Przedszkolak to człowiek mocny i zahartowany

Gdy dziecko pójdzie do szkoły w wieku 6 lat, a przedtem nie uczęszczało do przedszkola, to nigdy – i to możecie państwo wydrukować dużymi literami – nie rozwinie takiego potencjału, jaki miałoby, gdyby już wcześniej chodziło do dobrej placówki edukacyjnej – uważają Teresa Ogrodzińska i Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci

Publikacja: 14.03.2008 01:09

Przedszkolak to człowiek mocny i zahartowany

Foto: BEW

[b]Rz: Dlaczego przedszkole jest dla dziecka takie ważne? Przeważa przekonanie, że babcia lub niepracująca mama poświęcą mu więcej uwagi niż przedszkolanka...[/b]

[b]Monika Rościszewska-Woźniak:[/b] Jeśli jest to dobry dom, mama jest szczęśliwa, nie ma w nim problemów alkoholowych czy zdrowotnych – dziecko na pewno czuje się w takim domu bezpieczniej niż w przedszkolu. Jednak: czy poczucie bezpieczeństwa to jedyna rzecz, której potrzebuje 3-, 4- i 5-latek? Wszystkie badania pokazują, że nie. Przedszkole jako miejsce, gdzie malec może sprawdzić się, kontaktować z rówieśnikami, porównywać, doświadczać czegoś nowego, próbować sprostać zadaniom, trudnościom – jest niezastąpione. Tu dziecko przełamuje własne bariery, pozbywa się lęków, uczy się żyć w grupie. Po prostu się socjalizuje. Bez tego szkoła to jak wyjście spod kołdry na ciężki mróz. Lub z cichego pokoju do centrum dużego, hałaśliwego miasta. Totalne zagubienie, przerażenie. W domu dziecko, owszem, będzie wzrastało w miłości i poczuciu bezpieczeństwa, ale w większości przypadków będzie to potem, tam „na zewnątrz”, dziecko zahukane i niesamodzielne. O ile w dużych miastach młodzi rodzice są świadomi, że ich dzieci powinny mieć jak najczęstsze kontakty z rówieśnikami i nowymi zadaniami, o tyle ze świadomością tą na wsiach jest wręcz dramatycznie. Tam, gdzie w promieniu 50 km nie ma przedszkola, młode mamy, które same do przedszkola nie chodziły, a przy tym nie znają innych mam, które by swoje dzieci tam posyłały – nie wiedzą, jakie korzyści z tego płyną. Skąd mają je znać?

[b]Teresa Ogrodzińska:[/b] W tabloidowej gazecie mogą poczytać tylko o dramatycznych wypadkach w przedszkolu, albo o tym, że zmusza się dzieci do leżakowania i jedzenia szpinaku. O dobrodziejstwach wczesnej edukacji i socjalizacji nie mówią im ani polskie media, ani – nad czym ubolewam! – popularne telenowele i seriale. Tymczasem przedszkole to najlepszy, najskuteczniejszy i najtańszy sposób na rozwój umysłowy dzieci. I jedyna szansa na lepszy start dla tych z zaniedbanych środowisk. Z badań m.in. dr Barbary Murawskiej z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że dziecko powinno zacząć uczęszczać do placówki edukacyjnej najpóźniej jako trzylatek. Dotyczy to zwłaszcza chłopców, dziewczynki mogą pójść do przedszkola rok później.

[b]Do końca marca rodzice mogą zapisywać dzieci do przedszkoli. Tymczasem w samej tylko Warszawie zabraknie ok. 10 tys. miejsc. W innych miastach, nie mówiąc o wsiach, sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Dlaczego w Polsce brakuje przedszkoli? Biedniejsza od nas Rumunia ma ich dwa razy więcej.[/b]

[b]M.R.W.:[/b] Są w naszym kraju miejsca, gdzie przedszkoli nie ma, bo nigdy ich tam nie było. Po drugie: w latach 90. gminy, które nie miały tradycji edukacyjnych, pieniędzy lub wystarczającej liczby dzieci, systematycznie likwidowały przedszkola (zniknęło praktycznie co trzecie). Inny problem był i jest taki: niektóre gminy łożyłyby na placówki edukacyjne dla najmłodszych, gdyby rodzice chcieli dzieci do nich przyprowadzać. Rodzice tego nie robią, tłumacząc że nie stać ich na czesne, lub że nie jest to konieczne (jedno lub oboje są na bezrobotnym, więc dzieckiem ma się kto zająć). Ostatecznie z malcem może zostać babcia.

[b]T.O.:[/b] W Polsce nie ma przedszkoli dlatego, że jako społeczeństwo nie doceniamy wagi dzieciństwa dla rozwoju i kariery życiowej dzieci. Z tego wynikają dalsze konsekwencje – jak brak woli politycznej, by problemem tym zająć się na serio.

[b]Fundacja, którą panie prowadzą, pomaga głównie tym rejonom, gdzie przedszkoli nie ma w ogóle. Zakładacie tam ośrodki przedszkolne i gromadzicie fundusze. Dlaczego ludziom z dużych miast powinno zależeć na dzieciach z odległych zakątków Polski?[/b]

[b]M.R.W.:[/b] To pytanie o tzw. solidarność społeczną. Jest dziś w Polsce coraz większa grupa osób młodych, wykształconych i dobrze zarabiających, która ma możliwości edukacji swoich dzieci. Ich maluchy chodzą na angielski, zajęcia plastyczne, do szkoły tańca. Wspaniale. Mam wrażenie jednak, że większość z tych osób traci z oczu resztę społeczeństwa. Tymczasem nie jest tak, że inteligentne dzieci są tylko w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i w kilku innych dużych miastach. W małych, odległych wsiach jest tyle talentów (przekonałyśmy się o tym nieraz!), że stracenie ich dla społeczeństwa to po prostu grzech. Niepowetowana strata w próbie dogonienia innych, rozwiniętych państw europejskich. A szansę takim dzieciom trzeba dawać szybko, bo gdy dziecko pójdzie do szkoły w wieku 6 lat, a przedtem nie uczęszczało do przedszkola, to nigdy, i to możecie państwo wydrukować dużymi literami – nigdy nie rozwinie takiego potencjału, jaki miałoby, gdyby już wcześniej do dobrej placówki uczęszczało.

[b]T.O.:[/b] Istnieje przecież duże prawdopodobieństwo, że dzieci z odległych zakątków Polski w przyszłości spotkają się z dziećmi wychowywanymi dziś za wysokim płotem w bogatym, ogrodzonym osiedlu dużego miasta. I będą musiały ze sobą rozmawiać, współdziałać. Konsekwencje zaniedbywania dzieci z ubogich środowisk mogą być też takie, o jakich mówiły badania prof. Barbary Fatygi (antropolog i socjolog młodzieży – red.): polska młodzież po skończeniu zawodówek czy techników jest w większości przypadków niesamodzielna i nie ma pomysłu na życie. Nastolatki bardzo szybko wciągają się w środowiska przestępcze. Potem zaś w struktury mafijne w obrębie dużych miast, bo to już jedyne społeczne struktury, które chcą je przyjąć.

[b]Przy fundacji aktywnie działa akademia kształcenia nauczycieli. Czego trzeba uczyć nauczycieli?[/b]

[b]T.O.:[/b] Mamy w Polsce bardzo słaby dostęp do tego, co się dzieje w dziedzinie rozwiązań pedagogicznych na świecie. Polskie nauczycielki nie wiedzą np., na jakiej zasadzie działa w Portugalii wspaniała inicjatywa, jaką jest system „wędrujących nauczycielek”. Nie są na bieżąco z najnowszymi badaniami dotyczącymi rozwoju dzieci ani z efektami najnowszych metod edukacji. Nasza pedagogika jest, mówiąc delikatnie, na dość konserwatywnym poziomie.

[b]M.R.W.:[/b] Przede wszystkim musimy uczyć nauczycieli współpracy z rodzicami. Umiejętności rozmawiania z nimi, uzgadniania. Rodzice w Polsce nie są traktowani po partnersku.

[b]T.O.:[/b] Dlatego promujemy 12 zasad współpracy z rodzicami wypracowanych przez Niemców i chętnie powielanych w innych krajach. Jedna z nich mówi o tym, że jeżeli nie ma dobrych relacji pomiędzy przedszkolem a rodzicami, to wina zawsze leży po stronie instytucji.

[b]M.R.W.:[/b] Wdrażamy też inny sposób patrzenia na dziecko w grupie. Nie wystarczy testowanie jego umiejętności na zasadzie: w takim a takim wieku powinien już liczyć do trzech. Jeśli tego nie potrafi, za to świetnie rysuje, to mimo to każe mu się ciągle liczyć. Tymczasem rozwój dziecka to nie szablon. To podstawowy błąd, który ciągle jest u nas popełniany.

[b]Jakie przedszkole byłoby dla dzieci idealne?[/b]

[b]M.R.W.:[/b] Ideałem w polskich warunkach byłaby 15-osobowa grupa, którą opiekują się dwie osoby. Nie muszą być to dwie nauczycielki, wystarczy nauczyciel i asystentka, nauczycielka i rodzic lub nauczyciel i student (to rozwiązanie byłoby najlepsze). Grupę taką powinien od czasu do czasu monitorować psycholog dziecięcy, logopeda, ortopeda itd.

[b]T.O.:[/b] Grupy powinny być mieszane wiekowo. 3-, 4-, 5-latki razem.

[b]Dlaczego?[/b]

[b]T.O.:[/b] Wówczas starsze dzieci uczą się opiekować młodszymi, czyli słabszymi. Uczą się też dzielenia czasu między potrzeby swoje i cudze – co, gdy mówimy o potrzebie solidarności społecznej, przyda się w przyszłości. Młodsze z kolei przy starszych szybciej się rozwijają.

[b]M.R.W.:[/b] Starszaki zyskują w ten sposób, że jako eksperci np. od wiązania buta, przeżywają tzw. doświadczenie mocy. Brzmi to zabawnie, ale zdaniem psychologów takie poczucie jest dzieciom bardzo potrzebne. Nabierają wiary we własne siły, pewności siebie. Nie nabywają przy tym kompleksów, bo w grupach mieszanych wiekowo nie ma rywalizacji typu: Ola już ładnie rysuje, a ty ciągle krzywo. Tu naturalne jest, że każde z dzieci rysuje tak jak umie, bo przecież inaczej będzie trzymał kredkę 3-latek, a inaczej 5-latek. W idealnym przedszkolu dzieci nie bawią się na komendę. Są w nim kąciki zabaw podzielone tematycznie tak, by każde mogło samo wybrać, w co, jak długo i kiedy się bawić.

[b]Na razie jednak takich przedszkoli nie ma. Grupy są 25-osobowe. Co w tej sytuacji radziłyby panie rodzicom stojącym dziś przed wyborem pierwszej edukacyjnej placówki dla dziecka?[/b]

[b]T.O.:[/b] Osobistą wizytę w przedszkolu w czasie obecności dzieci. Jeśli nauczycielki nie pozwolą na to, to już jest sygnał, że współpraca z nimi nie będzie w przyszłości łatwa. Warto dokładnie zapoznać się z planem zajęć. Jeśli w przedszkolu maluchy siedzą przed telewizorem, to niech już lepiej siedzą w domu, bo takie przedszkole to dla nich strata czasu.

[b]Czyli nie jest tak, że lepsze jakiekolwiek przedszkole niż żadne?[/b]

[b]T.O.:[/b] Nie. Jeśli przedszkole w okolicy ma złą opinię, nie podoba nam się z jakiegoś powodu lub po prostu brakuje dla naszego dziecka miejsca w wybranej placówce, to może warto pomyśleć, by wraz z innymi rodzicami zatrudnić nauczycielkę i założyć własne przedszkole. Gmina ma obowiązek dofinansowywać je w 75 procentach (a alternatywną formę, taką jak ośrodek przedszkolny, w 40 proc.).

[ramka][b]O fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego[/b]

Działa od 2003 r. Zabiega o jak najlepsze warunki rozwojowe i równe szanse edukacyjne dzieci w wieku 0 – 10 lat.

Dzięki fundacji powstało już ponad 300 ośrodków przedszkolnych dla ok. 6 tys. dzieci w przeszło 100 gminach.

Polska ma najniższy wskaźnik upowszechnienia edukacji przedszkolnej w całej Unii Europejskiej: średni wynosi ponad 60 proc., w Polsce – 38!

W 850 gminach w ogóle nie ma przedszkola.

Fundacja realizuje programy, które próbują brak tych placówek wypełniać. Są to m. in.: „Grupy zabawowe”, „Szansa dla najmłodszych”, „Gdy nie ma przedszkola”.

W listopadzie ub. r. otrzymała I nagrodę w konkursie Pro Publico Bono na Najlepsze Dzieło Obywatelskie. [/ramka]

[b]Rz: Dlaczego przedszkole jest dla dziecka takie ważne? Przeważa przekonanie, że babcia lub niepracująca mama poświęcą mu więcej uwagi niż przedszkolanka...[/b]

[b]Monika Rościszewska-Woźniak:[/b] Jeśli jest to dobry dom, mama jest szczęśliwa, nie ma w nim problemów alkoholowych czy zdrowotnych – dziecko na pewno czuje się w takim domu bezpieczniej niż w przedszkolu. Jednak: czy poczucie bezpieczeństwa to jedyna rzecz, której potrzebuje 3-, 4- i 5-latek? Wszystkie badania pokazują, że nie. Przedszkole jako miejsce, gdzie malec może sprawdzić się, kontaktować z rówieśnikami, porównywać, doświadczać czegoś nowego, próbować sprostać zadaniom, trudnościom – jest niezastąpione. Tu dziecko przełamuje własne bariery, pozbywa się lęków, uczy się żyć w grupie. Po prostu się socjalizuje. Bez tego szkoła to jak wyjście spod kołdry na ciężki mróz. Lub z cichego pokoju do centrum dużego, hałaśliwego miasta. Totalne zagubienie, przerażenie. W domu dziecko, owszem, będzie wzrastało w miłości i poczuciu bezpieczeństwa, ale w większości przypadków będzie to potem, tam „na zewnątrz”, dziecko zahukane i niesamodzielne. O ile w dużych miastach młodzi rodzice są świadomi, że ich dzieci powinny mieć jak najczęstsze kontakty z rówieśnikami i nowymi zadaniami, o tyle ze świadomością tą na wsiach jest wręcz dramatycznie. Tam, gdzie w promieniu 50 km nie ma przedszkola, młode mamy, które same do przedszkola nie chodziły, a przy tym nie znają innych mam, które by swoje dzieci tam posyłały – nie wiedzą, jakie korzyści z tego płyną. Skąd mają je znać?

Pozostało 84% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"