Olga Pasiecznik w Warszawskiej Operze Kameralnej

Olga Pasiecznik nagrała płytę na światowym poziomie, ale jej samej nie zależy na tym, by ten świat podbić - pisze Jacek Marczyński

Publikacja: 09.01.2013 08:08

Olga Pasiecznik w Warszawskiej Operze Kameralnej

Foto: materiały prasowe

Z Ukrainy przyjechała do Polski jakieś 20 lat temu, na studia. Wielu innych artystów z dawnych radzieckich republik traktowało wówczas nasz kraj jako przystanek przed podróżą na podbój Zachodu. Ona została, bo mąż dostał pracę, bo urodziło się dziecko.  – Trzeba było zdecydować między odpowiedzialnością wobec drugiej osoby a budowaniem własnej kariery – powiedziała kiedyś w wywiadzie.

Zobacz na Empik.rp.pl

Artystycznie Olga Pasiecznik (po ukraińsku Pasichnyk) czuje się spełniona. Znalazła swój teatr – Warszawską Operę Kameralną, w której stworzyła fantastyczne kreacje w dziełach różnych epok: od Monteverdiego i Händla po muzykę współczesną. I zdobyła rzecz najcenniejszą: wierną publiczność. Niewiele śpiewaczek w Polsce może poszczycić się taką liczbą fanów jak ona. Nie przegapią żadnego jej spektaklu czy koncertu.

Śpiewa też za granicą, na dobrych scenach, właśnie kończy cykl spektakli „Czarodziejskiego fletu" we Francji. A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że mogłaby osiągnąć więcej. Kiedy na nowej płycie słuchamy przepięknej i arcytrudnej arii „Vorrei spegarvi, o Dio", to jedno wówczas należy powiedzieć. Jej interpretacja nie ustępuje nagraniom tego mozartowskiego klejnotu przez największe gwiazdy ostatnich dekad: Editę Gruberovą, Christine Schäfer, Patricię Petibon.

Tę miłosną skargę traktuje inaczej, nie epatuje anielsko-słodkim głosem. Jest bardziej dramatyczna, zdeterminowana uczuciem, które musi odrzucić, a przy tym wokalnie bezbłędna. W tak czysty sposób trzeba śpiewać Mozarta, wówczas jego muzyka zyskuje boski wymiar.

Na tej płycie Olga Pasiecznik zebrała osiem tzw. arii koncertowych Mozarta. Wykonawczynie często traktują je jako materiał do wokalnych popisów, bo też kompozytor pisał je dla wybitnych artystek swojej epoki (w niektórych się podkochiwał), one zaś wstawiały je do oper, w jakich aktualnie występowały, lub śpiewały na koncertach. Cel zawsze był jeden – olśnić słuchaczy.

Ona tego nie robi, nawet gdy wykonuje arię tak błyskotliwą jak „Ch'io mi scordi di te", w której głos prowadzi zmysłowy dialog z fortepianem. Jego partię Mozart napisał dla siebie, tu gra jej siostra, świetna pianistka-kameralistka Natasza Pasiecznik. A Olga stara się przede wszystkim przekazać siłę uczuć: gwałtownych, często zbyt afektowanych, jak to w starych operach, a jednak prawdziwych i szczerych. Wtedy wszakże, gdy wyznaje je Olga Pasiecznik.

Dla wielu słuchaczy odkryciem będzie towarzysząca solistce Wrocławska Orkiestra Barokowa, grająca na starych instrumentach. Działa dopiero od sześciu lat, pod wodzą Jarosława Thiela wyrasta na interesujący i stylowy zespół.

Płyta jest tym cenniejsza, że nie zanosi się, by w przewidywalnej przyszłości była szansa zobaczenia Olgi Pasiecznik w nowej roli na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej. Najbliższe z nią spotkanie szykuje się natomiast w kwietniu w Operze Narodowej w oczekiwanej od kilku lat prapremierze utworu „Qudsja Zaher" Pawła Szymańskiego.

Z Ukrainy przyjechała do Polski jakieś 20 lat temu, na studia. Wielu innych artystów z dawnych radzieckich republik traktowało wówczas nasz kraj jako przystanek przed podróżą na podbój Zachodu. Ona została, bo mąż dostał pracę, bo urodziło się dziecko.  – Trzeba było zdecydować między odpowiedzialnością wobec drugiej osoby a budowaniem własnej kariery – powiedziała kiedyś w wywiadzie.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"