnioną pracę przy tej audycji w przyzwoitych warunkach przez cały rok, potrzebnych jest ok. 200 tys. złotych. W „kryzysowych” – ponad 100 tys. - mówi.
Niemniej kierownictwo ośrodka zdaje sobie sprawę, że to nie widzowie powinni utrzymywać misyjny program. – Czapki z głów, nie jest to jednak sytuacja komfortowa – twierdzi Bogdan Wasztyl. Tymczasem, jak szacuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, po bliskim wejściu w życie zmienionych przez parlament przepisów ustawy abonamentowej, która zwalnia z obowiązku jego płacenia kolejne osoby, TVP i Polskie Radio o trzymają z tej puli co najmniej o 124 mln zł mniej. Całe wpływy z abonamentu w 2010 r. są szacowane na poniżej 350 mln zł. W 2009 r. było to ok. 650 mln zł.